wtorek, 30 kwietnia 2013

Ostatni dzień zgłaszania się do rozdawajki!

Jeśli jeszcze nie zgłosiłaś/eś się do mojej rozdawajki to zapraszam TUTAJ.

W związku z tym, że dziś wyjeżdżam na cały weekend, wyniki zostaną ogłoszone dopiero w niedzielę wieczorem. Przepraszam Was za te opóźnienia, ale tam dokąd jadę, nie będę miała dobrego internetu (no chyba, że akurat zdarzy się inaczej, wtedy podam wyniki w terminie, ale na to są raczej marne szanse).

PRZEDPREMIEROWO: Odmieniec - Philippa Gregory

Tytuł oryginału: Changeling
Wydawnictwo: Egmont
Gatunek: powieść młodzieżowa
Cykl: Zakon Ciemności
Tom: 1
Ilość stron: 287
Premiera: 8 maja


Kilka dni temu miałam przyjemność odbyć moje pierwsze spotkanie ze znaną pisarką Philippą Gregory, pod postacią jej najnowszej powieści "Odmieniec". Czy jestem usatysfakcjonowana? 

Izolda po śmierci ojca zostaje zesłana do klasztoru, mimo że obiecywano jej, iż odziedziczy rodzinny zamek. Tuż po jej przybyciu zaczynają się tam dziać dziwne rzeczy - zakonnice lunatykują, mają wizje, a na ich dłoniach pojawiają się stygmaty. Winą za to obarczone zostają Izolda i jej mauretańska służąca. Czy jednak słusznie? Wkrótce zjawia się tam młody inkwizytor Luca, wraz ze skrybą i pachołkiem. Mają zbadać, co jest przyczyną dziwnych zachowań wśród kobiet. Sprawa jednak znacznie się komplikuje, gdy dochodzi do morderstwa...

Początek bardzo mnie zainteresował. Lubię wszelkie książki i filmy o Świętej Inkwizycji, to taka moja jedna z wielu historycznych fascynacji. Kiedy więc Luka został wysłany by rozwikłać sprawę w klasztorze z niecierpliwością czekałam, co  się dalej stanie i jak najszybciej przebiegałam wzrokiem kolejne strony. Miałam swoje podejrzenia i cóż, w większości się one sprawdziły... W sumie to fabuła potoczyła się dosyć schematycznie. Jedyna rzecz, która mnie naprawdę zaskoczyła to tajemnicze zniknięcie Izoldy i jej służki z lochu, gdzie były przykute do ścian. Autorka nie raczyła wyjaśnić tego "cudu" i myślę, że to chyba dlatego, że nie umie żadnego logicznego wyjaśnienia sklecić. 

Po zakończeniu sprawy klasztornej i kilku przygodnych perypetiach inkwizytor ruszył na odsiecz wiosce nawiedzanej przez wilkołaka. Wieśniacy już przed jego przybyciem zdążyli schwytać bestię i teraz w jego gestii leżało ustalenie do jakiego gatunku należy zwierzę i czy trzeba je uśmiercić. O ile poprzednia sprawa miała w sobie jeszcze jakieś znamiona prawdopodobieństwa i wzbudzała ciekawość, to zagadka z wilkiem była raczej nudna, a jej zakończenie dosyć niedorzeczne. 

Nasłyszałam się tyle pozytywów na temat twórczości Philippy Gregory, że spodziewałam się po niej nieco bardziej ambitnego dzieła, tymczasem otrzymałam raczej opowiastkę do poduszki. Momentami straszną, częściej jednak zabawną. W sumie nie jest to złe, choć nastawiłam się  na coś innego. Ciekawi mnie, co dalej przydarzy się bohaterom. Choć powieść w wielu momentach wydała mi się dość naciągana, to i tak miło spędzało mi się z nią czas. Na leniwe popołudnie jest w sam raz. 

Polecam ją szczególnie osobom lubiącym powieści historyczne ze szczyptą fantazji. Osoby obeznane z działaniem Świętego Oficjum także powinny się przy niej zrelaksować, jeśli tylko przymkną oko na pewne niedomówienia. 

Moja ocena: 
4/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Egmont.

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Anioł Stróż - Robert Muchamore

Tytuł oryginału: Guardian Angel
Wydawnictwo: Egmont
Gatunek: powieść młodzieżowa
Cykl: Cherub
Tom: 14
Ilość stron: 317


Z wielką radością rzuciłam się do czytania czternastego tomu mojej ulubionej serii. Pogrążyłam się w lekturze i już po kilku godzinach z żalem (jak zwykle) zamykałam książkę. Szkoda, że te części są takie krótkie...
No ale dość sentymentów, czas na konkrety!

Po zawaleniu poprzedniej akcji w Kalifornii, gdzie zginęła Galenka Aramow a jej syn Ethan został wywieziony do Kirgistanu, Ryan zostaje odsunięty od głównej akcji. Teraz ma jedynie służyć radą dwóm nowym agentom - Ning i Alfiemu, którzy będą próbowali zaprzyjaźnić się z chłopakiem. Sam utrzymuje z nim jedynie rzadki kontakt internetowy. Ning i Alfie zostają wysłani do szkoły w Dubaju, gdzie wkrótce ma się znaleźć Ethan. Do tego jednak nie dochodzi, gdyż zostaje porwany przez swego wuja Leonida i wywieziony nie wiadomo gdzie. Agenci muszą zrobić wszystko by go ocalić, a także umieścić w siedzibie klanu nową wtyczkę i doprowadzić do jego rozmontowania, zanim rozpadnie się na małe frakcje. Czy im się to uda?

Zauważyłam, że Robert Muchamore zaczął nieco inaczej pisać swoje powieści. Dawniej nie łączyły się one ze sobą aż tak bardzo. Misja nie ciągnęła się przez kolejne tomy i można było w zasadzie czytać je nie po kolei. Teraz historia się kontynuuje i ciężko by było czytać części wbrew ustalonej kolejności.
Wydaje mi się, że seria, która dotyczyła Jamesa Adamsa była nieco ciekawsza, właśnie dzięki tej różnorodności.

"Anioła Stróża" można określić jako książkę z dość powolną akcją. Sprawy przybrały szybszy obrót dopiero gdzieś w jednej trzeciej fabuły, ale generalnie i tak niewiele się działo. Czyżby autorowi skończyły się pomysły? Mam nadzieję, że nie i że dalej wszystko będzie się toczyć bardziej w starym stylu.

Ten tom jest nieco słabszy od swoich poprzedników, ale jego lektura i tak przyniosła mi wiele radości i wrażeń. Może i nie jest wybuchowo na każdej stronie, ale jak już dochodzi do kulminacyjnych momentów, to emocje rosną.

Nic nie jest w stanie zniechęcić mnie do mojej ukochanej serii. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom "Czarny piątek", gdzie Ryan będzie próbował udaremnić zamach terrorystyczny w centrum handlowym. Jetem ogromnie ciekawa, czy mu się uda.

Powieść mogę stanowczo polecić nastolatkom oraz wszystkim tym, którzy uwielbiają historie o tajnych agentach. Na pewno się nie zawiedziecie!

Moja ocena:
4,5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Egmont.

sobota, 27 kwietnia 2013

55

Nightmare nominowała mnie do nowej zabawy blogowej. Bardzo dziękuję moja droga, a oto moje odpowiedzi:

10 książek, które bardzo mi się podobały.

1. "Angielski pacjent" - Michael Ondaatje
2. "Białe zęby" - Zadie Smith
3. "Kafka nad morzem" - Haruki Murakami
4. "Hotel New Hampshire" - John Irving
5. "Władca Pierścieni" - J.R.R. Tolkien
6. "Dom duchów" - Isabel Allende
7. "Paragraf 22" - Joseph Heller
8. "Opowieść o Królu Pól" - Isaac Bashevis Singer
9. "Tańczący z wilkami" - Michael Blake
10. "Przepiórki w płatkach róży" - Laura Esquivel

9 książek, które mi się najmniej podobały.

