wtorek, 30 października 2012

Stosiki

Dzisiaj pokażę Wam książki, które przywędrowały do mnie w ostatnim czasie i którymi będę mogła delektować się w nadchodzącym miesiącu, a pewnie także i przez część grudnia :)


Od lewej, a potem od góry:
1. Syn cyrku - John Irving - pobrana z finty; uwielbiam tego autora, już od dawna chciałam przeczytać tę pozycję i nareszcie będę miała ku temu okazję.
2. Egzamin z oddychania - Jan Jakub Kolski - zakup własny; jak dotąd miałam do czynienia tylko z filmami tego Pana, zobaczymy, czy z prozą idzie mu równie dobrze. :)
3. Kapelusz cały w czereśniach - Oriana Fallaci - od Merlina; zdecydowanie perełka tego stosu, jestem właśnie w trakcie czytania i choć idzie powoli, to jest naprawdę fantastyczna.
4. Kadisz dla Ruth - Kurt Witzenbacher - od Promic; mam jakieś takie uczucie, że będzie to smutna lektura, okaże się, czy mój instynkt się sprawdził.
5. Bohatyr - Juraj Cervenak - od Erici; jestem w trakcie czytania i przyznaję, że wciąga, na pewno znacznie lepszy od "Władcy wilków", a tego się nie spodziewałam. Więcej opowiem Wam w recenzji.
6. Africanus. Wojna w Italii - Santiago Posteguillo - od Esprit; kolejny tom przygód młodego Rzymianina, już nie mogę się doczekać lektury.
7. Dolina zabójców. Zamach w Teheranie - Leo Kessler - od Erici; poprzednia książka tego autora bardzo mi się spodobała, więc postanowiłam spróbować z kolejną.
8. Blitzkrieg 1939. Marsz na Warszawę - Leo Kessler - jak wyżej^^
9. Monte Cassino - Sven Hassel - od Erici; ostatnia powieść tego pisarza, którą miałam przyjemność czytać ogromnie przypadła mi do gustu, więc czas na kolejne.
10. Gestapo - Sven Hassel - jak wyżej^^
11. Crimen - Józef Hen - od Erici; słyszałam, że jest taki film z Lindą, więc uznałam, że zanim go obejrzę, to powinnam najpierw książkę, na podstawie której powstał, przeczytać.

To jeszcze nie koniec, wszak nie samymi powieściami historycznymi człowiek żyje. ;)


Od góry:
12. Gra o tron audiobook - George R.R. Martin - od Merlina; coś do posłuchania na długie samochodowe podróże, które mi się teraz szykują.
13. Przyciągnij miłość - Agnieszka Przybysz - mała niespodziewajka od Nowej Prozy; przeglądałam pobieżnie i na pierwszy rzut oka wydaje się całkiem interesująca.
14. W ciemności nocy - Ewa Agnieszka Frankowska - mały kryminalik od nakanapie.pl
15. Bollywoodzkie noce - Shobhaa De - od Publicatu; ach, jak ja uwielbiam Indie! Już nie mogę się doczekać lektury ;)
16. Bóg nigdy nie mruga - Regina Brett - owoc nowo nawiązanej współpracy z AIM.
17. Sklep na Blossom Street - Debbie Macomber - od Miry; powieść z uroczą, urzekającą okładką.
18. Jedyna prawda - Olle Lonnaeus - od AIM; mój pierwszy szwedzki kryminał, ciekawe czy mi się spodoba?
19. Podbój - Simon Scarrow- od Publicatu; na zakończenie znowu trochę historii, udam się w podróż do starożytnego Rzymu. :D

Wszystkim wydawnictwom, a także firmie i księgarni serdecznie dziękuję za otrzymane książki! :)

Widzicie coś dla siebie? Znacie coś z tego stosu? Na recenzję której książki najbardziej czekacie?