1. "Antek" - Bolesław Prus
2. "Blond gejsza" - Jina Bacarr
3. "Cierpienia młodego Wertera" - Goethe
4. "Dzieje Tristana i Izoldy"
5. "Czarne, czerwone, śmierć" - Heide Hassenmuller
6. "Wyznania Konstancji Mozart" - Isabelle Duquesnoy
7. "Lew, czarownica i stara szafa" - Lewis Caroll
8. "Zbrodnia i kara" - Fiodor Dostojewski
9. "Barry Trotter i końska kuracja" -Michael Gerber

8 blogów, które najchętniej czytam.


7 książek, które chcę przeczytać:

1. "W jednej osobie" - John Irving
2. "Peonia" - Pearl S. Buck
3. "Świadectwo prawdy" - Jodi Picoult
4. "Bastion" - Stephen King
5. "Gwiazd naszych wina"
6. "Pluton wyrzutków" - Sean Parnell
7. "Ostatni Mohikanin" - James Cooper

6 powodów by sięgnąć po książkę:

1. Nudzi mi się.
2. Nie chce mi się spać. 
3. Nie mam nic innego do roboty.
4. Gonią mnie recenzyjne terminy ;)
5. Na dworze jest tak ciepło, że tylko się z książką na bujdaku położyć.
6. Książka mnie woła...

5 powodów, by nie sięgnąć po książkę:

1. Jestem zmęczona.
2. Topnieją mi gałki oczne. 
3. Chcę poszydełkować.
4. Chcę pohaftować. 
5. Mam czytelniczy zastój.

4 miejsca, w których najlepiej się czyta:

1. W moim pokoju, siedząc na krześle.
2. W salonie na fotelu.
3. Na dworze na bujdaku.
4. Na łóżku.

3 autorów, na których książki czeka się zawsze za długo:

1. John Irving
2. Haruki Murakami
3. Zadie Smith

2 dobre ekranizacje:

1. Całe "Opowieści z Narnii"
2. "Przed Świtem cz. 2"

1 autor niesłusznie zapomniany.

Hunter S. Thompson


Zapraszam do zabawy osoby, których blogi wymieniłam, jako te czytane przeze mnie, a także wszystkicg tych, którzy jeszcze nie wzięli w niej udziału :D

piątek, 26 kwietnia 2013

"Słodkie słówka" - Susan Mallery

Tytuł oryginału: Sweet Talk
Wydawnictwo: Harlequin/MIRA
Gatunek: romans
Cykl: Siostrzyczki
Tom: 1
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 348



Claire Keyes ma wielki talent – potrafi wspaniale grać na pianinie, odwzorować dopiero co zasłyszane melodie. Dzięki nauce od najmłodszych lat stała się osobą sławna i zarabiającą miliony. Ale jak wiadomo za sukcesy trzeba płacić. Claire od lat nie dogaduje się z siostrami, które winią ją o to, że odeszła z domu w dzieciństwie oraz odebrała im matkę. W życiu uczuciowym także kicha, choć dziewczyna ma już dwadzieścia osiem lat, to jak dotąd ani razu nie była z facetem.
Do tego dochodzą nagłe ataki paniki, które ni z tego ni z owego zaczynają męczyć ją w czasie koncertów i prowadzą do duszności. Kiedy więc nagle dzwoni do niej młodsza siostra Jesse z prośbą, by przyjechała zaopiekować się swoją bliźniaczką Nicole, która będzie przechodzić operację, Claire od razu rzuca wszystko i już następnego dnia przybywa do rodzinnej mieściny. A tam okazuje się, że Nicole wcale nie chce jej widzieć i posyła ją do diabła. Claire postanawia jednak się nie poddawać i odnowić dawno utracone relacje z najbliższymi. Czy uda jej się osiągnąć cel?

Pewnego ranka usiadłam do czytania tej książki... i nie ruszyłam się z miejsca dopóki jej nie skończyłam. :) Wciąga. I to jak! Jest to kolejna idealna na wiosnę powieść, po którą miałam przyjemność sięgnąć. Bohaterki przeżywają miłosne perypetie, niczym w „Modzie na sukces”. I nie jest to bynajmniej zniewaga. Chodzi mi o to, że związki zmieniają się jak w kalejdoskopie. Jesse wyrywa męża Nicole, Nicole jest w bardzo zażyłych relacjach z Wyattem, a on sam ogląda się za Claire. Cały czas jest zatem ciekawie i ekscytująco.

Podobała mi się postać Nicole. To kobieta z krwi i kości, która walczy o swoje i nie da sobie w kaszę dmuchać. Claire przy niej jest niczym sierotka, nie potrafi wyrazić swojego zdania i zamiast powiedzieć stanowczo „nie”, kiedy coś jej nie pasuje, tworzy nieprawdopodobne historie i sytuacje, które mają sprawić, że rzeczy będą się toczyły po jej myśli, a jednocześnie nikogo nie urażą. Fajnie było obserwować, jak w trakcie fabuły powoli się przeobraża i „dorasta”.

„- Kim ty naprawdę jesteś? - zapytał mimowolnie.
- Słucham?
- Ty nie jesteś z tego świata.
- Ale chcę być. Ten inny wcale nie jest taki przyjemny.”

Ogromnie się ucieszyłam, gdy dowiedziałam się, że „Słodkie słówka” są pierwszą częścią trylogii o siostrach Keyes. Premiera drugiego tomu „Słodka wolność” 24 maja, przyznam szczerze – nie mogę się doczekać. Koniecznie muszę poznać dalsze losy bohaterek, które już zdążyły podbić moje serce.

Cóż mogę jeszcze rzec? Chyba tylko gorąco polecić wam wszystkim tę powieść. Spędzicie z nią kilka godzin pełnych wzruszeń, podniecenia i wielu innych czytelniczych uniesień. Naprawdę warto po nią sięgnąć! :)

Moja ocena: 
5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Harlequin/Mira. 

czwartek, 25 kwietnia 2013

"Uniwersum Metro 2033. Korzenie niebios" - Tullio Avoledo (informacja prasowa)



Zapraszamy do wysłuchania pierwszego fragmentu „Korzeni niebios” – nowej powieści w ramach projektu Uniwersum Metra 2033.

Już dziś prezentujemy pierwszy fragment książki Tullia Avoleda „Korzenie niebios” –w znakomitej interpretacji Krzysztofa Banaszyka. Poznacie żołnierzy Gwardii Szwajcarskiej, którzy tworzą drużynę mającą chronić ojca Johna Danielsa, ostatniego członkiem Kongregacji Nauki i Wiary, wyruszającego w pełną niebezpieczeństw misję. Zachęcamy do wysłuchania fragmentu.




Wydawnictwo Insignis z wielką radością informuje, że już 8 maja odda w ręce Czytelników nową powieść w serii Uniwersum Metra 2033 zatytułowaną „Korzenie niebios”. Zarówno dla nas, jak i całego projektu jest to moment przełomowy, ponieważ pierwszy raz wychodzimy z opowieścią poza teren Rosji i poza tunele podziemnych kolejek. Akcja książki przenosi Czytelników do skutych nuklearną zimą, tak niegdyś słonecznych Włoch. Po Wielkiej Zagładzie życie toczy się tam m.in. w katakumbach zbudowanych przez pierwszych chrześcijan.