Przypominam o KONKURSIE!

niedziela, 28 października 2012

Finta

Słyszeliście już o fincie? Jest to strona, na której za punkty możecie wymieniać nieprzydatne przedmioty i pobierać od innych użytkowników nowe. Wszystko jest proste - wystarczy tylko się zarejestrować, dodać rzeczy do wymiany i poczekać, aż ktoś inny je zamówi. Po zakończeniu transakcji, czyli po tym jak przesyłka dojdzie już do adresata na Wasze konto zostanie przelane tyle punktów, za ile wyceniliście przedmiot minus podatek.

Klikając w poniższy obrazek zostaniecie przeniesieni na stronę finta.pl, gdzie w zakładkach "Jak to działa?" i "Regulamin" będziecie mogli dowiedzieć się więcej o serwisie.

Zachęcam do rejestracji, to nic nie kosztuje, a serwis jest ogromnie pomocny w pozbyciu się tak zwanych "starych gratów". Dzięki otrzymanym punktom zamówiłam sobie już kilka fajnych książek na przykład "Biała jak mleko czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia, "Zamieniona" Amandy Hocking, czy "Syn cyrku" Johna Irvinga. A wszystkie one w świetnym stanie, w zasadzie jak nowe.

Gorąco polecam fintę :)

piątek, 26 października 2012

Krakowiacy - Seweryn Udziela

Wydawnictwo: Bona
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 176
Czas czytania: jeden dzień

"Krakowiacy " Seweryna Udzieli zostali po raz pierwszy wydani w 1924 roku, nakładem Księgarni Geograficznej "Orbis". W tym roku wydawnictwo Bona postanowiło przypomnieć ich czytelnikom.

W tej małej i niepozornej książeczce kryje się wielka wartość. Opisuje ona bardzo dokładnie mieszkańców Krakowa z okresu międzywojennego. Możemy się z niej dowiedzieć między innymi o ich zwyczajach, ludowych strojach, siedzibach, świętach i związanych z nimi obrzędach, a także zabawach i codziennym życiu. Autor przytoczył też dla nas najsłynniejsze opowiadania i pieśni Krakusów.

Należy wspomnieć (i zachwycić się!) przepięknym wydaniem książki. Napis na okładce stanowi faksymile odręcznego pisma Udzieli. W środku wykorzystano autentyczną czcionkę, którą używano w druku w tamtych latach. Uwielbiam, gdy wszelkiego rodzaju książki są wydane z taką pieczołowitością, to niezwykle miłe dla oka.

Na końcu zamieszczone zostały zdjęcia domostw Krakowiaków, ich samych w tradycyjnych strojach, podczas pracy i świąt, a także wiele innych. Możemy zatem dokładnie wyobrazić sobie, jak to wszystko wtedy wyglądało.

"Krakowiak jest wzrostu średniego, barczysty, muszkularny, krępy, z piękną kształtną głową, twarzą owalną o pięknych, łagodnych rysach, oko ma niebieskie, a nos wydatny. [...] Starsi mężczyźni noszą włosy długie, opuszczone na kark, nad czołem równo obcięte, i wąs piękny, ale brody golą. [...] Rysy ich twarzy są przystojne; może niekiedy mężczyźni ładniejsi od kobiet. Wyraz twarzy i oczu roztropny i żywy." - s. 26-27

Książka stanowi kopalnię wiedzy o minionej epoce, jest pozycją, obok której absolutnie nikt nie powinien przejść obojętnie. Wzbudza swego rodzaju nostalgię i tęsknotę za minionymi czasami. Polecam ją gorąco!
Ach... Jak ogromnie chciałabym pojechać do Krakowa... Mam nadzieję, że wkrótce będzie mi to dane, a tymczasem, jestem bardzo zadowolona, że mogłam cieszyć się jego namiastką w postaci książeczki.

Moja ocena:

"Krakowiacy" stanowczo wymykają się z wszelkich ram i norm, są pozycją zbyt wspaniałą by można było ją ocenić. To niezwykły i barwny dokument, który na długo zapada w pamięć. 

Za możliwość przeczytania cudownej książki dziękuję serdecznie Księgarni Merlin.

Przypominam o KONKURSIE!

środa, 24 października 2012

Zazdrość - Gregg Olsen

Tytuł oryginału: Envy
Wydawnictwo: Bukowy Las
Przekład: Magda Białoń-Chalecka
Rok wydania: 2012
Cykl: Pusta trumna
Tom: 1
Gatunek: kryminał młodzieżowy
Ilość stron: 326
Czas czytania: 3 dni

W spokojną bożonarodzeniową noc mieszkańców miasteczka Port Gamble obiega wstrząsająca wieść. Szesnastoletnia Katelyn zginęła tragicznie w łazience we własnym domu. Część ludności uważa, że był to nieszczęśliwy wypadek, jednak okoliczności są dziwne i przywodzą na myśl raczej samobójstwo. Nastoletnie bliźniaczki Hayley i Taylor nie dają wiary żadnej z tych teorii. Niezwykła intuicja podpowiada im, że to morderstwo. Dziewczyny postanawiają poprowadzić śledztwo na własną rękę, by odkryć prawdziwą przyczynę śmierci koleżanki...

Zazwyczaj nie sięgam po kryminały, jednak tym razem postanowiłam zrobić mały wyjątek, gdyż okładka powieści bardzo mnie zaintrygowała. Zatopiłam się zatem w lekturze. Pierwsze, co zwróciło moją uwagę to specyficzny rodzaj narracji, który skojarzył mi się ze sposobem, w jaki opowiadamy dzieciom bajki. Rzucało się to w oczy szczególnie przy długich opisach i było bardzo ciekawym zabiegiem, stanowiącym dość wyrazisty kontrast do kryminalnej fabuły.

Główne bohaterki Hayley i Taylor to interesujący duet. Z wyglądy takie same, posiadają różne charaktery a także odmienne zdolności. Obydwie są swego rodzaju mediami, wrażliwymi na zjawiska nadprzyrodzone. Gdy były małe, zdołały ujść cało z wypadku, którego z całą pewnością nie powinny były przeżyć.Teraz potrafią między innymi komunikować się z duchami, czy rozpoznawać myśli innych ludzi na podstawie przedmiotów do nich należących.

Podobało mi się, że wątek z paranormalnymi umiejętnościami nastolatek nie wysuwał się na pierwszy plan, a tylko pomagał im osiągnąć cel. Powieść skupiała się bardziej na relacjach międzyludzkich oraz emocjach, jakie kierują naszymi czynami, czyli przede wszystkim tytułowej "zazdrości".

Jednak niestety dopatrzyłam się w fabule pewnych nieścisłości. Przede wszystkim nie przekonała mnie motywacja bohaterek do poszukiwania zabójcy. Ot tak po prostu stwierdziły - "musimy poznać prawdę!", pomimo tego, że Katelyn nie była dla nich zbyt bliską osobą. Trzeba przyznać, że to trochę słabe...

Kolejna sprawa to przedmiot, który spowodował śmierć dziewczyny. Co do diabła robił w łazience przy wannie? To chyba jest ostatnie miejsce, w którym można by go umieścić...

I jeszcze jedna rzecz. Zastanawia mnie, dlaczego Shania zrobiła to, co zrobiła? Tu też znowu jakby brakowało motywu. No niby jest wspomniana jakaś dawna obietnica, którą dała matce Hayley i Taylor, ale czy po wielu latach, kiedy relacje obu pań się osłabiły, nadal obowiązywała? A po za tym, czemu sąsiadka miałaby składać tak wiążące przysięgi? Brakuje mi tu jakiegoś wyjaśnienia, może znajdzie się ono w następnym tomie cyklu, bo jak na razie nie widzę sensu postępowania Shani.

"Zazdrość" była całkiem przyjemną lekturą. Spory jej plus stanowiła nietypowa narracja, a także ukazanie relacji łączących mieszkańców małego miasteczka. Autor powinien jednak nieco bardziej przemyśleć wspomniane już aspekty fabuły. Ponadto mniej więcej w połowie książki czytelnik otrzymuje wyraźny znak, co do tego, kto jest odpowiedzialny za to, co stało się z Katelyn. Choć na końcu mamy jeszcze mały dodatek, to podejrzenia w zasadzie w całości się sprawdzają. W tym zakresie zatem także spotkał mnie lekki zawód.