„Korzenie niebios” napisał Tullio Avoledo, znany i ceniony we Włoszech autor kilkunastu powieści. Jego korespondencja z Arthurem C. Clarkiem, dotycząca zdolności do powielania ludzkiej świadomości i zapisywania jej na komputerowych nośnikach informacji, stała się podstawą debiutanckiej powieści Tullia „L’elenco telefonico di Atlantide” (2003), która przyniosła mu spektakularny sukces zarówno wśród czytelników, jak i krytyków. Otrzymał za nią nagrodę Fort Village Montblanc dla najlepszego debiutanta roku. Czwarta książka Tullia, „Tre sono le cose misteriose”, w 2006 roku została uhonorowana prestiżową nagrodę Grinzane.

W jednym z wywiadów mówi: „Uniwersum Metra 2033 uważam za najmocniejszy i najbardziej interesujący projekt SF, jaki kiedykolwiek powstał. To wspaniale, że moja powieść ukaże się w Polsce – cieszę się z tego tym bardziej, że dziełem, jakie wywarło na mnie, pisarza, największy wpływ, było »Solaris« Stanisława Lema. Oczywiście myślałem o tej książce, wprowadzając do »Korzeni niebios« postać Alessii. Uważam, że »Solaris« to absolutnie niesamowita powieść i wciąż potrafię zacytować z pamięci jej znakomite zakończenie”.

„Korzenie niebios” są również wyjątkową pozycją w ramach projektu Uniwersum Metra 2033, ponieważ oprócz postapokaliptycznej rzeczywistości Włoch koncentruje się na Kościele katolickim i jego kondycji po Wielkiej Zagładzie.

Tradycyjnie na stronie metro2033.pl w związku z prezentacją fragmentów książki, będzie można wziąć udział w konkursie, w którym do wygrania są oryginalne kubki z logo Uniwersum Metra 2033.

środa, 24 kwietnia 2013

Do wymiany

Utworzyłam stronę (w pasku na górze) z książkami, które mam do wymiany. Nie ma tam ich na razie zbyt wiele, ale zapraszam do przejrzenia :)

"Sklepy cynamonowe" - Bruno Schulz

Wydawnictwo: MG
Ilość stron: 256


W tych trudnych dniach historycznej pamięci o Żydach polskich proponuję Państwu prawdziwą perełkę literatury – „ Sklepy cynamonowe" Brunona Schulza. Tej książki nie wolno traktować jako elementu kanonu nudnych lektur szkolnych. Tę książkę trzeba obowiązkowo wyjąc przed nawias i smakować, smakować, smakować… aż do poczucia korzennej atmosfery realiów lat minionych.

„Przed piersią konia zbierał się wał białej piany śnieżnej, coraz wyższy i wyższy. Z trudem przekopywał się koń przez czystą i świeżą jego masę. Wreszcie ustał. Wyszedłem z dorożki. Dyszał ciężko ze zwieszoną głową. Przytuliłem jego łeb do piersi, w jego wielkich czarnych oczach lśniły łzy. Wtedy ujrzałem na jego brzuchu okrągłą czarną ranę. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? - szepnąłem ze łzami. -Drogi mój - to dla ciebie - rzekł i stał się bardzo mały, jak konik z drzewa.”

Książka stanowi zbiór opowiadań toczących się w małym sennym miasteczku. Takim „sztetł”, którego klimat przypominają dziś już tylko nieco uliczki Tykocina czy rodzimego autorowi Drohobycza. Opowiadania łączy osoba narratora, ojca który jest niczym Demiurg. Jego uduchowiona natura sprawia, że rzeczywistość prowincji, na której przyszło mu żyć odbierana jest nader ponuro. Wszystko, co jest realne, jest takie do bólu prozaiczne, praktycznie szare.

Zwraca uwagę niesamowity język narracji. Przebogato budowane zdania. Pełne metafor, trudnych słów, którym autor przypisuje coraz to inne znaczenia, istny gąszcz, który pieści odbiorcę wyrafinowaniem i specyficznym smakiem. Ja odnalazłam w tych opisach i sytuacjach echa historii.

„Materii dana jest nieskończona płodność, niewyczerpana moc życiowa i zarazem uwodna siła pokusy, która nas nęci do formowania. W głębi materii kształtują się niewyraźne uśmiechy, zawiązują się napięcia, zgęszczają się próby kształtów. Cała materia faluje od nieskończonych możliwości, które przez nią przechodzą mdłymi dreszczami. Czekając na ożywcze tchnienie ducha, przelewa się ona w sobie bez końca, kusi tysiącem słodkich okrąglizn i miękkości, które z siebie w ślepych rojeniach wymajacza.”

Świat, którego już nie ma. Ten zapach można jeszcze poczuć chyba tylko gdzieś w antykwariacie na głębokiej prowincji, w zakurzonym kącie nieużywanej szafy. Jest w tej prozie bardzo poetycka, jakaś z trudem dostrzegalna tajemnica przeszłości . Niestety nie mamy już do tego czasu klucza i nie wejdziemy w tę przestrzeń, jaka szkoda. Tymczasem możemy rozkoszować się pięknem słowa. Dzięki bogatemu, nadzwyczajnemu językowi opowiadań czujemy minioną epokę wszystkimi zmysłami, dlatego napisałam na wstępie, że literatura ta sprowadza na mnie korzenną aurę. Cynamonu, jak sądzę.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu MG.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Muszę mieć dziecko za wszelką cenę! ("Źródła miłości" - Kishwar Desai)

Tytuł oryginału: Origins of Love
Wydawnictwo: Wielka Litera
Gatunek: powieść obyczajowa
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 393


Wszyscy z was pewnie słyszeli, że ostatnio modne zrobiło się wynajmowanie surogatki, aby urodziła dziecko zamiast biologicznej matki. Przy zabiegach in-vitro możliwy jest wybór płci potomka, a nawet kolor oczu, włosów i tak dalej... Niektóre kobiety decydują się na surogatkę, bo nie mogą same urodzić wymarzonego maleństwa, inne zwyczajnie nie chcą stracić ładnej figury podczas ciąży. Wokół in-vitro i surogatet od dawna  toczą się spory i dyskusje. Dziś przedstawiam wam powieść bardzo "na czasie", traktującą o indyjskiej klinice, gdzie takie zabiegi są wykonywane. 

Kiedy rodzi się mała Amelia, dziecko zamówione przez parę z Londynu, nikt nie spodziewa się kłopotów. Stan dziecka jest dobry, pomimo tego, że urodziło się przedwcześnie. Jednak szybko okazuje się, że dziewczynka ma AIDS. Komórki rozrodcze jej biologicznych rodziców były wcześniej dokładnie badane, szpital też dochowywał wszelkich norm higieny. Rodzi się zatem pytanie jak doszło do zakażenia? Zrozpaczeni rodzice Amelii udają się na wycieczkę krajoznawczą, by ochłonąć po przykrej wieści. W trakcie niej giną w wypadku samochodowym. Surogatka, która urodziła Amelię także tajemniczo się ulatnia i dziecko zostaje bez prawnych opiekunów. Pracownica opieki społecznej - Simran udaje się do Londynu, by odnaleźć rodzinę dziewczynki i rozwikłać zagadkę zarażonego zarodka. Tam otrzymuje telefoniczne pogróżki, zauważa, że ktoś ją śledzi, a na domiar złego wkrótce sama pada ofiarą wypadku...

Przeczytałam już sporo książek o Indiach i wiem, że sieroty nie są tam darzone specjalnym szacunkiem, a już na pewno nie, kiedy są dodatkowo śmiertelnie chore. Także fakt, że tak bardzo przejęto się losem małej Amelii, że aż wysłano kogoś do Londynu na poszukiwanie jej bliskich, wydał mi się nieco naciągany. Można jeszcze uznać, że właściciele kliniki chcieli koniecznie wiedzieć, gdzie wydarzył się błąd i jak doszło do zakażenia, ale na pierwszy plan stawiano tylko dobro Amelii. Cóż, wiadomo wszyscy chcemy wierzyć w bezinteresowny i szczery altruizm i to, że świat jest lepszy niż jest, więc niech tak będzie. 