Warto jeszcze wspomnieć o tym, że fabuła powieści odwołuje się do wydarzeń autentycznych. Mianowicie kiedyś pewna nastolatka także zginęła w podobny sposób. W książce ukazane zostało, co na to wpłynęło, ta sama rzecz, która dręczyła Katelyn, doprowadziła do śmierci tamtej dziewczyny  Nie powiem, co to dokładnie, bo nie chcę nikomu psuć lektury, jednak w sumie jak tak porządnie wszystko rozważyć, to z kryminału można też wyciągnąć wartości dydaktyczne. To taka przestroga dla młodzieży, że z pozoru niewinna zabawa może zakończyć się tragicznie.

Z tego względu, a także dzięki nietuzinkowemu stylowi autora powieści zdecydowanie warto przeczytać. Jeśli przymknie się oko na drobne wpadki, to jest to całkiem przyjemna lektura. Doskonale nadaje się dla miłośników kryminału, a także dla osób, które na co dzień nie mają z tym gatunkiem do czynienia. Mnie osobiście zachęciła ona do dania szansy innym tego typu książkom. Z pewnością przeczytam też kolejną część serii. Mam nadzieję, że nie zmienią się w niej główne bohaterki, ponieważ bliźniaczki podbiły moje serce. Zapewniam, że warto je bliżej poznać. :)

Moja ocena:
4,5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Bukowy Las.


Baza recenzji Syndykatu ZwB

Przypominam o KONKURSIE!

***
Jak Wam się podoba nowy wygląd bloga? Czerwienie już mi się nieco znudziły... Wciąż jeszcze nie mam gotowego loga bloga, więc na razie jeszcze tak roboczo.

niedziela, 21 października 2012

Poszukiwacze szczęścia - Tishani Doshi

Tytuł oryginału: The pleasure seekers
Wydawnictwo: Świat Książki
Przekład: Janusz Maćczak
Rok wydania: 2012
Gatunek: powieść obyczajowa
Ilość stron: 314
Czas czytania: 5 dni

Babo, najstarszy syn państwa Patel, zostaje wysłany z rodzinnego Madrasu na studia do Londynu. Od razu po wylądowaniu w obcym kraju napotyka trudności - kuzyni nie przyjeżdżają po niego na lotnisko i nie mają zamiaru udzielić mu gościny tak, jak wcześniej zapowiadali. Babo zmuszony jest zamieszkać w przytułku. Pierwsze tygodnie w Anglii to nieustanna harówka, kursowanie pomiędzy uniwersytetem, a firmą Joseph Friedman and Sons, gdzie pracuje nad produkcją farb. Pewnego dnia w stołówce zauważa Sian. Od tej chwili jego życie zmienia się na zawsze. Pogłębia znajomość z dziewczyną i szybko zostają parą. To jednak nie podoba się rodzicom Babo, którzy chcieliby by ożenił się z kobietą z Indii. Ściągają chłopaka do domu i nie dają szans na powrót do ukochanej. Po długich protestach Babo, w końcu zgadzają się na ślub, pod warunkiem, że młodzi pozostaną potem przez dwa lata w Madrasie. Sian porzuca wszystko, co do tej pory znała i pełna wątpliwości podąża do Indii za głosem serca. Jak to będzie żyć w tym tak odmiennym kulturowo kraju, kiedy nawet nie zna języka? Czy rodzice Babo ją zaakceptują? Czy będzie w stanie znieść rozłąkę z bliskimi?

Książka to wspaniała panorama, ukazująca historię trzech pokoleń, żyjących w Indiach. Opowiada o podróżach, jakie ludzie odbywają, by odnaleźć własną tożsamość i miejsce, do którego w pełni przynależą. Najpierw Babo wyrusza do Anglii, potem Sian do Madrasu, a następnie ich dzieci także opuszczają rodzinne strony. Przez karty powieści przewijają się ich losy, a w tle pokazane jest życie zwykłych mieszkańców Indii, ich bieda, złożoność religii, wyznań i kastowości.