W powieści mamy do czynienia z piękną, ładnie wybudowaną kliniką, gdzie każda surogatka ma własny pokój, w którym mieszka przez dziewięć miesięcy. Dostaje wtedy wyszukane i bogate we wszelkie witaminy jedzenie a także prezenty od rodziców oczekujących na dziecko. A po urodzeniu otrzymuje około pół miliona rupii, czyli jakieś 125 tys. złotych. Jest to więcej niż przeciętny mieszkaniec Indii jest w stanie zarobić przez całe życie. Wymarzona praca dla kobiet? Nie bardzo... Wiele z nich przywiązuje się do dziecka, nie mogą się potem z nim rozstać, usiłują porwać. Zdarzają się też przypadki, gdy mąż kobiety, lub jakiś jej facet zgarnia cały zysk dla siebie, a potem znów zmusza ją do kolejnego zapłodnienia. Czyli jak zwykle, gdzie pieniądze, tam i mnóstwo nadużyć... 

"Gdy weszła do pokoju magnoliowego, zobaczyła Reenę w pospiechu pakującą walizkę. Dziecko spało w swoim łóżeczku. Kobieta była ubrana i gotowa do wyjścia. 
- Co robisz?
Reena wybuchnęła płaczem i rzuciła się w objęcia Preeti.
- Nie mogę go im oddać. Wiesz, że nie mam swoich dzieci. Wolę już mieć to, niż nie mieć żadnego.
- Nie bądź głupia. - Preeti usiadła na łóżku i mocno ścisnęła jej rękę. - Napytasz sobie w ten sposób biedy. Pojadą za tobą i zabiorą ci dziecko. Podpisałaś kontrakt. I nie zapominaj o pieniądzach. Stracisz je wszystkie!
- Nie zależy mi na pieniądzach. To jest moje dziecko, wiem to. On jest darem od Boga dla mnie. Nie zatrzymuj mnie, pozwól mi odejść. "

Książka mówi także o nielegalnym wykorzystaniu zarodków w celu zdobycia komórek macierzystych i użycia ich przy trudnych chirurgicznie, często nieuleczalnych przypadkach, jak naprawa złamanego kręgosłupa, przywracanie wzroku osobom od urodzenia niewidomym, czy regenerowanie uszkodzonego mózgu i wybudzanie ze śpiączki. I znów rodzi się pytanie czy cel uświęca środki? Czy można niszczyć ludzkie istnienia by ratować zdrowie i życie innych? Są to sprawy, które każdy musi sam rozważyć i wyrobić sobie o ich własne zdanie. Powieść jest świetnym pretekstem do takich właśnie refleksji. 

"Źródła miłości" prowadzone są wartko, akcja szybko idzie na przód, rodzi się coraz więcej pytań natury fabularnej i etycznej. Rozczarowuje jednak zakończenie - cukierkowe, rodem z taniego romansidła. Przy powadze problemów, jakich tyczy się powieść wydaje się wręcz śmieszne. To trochę tak jakby autorka zakończyła w ten sposób, bo był najprostszy, a inaczej nie potrafiła. 

W swojej powieści Kishwar Desai tylko dotknęła pewnych tematów. Są one jak rzeka, która od razu wciąga na głęboką wodę. Jednak warto uświadamiać ludzi o istnieniu w Indiach takiego "przemysłu". Stanowczo polecam powieść wszystkim, którzy chcą być na bieżąco ze sprawami współczesnego świata, a także tym, którzy chcą poznać prawdziwe oblicze Indii. Myślę, że ze względu na sprawy, o których mówi, jest ona w stanie zainteresować każdego. Szczerze zachęcam do przeczytania. 

Moja ocena:
4/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Księgarni Merlin. 

czwartek, 18 kwietnia 2013

"Przypadkowe spotkania są dla człowieka bardzo ważne... " ("Spotkanie nad jeziorem" - Susan Wiggs)

Tytuł oryginału: Fireside
Wydawnictwo: Harlequin/Mira
Rok wydania: 2013
Gatunek: romans
Ilość stron: 396

Czy Wy też czujecie tę cudowną wiosnę w powietrzu? Ja otwieram szeroko okna i nie mogę się doczekać wieczoru, gdy wybiorę się na wieś na cały weekend. A skoro ciepło na dworze, to jakoś tak robi się też cieplej na sercu i nadchodzi ochota na książki o miłości...

Do powieści Susan Wiggs niemalże od razu dopasował mi się ten piękny cytat z "Kafki nad morzem" Harukiego Murakamiego.
Najpierw on zwraca na nią uwagę na lotnisku, a potem los znowu sprawia, że odnajdują się w wielkim świecie. Od razu wiadomo, że są sobie przeznaczeni. Ale czy to bolesnym rozstaniu i utracie pracy Kim będzie jeszcze zdolna zaufać jakiemukolwiek mężczyźnie? Czy Bobby podoła nowym obowiązkom i w nawale spraw znajdzie czas na uczucia?

Książkę pochłonęłam jednym tchem. Miałam już przyjemność czytać bardzo ciekawą pozycję tej autorki "A między nami ocean..." i na jej najnowszej powieści także się nie zawiodłam. Czytałam z wypiekami na twarzy. Nie miałam pojęcia, że ze mnie taka romantyczka, zawsze tego typu literatura nie była w stanie jakoś specjalnie mnie poruszyć, a tu taka niespodzianka.

Matka Kim prowadzi pensjonat dla ludzi, których życie chwilowo straciło sens. W domu pomalowanym na jaskrawe i pstrokate kolory mają znów się pozbierać i zdecydować, co począć ze sobą dalej. Właśnie tam zaszywa się dziewczyna. Wkrótce trafia tam również Bobby wraz ze swoim nastoletnim synem, którego poznał dopiero kilka dni wcześniej. I choć z początku są nastawieni do siebie sceptycznie, to wkrótce odkrywają, że mogą pomóc sobie nawzajem wyjść na prostą...

"Zanim wyjawił swoją propozycję, która sprawiła, że zaczerwieniła się po korzonki włosów, wierzyła, że istnieje jeszcze szansa, by oprzeć się Bobby'emu. Teraz jednak była stracona. Nawet nie pamiętała, jak wzięła go za rękę i poprowadziła na górę do swojego pokoju. Prawie nie słyszała skrzypnięcia sprężyn, gdy oboje padli na łóżko..."

Przyznam, że na minus powieści trzeba zapisać, że jest bardzo przewidywalna. Uważny czytelnik w mig pojmie, co będzie dalej i zbytnio się w swoich domysłach nie pomyli. Na szczęście przy końcu autorka wprowadziła małe zawirowanie, które zwiększy emocje przy czytaniu i sprawi, że nie będzie już tak łatwo odgadnąć finału tej historii.

Jednak nie fabuła jest tu najistotniejsza, lecz uczucia które rodzą się w czytelniku podczas lektury. Kibicujemy Kim i Bobby'emy, chcemy by wszystko im się ułożyło zarówno na polu prywatnym i zawodowym. Ich perypetie wywołują radosne podniecenie, lecz licho nie śpi i już wkrótce drżymy o los ich związku... Hmm, lubię takie raptowne zmiany. :)

To książka idealna na wiosnę, spodoba się każdej kobiecie, jest lekka, miła i przyjemna. Szkoda tylko, że czyta się tak szybko, że starcza tylko na jeden wieczór. ;)

Moja ocena:

4,5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Harlequin.


***
Tak, jak napisałam w pierwszym akapicie znikam dzisiaj. Będę się uczyć chemii na świeżym powietrzu. Wracam w poniedziałek z nową recenzją. Mam nadzieję, że troszkę za mną zatęsknicie... ;)

środa, 17 kwietnia 2013

Wszyscy będziemy obserwowani... ("Czarna lista" Brad Thor)

Tytuł oryginału: Black List
Wydawnictwo: Sonia Draga
Gatunek: powieść sensacyjna

Cykl: Scot Harvath
Tom: 11
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 380

Pierwszy raz miałam okazję czytać książkę tego autora. Z tego co udało mi się ustalić jest to już jedenasty tom przygód głównego bohatera Scota Harvatha, zaś w Polsce wydano łącznie dopiero trzy (1, 6 i 11).
Podczas czytania nie miałam jednak wrażenia, że brakuje mi jakichś wcześniejszych treści, więc po powieść śmiało można sięgać bez znajomości poprzednich części.

W Paryżu ktoś urządza zasadzkę na Harvatha i jego znajomą. Mężczyźnie udaje się ujść z życiem i zaczyna ze swoimi prześladowcami grę w kotka i myszkę. Zatrzymuje się w Hiszpanii u zaprzyjaźnionego byłego agenta i próbuje skontaktować się z resztą swojej grupy. Nie udaje mu się to jednak, co każe mu domniemywać najgorszego. Niespodziewanie odzywa się do niego dawny druh Nicolas, który także wpadł w solidne kłopoty. A wszystkiemu winien jest nośnik pamięci, który znajoma Nicolasa wykradła ATS, podlegającej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego i przed śmiercią przekazała siostrze wraz z instrukcjami, jak dotrzeć do Nicolasa, bo tylko on jest w stanie odczytać zawarte na nim dane i udaremnić największy zamach terrorystyczny w historii Stanów Zjednoczonych.

Scot Harvath przez całą powieść przenosi się z miejsca na miejsce, czasem aż ciężko nadążyć za tokiem jego myślenia, ale dzięki temu zawsze o krok wyprzedza ATS. Trochę denerwuje fakt, że za każdym razem udaje mu się wyjść bez szwanku z choćby największej zasadzki. Ale w końcu to tajny agent ze świetnym wyszkoleniem i wieloletnim doświadczeniem, a w dodatku na pewno w lepszej kondycji fizycznej niż Bond w "Skyfall". Więc czego innego się spodziewać?

Należy zwrócić uwagę na wspaniałe wykreowanie Nicolasa. Człowiek o niskim wzroście, ale za to o genialnym umyśle. Autor stworzył mu wiarygodną, trudną przeszłość, która ukształtowała go i uczyniła z niego osobę silną, ale jednocześnie nieśmiałą i zakompleksioną. To ewidentnie najlepszy bohater w powieści,  przyznam, że czekałam kiedy znów pojawią się epizody o nim. (Bo musicie wiedzieć, że każdy kolejny rozdział jest przypisany konkretnej postaci, zatem w miarę czytania skaczemy od bohatera do bohatera.)

Czytanie może nie było bardzo ekscytujące, ale nie można powiedzieć, że książka mnie nudziła, czy nie wciągnęła. Wydarzenia wytworzyły we mnie potrzebę dowiedzenia się, jak to wszystko się zakończy, choć patrząc na to, jak poważny zamach terrorystyczny groził Ameryce, można było się spodziewać tylko jednego finału. Zbyt wiele się w moich domniemaniach się nie pomyliłam, jednakże byłam zszokowana tym, co zrobiono z radą ATS. Nie miało to dla mnie większego sensu, gdyż przez całą powieść bohaterowie walczyli, by między innymi takie rzeczy nie miały miejsca we współczesnych Stanach, a potem sami brali w tym udział i jeszcze byli z siebie bardzo zadowoleni...

"- Jaki wyrok?
- Moim zdaniem kłamie - rzekł Middleton.
- Co mam zrobić?
- Śledź go.
- A jeśli faktycznie kłamie?
- Dodaj go do listy."

Podsumowując, "Czarna lista" była całkiem niezłą rozrywką, cieszę się że mogłam poznać postać Nicolasa. Książka w kilku miejscach, a szczególnie pod sam koniec staje się dosyć kontrowersyjna. Mam nadzieję, że czarna lista to tylko wymysł autora, a nie rzeczywistość. Powieść mogę polecić miłośnikom sensacji, na pewno znajdziecie tutaj coś dla siebie. Zainteresują się nią także ci, którzy lubią akcję, tajnych agentów, a także najnowsze technologie komputerowe.

Moja ocena:

4/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Sonia Draga.
Baza recenzji Syndykatu ZwB

wtorek, 16 kwietnia 2013

Zaproszenie na spotkanie z Peterem Hellerem (autorem "Gwiazdozbioru Psa")


iPad mini do wygrania!

Już 17 kwietnia polską premierę będzie miała wielokrotnie nagradzana, bestsellerowa powieść Gwiazdozbiór Psa Petera Hellera. W promocji książki weźmie udział sam autor, który w piątek 19 kwietnia spotka się czytelnikami w księgarni Matras w warszawskim Centrum Handlowym Arkadia (Al. Jana Pawła II 82) o godz. 18.00.
Spotkanie z Peterem Hellerem w Warszawie będzie okazją do poznania autora książki, która zdobyła już uznanie rzeszy czytelników. Będzie to czas na rozmowę z nim, zadanie pytań oraz zakup Gwiazdozbioru Psa w bardzo atrakcyjnej cenie i zdobycie autografu autora.

Wydawca książki już dziś zapowiada konkurs, który odbędzie się podczas spotkania z autorem. Nagrodą główną jest iPad mini 16 GB. Zwycięzcę, do którego rąk trafi tablet, oraz 10 wyróżnionych – otrzymają oni nagrody niespodzianki – wybierze sam Peter Heller podczas piątkowego spotkania w księgarni Matras.

Wydawca zaprasza do stworzenia własnych gwiazdozbiorów – inspirując się minimalistyczną okładką powieści (do obejrzenia m.in. na stronie www.insignis.pl), należy stworzyć w dowolnej technice, na formacie nie większym niż A4, własną konstelację. Czy to będzie gwiazdozbiór psa, kota… a może czegoś zupełnie innego? Aby wziąć udział w konkursie, wystarczy podczas spotkania w księgarni Matras wręczyć Peterowi Hellerowi swoją pracę. Pomysły czytelników oceni autor Gwiazdozbioru Psa – laureata między innymi plebiscytu „The iTunes Novel of The Year 2012” na najczęściej kupowaną książkę w księgarni iBookstore – i sam wybierze zwycięzcę oraz dziesięć wyróżnionych osób.

Regulamin konkursu znajduje się na stronie www.insignis.pl.

piątek, 12 kwietnia 2013

PRZEDPREMIEROWO: Pozaświatowcy. Zarzewie buntu - Brandon Mull

Tytuł oryginału: Beyonders. Seeds of Rebellion
Wydawnictwo: MAG
Gatunek: fantasy
Cykl: Pozaświatowcy
Tom: 2
Ilość stron: 579
Premiera: 17 kwietnia

Pamiętacie jeszcze Jasona i Rachel, którzy przenieśli się z naszego świata do Lyrianu, by tam wziąć udział w misji przeciwko złemu czarnoksiężnikowi Maldorowi?

Kilka dni temu skończyłam lekturę drugiego tomu ich przygód. Odkąd Jason wrócił na ziemię z ręką Ferrina, kombinuje jak by tu znów przenieść się do Lyrianu. W końcu z pomocą znanego nam już z pierwszej części hipopotama udaje mu się tego dokonać. Na miejscu musi odnaleźć Rachel, a także powiadomić Gallorana, że Słowo to podpucha. No i oczywiście nie dać się złapać ludziom nasłanym przez cesarza. Tymczasem Rachel odkrywa w sobie talent do edomickiego i magii i z pomocą pewnej zaklinaczki uczy się z niego korzystać. Jej tropem także podążają wrogowie. Czy nastolatkom uda się połączyć? Czy jest jeszcze możliwość zdławienia tyranii Maldora?