Dawno już nie miałam przyjemności czytać książki, która miałaby tak złożonych bohaterów. Tutaj każda choćby i najmniejsza, czy epizodyczna postać ma dokładnie określony charakter i dopracowaną historię. Dzięki narracji trzecioosobowej możemy dokładnie poznać je, a także motywy ich postępowania. Ułatwiają nam to także liczne opisy uczuć i przemyśleń, które zagłębiają się w psychikę osób i rozkładają ją na czynniki pierwsze.

"Jest wiele rodzajów miłości. W naszym przypadku to było łagodne uczucie, zupełnie niepodobne do tego, co ty teraz przeżywasz. Przydarzyło ci się coś nadzwyczaj rzadkiego. Nazywamy to Ekam - Jedność. Powiadają, że można tego doświadczyć tylko raz w życiu albo i nigdy. Niektórzy opisują to jako wkroczenie do ciemnej groty, która nie ma początku ani końca. Inni mówią, że to jakby twoje serce paliło się na wolnym ogniu. Kiedy doznajesz owego Ekam, wierzysz, że możesz wykorzenić ze świata wszelkie zło, wady i nieszczęścia." - s. 66

Przede wszystkim jest to przepiękna opowieść o miłości. Bo to właśnie to uczucie kieruje wszystkimi czynami bohaterów, każe im opuścić rodzinne strony i udać się w tułaczkę, czy przenieść się w inne miejsce.
To właśnie ono jest tym szczęściem, którego tak wytrwale poszukują. Ale czy będą w stanie je odnaleźć?

Szczerze przyznaję, że jak dotąd "Poszukiwacze szczęścia" to najlepsza powieść, jaką zdarzyło mi się w tym roku przeczytać. To prawdziwa perła, do której z całą pewnością będę jeszcze wiele razy wracać, gdyż przekazuje uniwersalne wartości i mówi o tym, co w życiu naprawdę najważniejsze. Poza tym jest też bardzo dokładnie i starannie literacko odmalowanym portretem Indii. Nie jest to lektura łatwa, którą połyka się w jeden wieczór, ale na pewno jest warta uwagi, a czasu poświęconego na nią nie będzie się żałować. Polecam.

Moja ocena:

6/6

Za możliwość przeczytania cudownej książki dziękuję serdecznie Księgarni Merlin.

Przypominam o KONKURSIE!

czwartek, 18 października 2012

Śladem zbrodni - Tess Gerritsen

Tytuł oryginału: In Their Footsteps
Wydawnictwo: Harlequin
Przekład: Jacek Żuławnik
Rok wydania: 2012
Gatunek: thriller z romansem w tle
Ilość stron: 300
Czas czytania: jeden dzień


Beryl i Jordan Tavistock to sieroty przygarnięte przez swojego bajecznie bogatego wuja po śmierci ich rodziców - agentów brytyjskiego wywiadu. Przez wiele lat utrzymywano przed nimi, że zmarli bohatersko na służbie, gdy po dwudziestu latach na bankiecie wychodzi na jaw mroczna prawda. Rodzeństwo nie jest w stanie w nią uwierzyć i udaje się do miasta, gdzie to wszystko się wydarzyło - Paryża. Dołącza do nich Richard, były agent wywiadu, któremu polecono by ich chronił. Między nim i Beryl zaczyna iskrzyć, jednak za wszelką cenę starają się stłumić w sobie pożądanie. We Francji ktoś cały czas depcze tej trójce po piętach, a wkrótce usiłuje uciszyć rodzeństwo, chcące wywlec na wierzch sprawy, które powinny zostać zapomniane. Jordan zostaje wplątany w straszne kłopoty i ląduje w więzieniu, a Beryl grozi śmierć. Czy uda im się wyplątać z tej matni? Czy poznają prawdę o rodzicach? I wreszcie, czy rozwinie się uczucie między Beryl a Richardem? Tego moi drodzy musicie dowiedzieć się już sami...