„Zarzewie buntu” jest w sumie bardzo podobne do poprzedniej części. Konwencja ta sama – bohaterowie cały czas pozostają w ruchu a Maldor krok za nimi. Odwiedzają dawne miejsca, jak pałac Ślepego Króla, czy bagna, ale poznają też nowe nacje i zamieszkiwane przez nie kraje.
Miejscami jednak fabuła zaczyna się już wyraźnie dłużyć, a czytelnik czeka tylko na rozwiązanie akcji. To w sumie taki typowy tom „na przetrzymanie”, aby za szybko nie przejść do końca opowieści. Istotnym tutaj dla całości jest fakt, że mieszkańcy Lyrianu zaczynają organizować rebelię, do tego autor dołożył trochę ekscytujących wydarzeń, kilku nowych bohaterów, zmiksował to z zombie i voila – mamy ponad pięćset stron powieści.

No właśnie, dlaczego akurat zombie? Teraz te stwory atakują nas zewsząd, nie można było wymyślić czegoś innego? Albo w ogóle pominąć ten wątek, bo jak dla mnie niczemu nie służył (nie licząc trwających chwilę obaw o losy bohaterów).

Na początku Jason otrzymuje świeże wieści z Lyrianu dzięki ręce Ferrina, którą nauczył języka migowego. Zastanawiałam się sporo czasu, czy to w ogóle możliwe i doszłam do wniosku, że nie. No bo to trochę tak jakby głuchoniemego i niewidomego jednocześnie chciał uczyć języka migowego. Wydaje mi się, że chociaż jeden zmysł jest potrzebny by nauczyć się jakim częściom mowy odpowiada dane ustawienie rąk. Czyli ten dość zasadniczy wątek, na którym potem opiera się część fabuły można raczej włożyć między bajki.

Czyli krótko mówiąc poziom w porównaniu do „Świata bez bohaterów” nieco opadł, ale nadal jest to świetna seria. Czytanie tego tomu było wspaniałą rozrywką i teraz z niecierpliwością czekam na kolejny, już ostatni, gdzie wszystko się rozstrzygnie. Końcówka „Zarzewia buntu” może nie jest tak szokująca jak u poprzednika, ale także pozostawia czytelnika bez jakiejkolwiek wizji o tym, jak potoczą się losy bohaterów i stanowi zapowiedź dalszej ekscytującej przygody. Nie mogę się jej doczekać!

Polecam cały cykl młodzieży a także miłośnikom fantastyki i szalonego tempa akcji. Na pewno nie będziecie zawiedzeni.

Moja ocena:
4/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu MAG.

Na cykl składają się:
1. "Świat bez bohaterów" - RECENZJA
2. "Zarzewie buntu" <---
3. "Chasing the Prophecy"

czwartek, 11 kwietnia 2013

"Prosiaczek Fryderyk" - książka dla Waszych dzieciaczków :) (zapowiedź)





Już 17 kwietnia na rynku polskim pojawi się po raz pierwszy ponadczasowa klasyka literatury dziecięcej autorstwa Waltera R.Brooksa „Prosiaczek Fryderyk”. Amerykański odpowiednik „Kubusia Puchatka”
Jako pierwsze w serii ukażą się dwie książki „Wakacje Fryderyka” oraz „Prosiaczek i dzięcioły”.

Fryderyk – najmniejsza i najmądrzejsza świnka na farmie państwa Beanów, to główny bohater wielotomowego cyklu Waltera R.Brooksa. Jest nieco leniwy, ale odważny i obdarzony wielkim sercem. Fryderyk jest wielbicielem literatury, detektywem, redaktorem gazety, a nawet pilotem. Wraz z przyjaciółmi prosiaczek realizuje kolejne projekty, wyprawia się na wakacje, zakłada bank, prowadzi gazetę i ustanawia Pierwszą Republikę Zwierzęcą. Na farmie mieszkają również inne zwierzęta. Kot prózny do granic absurdu, kogut doprowadzający Fryderyka do rozpaczy, krowy prowadzące długie dyskusje czy podstępny gang szczurów.

Ogromna dawka humoru, jaką zawierają opowieści o Fryderyku, wypływa między innymi z dialogów między bohaterami oraz z mądrości Fryderyka „Jedyny problem z myśleniem polegał na tym, że Fryderyk nie był w stanie myśleć zbyt długo – zaraz morzył go sen. Kłopot nie wynikał z bycia prosiaczkiem. Wielu ludzi ma tak samo”


Seria opowiada o tym, co w życiu najważniejsze – przyjaźni, odpowiedzialności, odwadze i szczerości. „Dzwon rozdzwonił się tak, że Fryderyk nie mógł usłyszeć, czy jego przyjaciele spieszą mu na ratunek. Ale nie musiał ich słyszeć – wiedział, że przyjdą”

Mimo, iż seria miała znakomite recenzje w pierwszej połowie XX wieku, cykl na wiele lat zniknął z księgarskich półek. Dopiero naciski wiernych fanów Fryderyka oraz bibliotekarzy sprawiły, że została przygotowana reedycja. W nowym wydaniu tekst uwspółcześniła córka autora .

Polska edycja zachowuje oryginalny charakter dzieła, a jego jakość gwarantuje przekład autorstwa znakomitego tłumacza, Stanisława Kroszczyńskiego, w którego dorobku znajdują się między innymi książki o Mary Poppins. Książki opatrzone są również oryginalnymi ilustracjami Kurta Wiese.


Polskim czytelnikom i widzom Waler Rollin Brooks znany jest między innymi jako autor opowiadania, na podstawie którego powstał serial komediowy „Koń, który mówi”

Zapraszamy czytelników do miejsca, w którym zwierzęta mówią, przyjaciele na zawsze pozostają przyjaciółmi, jest dużo humoru, a za zakrętem drogi czeka nowa przygoda.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Liebster Award


Zostałam nominowana przez KasikO do Liebster Award. Bardzo dziękuję za wyróżnienie, oto odpowiedzi na pytanka:

1. Ulubiony autor/ autorka?
John Irving
2. Trzy ulubione książki z dzieciństwa?
"Dzieci z Bullerbyn", Harry Potter (seria), seria o Tomku Wilmowskim
3. Ulubiona lektura?
"Gloria Victis"
4.Cytat z książki, który pamiętacie do tej pory?
"Kłamstwo to tylko prawda w przebraniu", nie pamiętam niestety z jakiej to książki...
5.Trzy najładniejsze okładki książek?




































6. Trzy najlepsze ekranizacje książek?
"Tańczący z wilkami"
"Drzwi w podłodze" (ekranizacja "Jednorocznej wdowy" Johna Irvinga)
"Opowieści z Narnii"
7. Książka, którą chcielibyście zobaczyć na ekranie?
"Wielki Północny Ocean. Morze"
8. Ulubiony bohater/ bohaterka?
L z "Death Note'a"
9. Pierwsza książka opisana na blogu?
"Cyfrowa twierdza" Dana Browna
10. Ulubione miejsce do czytania?
Mój pokój, moje twarde i wysiedziane krzesło obrotowe przy biurku :)
11. Zakładka do książki używacie?
Mam kilka ulubionych zakładek, których stale używam między innymi dwie z kotkami i jedna, którą moja siostra zdobyła w McDonaldzie :D

Nominuję:
Fyszkę
Nightmare
Miłośniczkę Książek
Tetiisherii
Anne18
GLAMisPINK
Chabrową 
Kasię S
Milanową
Melanię
Miqaisonfire

 Oraz wszystkich, którzy jeszcze nie brali udziału w zabawie.

Moje pytania:
1. Jakieś inne hobby oprócz czytania?
2. Korzystacie z czytnika ebooków?
3. W jakich godzinach najbardziej lubicie czytać?
4. Wasza ulubiona okładka książki
5. Wolicie cieńsze czy grubsze książki?
6. Wydanie normalne czy kieszonkowe?
7. Co aktualnie robicie - uczycie się, studiujecie, czy pracujecie?
8. Ulubiony serwis internetowy o książkach
9. Książka, którą czytaliście kilka razy
10. Ulubiony gatunek
11. Książka, którą koniecznie musicie przeczytać w tym roku

Zapraszam do zabawy

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dziennik Helgi - Helga Weissova

Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2013
Gatunek: literatura faktu
Ilość stron: 256

W poszukiwaniu prawdy określanej jako historyczna najpewniej zwrócić się do źródeł. Takim źródłem, które sprawiło, że zainteresowałam się jeszcze bardziej historią holocaustu jest niezwykły pamiętnik. Dziennik małej dziewczynki Helgi Weissowej. Ukazał się właśnie nakładem wydawnictwa Insignis pod pełnym tytułem „Dziennik Helgi. Świadectwo dziewczynki o życiu w obozach koncentracyjnych”. Przerażająca , smutna, wyjątkowo prawdziwa lektura. Dlaczego tak twierdzę?

Wyobraźcie sobie 12- letnią wychuchaną jedynaczkę, dziewczynkę z zamożnego domu. Cóż ona wie o życiu? Nagle zostaje wmanewrowana w wir historii . Za sprawą swojego żydowskiego pochodzenia jest na celowniku nazistowskich Niemców, którzy jako przedstawiciele „rasy panów” chcą w czasie II Wojny Światowej raz na zawsze załatwić kwestię żydowską. Mała Helga zostaje wraz z rodzicami , kuzynami i powinowatymi przetransportowana do Terezin. Jak się czyta te część opowieści Helgi, to zamknięcie w koszarach Terezina wydaje się całkiem do przeżycia. Każdy ma swoje miejsce, są racje żywnościowe. Pozory ładu i opieki. Ale czy to było „szczęście” tam żyć, skoro co rusz wyruszały stamtąd organizowane przez Niemców transporty do obozów śmierci? W jednym z nich znalazł się ojciec Helgi. Matka i córka podążyły jego śladem, upatrując szansy na znalezienie się. To marzenie było zbyt naiwne. Mała Helga i jej matka trafiły do obozu koncentracyjnego, gdzie zaczął się etap walki o każdy kęs, walki o przeżycie.

Mała bohaterka cały czas prowadziła mniej czy bardziej lakoniczne zapiski, z których po wojnie poskładała całość. Porażającą swoją dojrzałością.

Cenne jest to, że zapiski nie ograniczają się jedynie do martyrologicznych wspomnień. Przeciwnie - można w nich znaleźć opisy dnia codziennego, kiedy po prostu usiłowano żyć. Przetrwać uśmiechem, trudną do osiągnięcia w tych okropnych warunkach przyjemnością. Z niezachwianą wiarą, że kiedyś – może jutro, może potem - będzie lepiej.

Niesamowite są te zapisku. Mnóstwo trafnych spostrzeżeń. Nieprawdopodobnie dojrzała była ta mała Helga. Bez kaprysów i dąsania się. Bez obrazy na los, z którym przyszło jej się zmierzyć. Bohater, bez świadomości chwały jaką roztacza. Z drugiej strony zwykły człowiek umiejący przystosować się do skrajnych warunków .

Dziennikowi towarzyszą liczne zachowane z tamtych lat rysunki autorstwa Helgi. Bardzo realistyczne obrazki z życia. Dlatego uważam, że książka ta ma niepowtarzalną wartość historyczną, jest bowiem autentyczna, a momentami wręcz spontaniczna. Ilustracje obrazują przeżywane chwile. Przeczytajcie. Rozpropagujcie lekturę wśród gimnazjalistów. Robi wrażenie. Każe zastanowić się. Daje do myślenia.

Książka z gatunku tych, którym nie wystawia się ocen. Bezcenna.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie AIM Media.

piątek, 5 kwietnia 2013

Dziewczyna z Bagdadu - Michelle Nouri

Tytuł oryginału: The Girl From Bagdad 
Wydownictwo: Wielka Litera 
Rok wydania: 2013 
Gatunek: wspomnienia 
Ilość stron: 271

Michelle Nouri napisała bardzo osobistą powieść o swoim dziedziństwie i dorastaniu w Bagdadzie, przeżyciach związanych z wojną iracko-irańską i późniejszym życiu w trudnej rzeczywistości komunistycznych Czech.
Wszystko zaczyna się bardzo niewinnie. Jej mama Czeszka poznaje Irakijczyka, podczas pracy na lotnisku. Oboje się w sobie zakochują i po pół roku postanawiają się pobrać. Wyjeżdżają do Bagdadu, ale tam kobieta nie zostaje w pełni zaakceptowana przez rodzinę męża. Niechęć pogłębia się, gdy rodzi trzy córki, nie dając familii upragnionego spadkobiercy. Najstarsza z dziewczynek to właśnie Michelle. Pierwsze lata swej młodości wspomina jako bajkową idyllę, pełną prezentow, drogich zabawek i wyjazdów za granicę. Wojna niszczy jednak rodzinny raj. Zaczynają się kłótnie o pieniądze, ojciec coraz bardziej odsuwa się od rodziny, a Michelle nawiązuje znajomość z Udajem – synem Saddana Husajna.
Bardzo lubię powieści, których akcja toczy się w krajach takich jak Irak, Indie czy Turcja. Fascynują mnie kultura i zwyczaje ich mieszkańców. A gdy jeszcze fabuła jest choć po części oparta na faktach, to nic nie jest w stanie zniechęcić mnie do książki.
„Dziewczynę z Bagdadu” pochłonęłam w jeden dzień. Nie byłam w stanie odłożyć jej na dłuższą chwilę i zająć się czym innym, bo wydarzenia w niej zawarte cały czas zajmowały moje myśli.
Było mi bardzo żal Michelle. Wojna zniszczyła małżeństwo jej rodziców, zabrała jej przyjaciół, dom, jej ukochane miasto dzieciństwa legło w gruzach. Ona sama zaś rozpoczęła tułaczkę po świecie. To niesprawiedliwe, że na kogoś może spaść na raz tyle nieszczęść, które tak nagle i definitywnie zakończą cudowne dzieciństwo. A potem nie ma już nawet do czego wracać, zostają tylko wspomnienia.
„Wydawało się, że Bagdad mojego dzieciństwa tętniący życiem i energią, rozpadł się na tysiące kawałków i zatonął w chaosie.”
Podziwiam Michelle. Podziwiam ją za to, że pomimo traumy, którą przeszła, była silna, nie poddała się i bez niczyjej pomocy potrafiła zacząć od nowa. Także napisanie tej książki, rozpamiętywanie czasu, który bezpowrotnie przeminął, musiało być niezwykle trudne, a mimo to poradziła sobie z tym.
„-Gdziekolwiek pójdziesz, nigdy nie zostawię cię samej – szepnął mi do ucha. Po chwili odsunął się, spojrzał mi prosto w oczy i powiedział: - Wiesz o tym, prawda? Będziemy do siebie pisali. Obiecaj mi.
Złożyłam obietnicę a następnie ukryłam twarz na jego ramieniu. Wiedziałam, że ten uścisk jest naszym pożegnaniem.”
W książce brakuje mi tylko jednej informacji – co spotkało Basila? Ale pewnie sama autorka też tego nie wie, dlatego nic o tym pod koniec nie napisała. Jednak to pytanie ciągle mnie nurtuje. To okropne, że pewnie nigdy nie poznam na nie odpowiedzi.  A skoro ja się z tym źle czuję, choć Basila znam tylko z opowieści Michelle, to jak ona sama musi się czuć, nie mogąc dowiedzieć się niczego o losie przyjaciela?
Bardzo spłakałam się pod koniec tej powieści i jeszcze przez kolejne dni byłam wciąż nią poruszona. To aż nie na moje nerwy, choć czytania jej w żadnym stopniu nie żałuję.
Książkę mogę polecić wszystkim tym, których interesują zwykłe ludzkie losy oraz którzy mają ochotę na chwile pełne wzruszeń i smutku. Naprawdę warto ją przeczytać, pomimo przykrych uczuć, jakie wywołuje.