"Śladem zbrodni" to moje pierwsze spotkanie z twórczością Tess Gerritsen i przyznam, że mimo iż nie była to może jakaś nadzwyczajna lektura, to jestem z niej zadowolona. Po początkowych oporach akcja mnie wciągnęła i zaciekawiła. Podobało mi się, że z biegiem fabuły namnożyły się przeróżne wątki i wydarzenia, co nie pozwalało nudzić się ani przez chwilę i sprawiło, że zupełnie się już nie spodziewałam, jak cała historia się zakończy.

Mam jednak zastrzeżenia co do kwestii językowych. Miejscami opisy i dialogi wydawały mi się dość ubogie i bez wyrazu. Za dziwny można też uznać fakt, że dwa razy w stosunku do dwóch różnych kobiet pojawiło się określenie "dzika", sformułowane dodatkowo przez odmiennych bohaterów. Litości... To faceci nie mają już jakiejś bardziej rozbudowanej inwencji jeśli chodzi o epitety? Przecież można powiedzieć chociażby "szalona, zabawna, roztrzepana, drapieżna", ale także całkiem inaczej. Gdyby jeszcze to jeden mężczyzna z książki określał tak kobiety, no ale dwaj odmienni? Tutaj zdecydowanie nie popisała się autorka, czy też może tłumacz. I może czepiam się szczególiku, ale to mnie dosyć zirytowało. Czy Ci z Was, którzy czytali powieść, też to zauważyli?

Na uwagę moim zdaniem zasługuje okładka. Może sama w sobie nie wyróżnia się niczym szczególnym, ale podoba mi się, że wszystkie książki tej autorki wydanie przez Harlequina są utrzymane w podobnej tonacji. Ładnie wyglądają na półce, gdy uzbiera się już ich kilka :)

Podsumowując, "Śladem zbrodni" było całkiem miłym czytadełkiem. Może spodziewałam się po nim nieco więcej grozy i strachu, ale zdecydowanie w tej materii nie ma co narzekać. W zamian otrzymałam dreszczyk innego rodzaju emocji, co też było bardzo fajne. Oprócz tych językowych potknięć, o których wcześniej wspominałam, książce nie można niczego zarzucić. Relaksowała, oderwała mnie od codzienności  i sprawiła, że po jej zakończeniu odczułam satysfakcję z dobrze spędzonego czasu. Z całą pewnością w przyszłości zapoznam się jeszcze z innymi powieściami Tess Gerritsen, a tą polecam gorąco wszystkim, którzy mają ochotę na chwilę odprężenia przy lekkiej lekturze.

Moja ocena:

4,5/6

Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Harlequin.

 Baza recenzji Syndykatu ZwB

Zapraszam do brania udziału w KONKURSIE!
Łatwe zadanie - atrakcyjne nagrody!







poniedziałek, 15 października 2012

Takie tam... i konkurs... :D

Hej...
Jako, że wielkimi krokami zbliża się zima, postanowiłam Wam jakoś osłodzić ten czas. Przedstawiam mały konkurs.

Zasady:
1. Konkurs organizowany przez ederlezi.
2. Mogą brać udział tylko osoby prowadzące bloga i mieszkające w Polsce (lub posiadające w Polsce adres, na który będzie można wysłać ewentualną nagrodę).
3. Należy dodać mojego bloga do ulubionych, można też polubić jego profil na fejsie, choć nie trzeba koniecznie.
4. Na swojego bloga w widocznych miejscu należy wstawić baner podlinkowany do tego posta.

5. W zgłoszeniu trzeba odpowiedzieć na pytanie konkursowe.
6. Wygrywa odpowiedź, która najbardziej mi się spodoba.
7. Konkurs trwa od dziś do 30 listopada do północy, a 1 grudnia ogłoszenie wyników.

A oto i pytanie -

Która pora roku podoba Ci się najbardziej? Uzasadnij.