Moja ocena:
5,5/6
Za możliwość przeczytania wspaniałej książki dziekuję serdecznie Ksiegarni Merlin.
Powieść możecie nabyć TU

czwartek, 4 kwietnia 2013

Crysis. Eskalacja - Gavin Smith

Tytuł oryginału: CRYSIS: Escalation
Wydawnictwo: Insignis
Rok wydania: 2013
Gatunek: science-fiction
Ilość stron: 295

Z okładki: 
Rok 2020. Pierwszy kontakt z Cepidami. Pod wodzą majora Barnesa, kryptonim Prorok, na wyspy Lingshan wyrusza oddział żołnierzy w nanoskafandrach. Przeżywa niewielu. Ale zagrożenie ze strony obcych zostaje odparte.
Rok 2023. Cepidzi zajmują Nowy Jork. Umierający Prorok przekazuje swój nanoskafander żołnierzowi marines o ksywie Alcatraz. Po raz kolejny potężna technologia ratuje sytuację.
Teraz do ruin Nowego Jorku powróciła śmierć. Miasto, osłonięte olbrzymią Kopułą Wolności i kontrolowane przez skorumpowaną megakorporację CELL, zaczyna przypominać pobojowisko. Żołnierze CELL, bojownicy ruchu oporu i śmiercionośni Cepidzi walczą na ulicach niegdysiejszej metropolii, która skrywa tajemnicę zdolną zniszczyć cały świat.

 „Crysis. Eskalacja” to zbiór opowiadań science-fiction nawiązujących do serii gier komputerowych Crysis. Z pozoru każde z nich traktuje o czym innym, lecz w miarę dalszego czytania zaczynają łączyć się w całość. Razem z bohaterami znanymi z gry czytelnik zagłębia się w świecie po inwazji wrogich Cepidów, ogarniętym przez korporację, w którym zaczyna kiełkować ruch oporu.

Nigdy nie miałam okazji grać w Crysis, ale po lekturze tej książki bardzo bym chciała kiedyś to zrobić. Zaintrygowała mnie wykreowana w książce rzeczywistość oraz  główne postacie takie jak Prorok, Alcatraz, Psycho, czy Chino.  

Pomimo tego, że opowiadania wydają się na początku dość chaotyczne, bardzo szybko łapie się kontekst. Wszystko składa się w spójną i zarazem dość przerażającą całość.

Bardzo ciekawie spędzało mi się przy niej czas, choć czasem denerwowało mnie specjalistyczne słownictwo dotyczące nazw broni, pojazdów wojskowych itp. , które nic mi nie mówiło, bo się na tym nie znam i nie mogłam sobie wyobrazić, jak te sprzęty wyglądają i do czego tak dokładnie służą.
Po jakimś czasie zaczęłam po prostu je ignorować, ale szkoda, że nie mogłam mieć pełnego obrazu scen. Myślę, że fajnie b y się oglądało film na podstawie książki, wtedy wszystko byłoby dokładnie widoczne.

„- Chcę z powrotem swoje ciało.
- Ty nie żyjesz.
- Czyli jesteśmy sobie równi. Widziałem, jak wpakowałeś sobie kulkę w łeb, tyle że trup, którego zająłeś, narodził się z moim umysłem. Nie twoim.”

Intrygującymi postaciami są Prorok, Alcatraz i Psycho, którzy zdają się jakby przenikać i łączyć, gdyż wszyscy noszą nanoskafander. Prorok i Alcatraz po pewnym czasie naprawdę stają się jednym. Świetnie się czyta ich wspólne dialogi i obserwuje wewnętrzną walkę o dominację. Tego typu wątki o dwóch umysłach  w jednym ciele od dawna mnie ciekawiły i byłam przyjemnie zaskoczona, gdy spotkałam je też w tej książce.

Powieść mogę stanowczo polecić wielbicielom SF, ponieważ nie trzeba wcześniej grać w grę, by zrozumieć o co w niej chodzi, a lektura jest naprawdę interesująca.  Na pewno nie mogą przejść obok niej obojętnie wszyscy, którzy wcześniej zetknęli się z jej komputerowym odpowiednikiem.

Moja ocena:
5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie AIM Media. 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Podsumowanie marca

Gdzie ta wiosna? Co to ma być? U mnie padało przez całą noc i krzaczki, które teraz powinny być zielone, są całe zawalone śniegiem i pod jego ciężarem się łamią. Nie mówiąc już, że dziwnie się wczoraj śniadanie wielkanocne jadło, gdy za oknem padał śnieg... Stanowczo chcę już wiosnę, przez to zimno koszmarnie się czuję, cały czas mi się chce spać i jestem rozdrażniona. Wszystko dlatego, że jestem meteopatką... Na deszcz zawsze bolą mnie nogi, a przy przesileniu zimowo-wiosennym chodzę jak zombie, w dzień padam ze zmęczenia (choć nic nie robię), w nocy śpię jak zabita, rano nie mogę wstać... Powtarzam jeszcze raz - JA CHCĘ WIOSNĘ!

Dobra, dosyć już mojego przynudzania, czas przedstawić statystyki czytelnicze na ten miesiąc. Udało mi się przeczytać 6 książek:
1. "Zaginiona dziewczyna" Gillian Flynn [648 str]
2. "Droga nadziei" Carlo Meier [184 str]
3. "Sprawa trzech Desperado" Caroline Lawrence [294 str]
4. "Wielki Północny ocean. Morze" Katarzyna Szelenbaum [460 str]
5. "Crysis. Eskalacja" Gavin Smith [295 str]
6. "Dziewczyna z Bagdadu" Michelle Nouri [271 str]

Daje to łącznie 2152 strony, czyli 69 stron dziennie.

Najlepszą książką jest "Dziewczyna z Bagdadu"
Najgorszej brak, wszystkie były co najmniej niezłe ;)

Nawiązałam współpracę z Wydawnictwem Literackim i Wydawnictwem Sonia Draga. Dziękuję za zaufanie! :)

Napisałam 6 recenzji.
Największym zainteresowaniem cieszyła się recenzja "Wielkiego Północnego Oceanu. Morze".

 A co w kwietniu? 
Zamierzam przeczytać minimum pięć książek, mam nadzieję, że mi się to uda, choć może być ciężko, bo zabieram się ostro za powtarzanie chemii do matury. Będę zatem trochę mniej obecna na blogu, choć postaram się aż tak strasznie Was nie zaniedbać. ;) W tym tygodniu mam zamiar napisać i opublikować dwie zaległe recenzje (mam nadzieję, że znajdę na to wenę...) oraz skończyć czytać "Pozaświatowców. Zarzewie buntu" (i mogę się założyć, że to mi się najprędzej uda zrealizować z postanowień na ten tydzień :D ).

Oddaję już laptopa siostrze, bo zaraz mi go wyrwie ;D Pozdrowionka! Cieszcie się ostatnimi godzinami Świąt! :)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.