A teraz czas na zdjęcia nagrody.
Zwycięzca otrzyma:


No to by było na tyle. Zapraszam do zabawy :)

***

Wiecie co? Kurierzy to mają fantazje. Nie powiem często znajduję paczki w dziwnych miejscach np. na parapetach okien, pod schodami, ale ostatnio to kurier już samego siebie przeszedł. Od niemal trzech tygodni nie dochodziła do mnie zamówiona rzecz. W końcu straciłam już nadzieję, że kiedykolwiek ją zobaczę. Wczoraj mój tata zmieniał opony letnie na zimowe (opony leżały pod schodami). Okazało się, że kurier wsadził pomiędzy nie paczkę, ale nie tak, że wystawała czy coś. Po prostu podniósł oponę, która leżała na wierzchu, położył paczkę i przykrył ją tak, że w ogóle nie było jej widać. Co to ma być, ja się pytam? Przecież, gdyby to były opony letnie, to paczka by tam całą zimę i pół wiosny przeleżała i pewnie by zgniła... Nie powiem teraz, jak już się znalazła to raczej jest zabawne, no ale i tak to przesada tak paczki przez odbiorcami chować :D

niedziela, 14 października 2012

Podwodny świat. Mroczny dar - Kat Falls

Tytuł oryginału: Dark Life
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Przekład: Agnieszka Klonowska
Gatunek: powieść młodzieżowa
Cykl: Podwodny świat
Tom: 1
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 295
Czas czytania: jeden dzień

Tay od urodzenia mieszka pod wodą. Ale nie myślcie sobie, że jest jakimś syrenem, pół-rybą, czy mutantem ze skrzelami. Poza tym, że jego skóra świeci się od spożywania bioluminescencyjnych roślin, jest to człowiek z krwi i kości, taki, jak każdy z was... Oczywiście do momentu, gdy ujawniają się jego specjalne talenty, zapowiedziane przez tytuł powieści...
Pewnego dnia podczas jednej ze swoich wypraw znajduje opuszczony statek, a na jego pokładzie dziewczynę z powierzchni - Gemmę, która przybyła do jego świata, by odnaleźć brata.
Powinniście wiedzieć, że ludzie nie osiedlili się na dnie oceanu dla zabawy. Zostało to spowodowane katastrofą - przez efekt cieplarniany podniósł się poziom wody i większość lądów zatonęła. Na nielicznych skrawkach ziemi tłoczą się ocaleni ludzie, lecz ci, którzy bardziej cenią sobie przestrzeń postanowili zasiedlić nieznane podwodne czeluści.

Odkąd pierwszy raz ją ujrzałam, powieść wydała mi się niezwykle interesująca, ze względu na pomysł umieszczenia ludzi pod wodą. I rzeczywiście z ciekawością czytałam o pięknie flory i fauny oceanicznej głębi i sposobach budowania domostw, przemieszczania się, czy hodowli zwierząt.

Jeśli chodzi o fabułę to przyznam, że właśnie ze względu na wyimaginowane tło jest ona bardzo oryginalna, choć cała historia to raczej banał. Ma się wrażenie, że autorce zabrakło trochę pomysłu, bo można by to wszystko nieco lepiej rozegrać. To trochę tak, jakby chciała nam przede wszystkim pokazać wymyślony przez siebie świat, a opowieść o Tayu i Gemmie stanowiła tylko do tego znakomitą okazję. Świadczą o tym nieścisłości na przykład to, że Gemma na początku płynęła (a może chodziła po dnie?) z łodzi podwodnej do swojego batyskafu razem z Tayem, a po kilkudziesięciu stronach, gdy musiała znów zrobić coś podobnego, wyznała mu, że nie umie pływać i rzeczywiście w ogóle sobie nie radziła. Czyli pani Falls zapomniała, co wcześniej wymyśliła? Bo nie rozumiem...

Książkę czyta się szybciuteńko. Po jakimś czasie akcja zaczyna bardziej wciągać i przestaje się zwracać uwagę na powyższe błędy. Jednak zdecydowanie nie jest to jakieś wielkie arcydzieło. Sama idea była dobra, jednak gorzej z wykonaniem. Autorka mogła stworzyć na tej kanwie o wiele więcej, ale niestety ograniczyła się do minimum.

Uważam, że powieść nadaje się do czytania, gdy chcemy się zrelaksować, odpocząć po trudnym dniu pełnym ciężkiego wysiłku intelektualnego. Plusem, który może dodatkowo zachęcić są opisy podwodnego życia, bo tutaj akurat autorka się popisała. W sumie polecam tę powieść, bo każdy z nas potrzebuje czasami czegoś lekkiego i niewymagającego, by oderwać się na chwilę od codzienności. Myślę, że jak wpadnie mi w ręce kolejna część, to się z nią zapoznam, choć nie wiem, co tu jeszcze można wymyślić.

Moja ocena:
4/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Księgarni Merlin.


piątek, 12 października 2012

Ty, ja i fejs - Jay Asher & Carolyn Mackler

Tytuł oryginału: The Future of Us
Wydawnictwo: Rebis
Przekład: Maria Smulewska
Gatunek: powieść młodzieżowa
Rak wydania: 2012
Ilość stron: 357
Czas czytania: dwa wieczory

Jest rok 1996. Emma dostaje w prezencie od przyjaciela Josha płytę a AOL-em, czyli innymi słowy internetem. Instaluje program i wyświetla jej się strona facebook. Zaskoczona dziewczyna zauważa na niej posty podpisane przez kogoś jej nazwiskiem, a gdy zaczyna oglądać profil tej osoby, okazuje się, że są na nim zdjęcia jej za piętnaście lat. Emma na początku uważa, że to wszystko to głupi dowcip kumpla, ale wkrótce okazuje się, że nie ma on o tym zielonego pojęcia. Potem już razem zaczynają sprawdzać, jak będzie wyglądało ich życie i odkrywają, że każda zrobiona przez nich rzecz w teraźniejszości ma swoje odzwierciedlenie w przyszłości. Poszukując przyszłego szczęścia, zaczynają zawzięcie zmieniać to, co dzieje się teraz, nie mając świadomości, że tylko wszystko coraz bardziej niszczą...

Ciekawie mi się czytało powieść o życiu nastolatków, gdy nie było jeszcze powszechnego dostępu do internetu, nie mówiąc już o tym, że tylko nieliczni szczęśliwcy mieli własne komórki. Pamiętam jeszcze coś takiego z mojego bardzo wczesnego dzieciństwa, gdy przy połączeniu z siecią blokował się telefon stacjonarny, a ja przez maksimum dziesięć minut (bo przecież to tyle kosztowało!) mogłam pograć sobie w mojego ulubionego wtedy Mario. To były czasy... :)

W skrócie więc, książka wprowadziła mnie w pewien stan rozrzewnienia i sprawiła, że przypomniałam sobie kilka zatartych wspomnień. A to bez wątpienia już samo w sobie można uznać za jedną z jej zalet.

Autorzy bardzo dobrze zobrazowali fakt, jak facebook wpływa na życie ludzi. Chodź przypadek jest nieco inny, wszak Emma i Josh poznają dzięki niemu swoją przyszłość, a nie umieszczają informacje o teraźniejszości, to w gruncie rzeczy chodzi o to samo. Młodzi nie są w stanie już normalnie żyć, cały czas zastanawiają się, co nowego pojawi się na stronie, gdy znów ją otworzą. Emmie nie podoba się to, co tam widzi i postanawia zatroszczyć się o swoje szczęście. Robi rzeczy, dzięki którym zmienia się jej przyszły mąż, praca, znajomi. Josh z kolei przyspiesza pewne wydarzenia, tak aby wszystko pasowało do informacji na fejsie. Przez to zaniedbują przyjaciół, rodzinę i opuszczają się w nauce. Nie wiedzą, czego naprawdę chcą i nie potrafią cieszyć się każdą przemijającą chwilą.

Powieść szybko się rozwija, nawarstwiają się kłopoty spowodowane przez proroczego facebooka. Perypetie Emmy i Josha zdecydowanie wciągają i kolejne strony wręcz niepostrzeżenie przelatują między palcami.Czytelnik w pewnym momencie zaczyna się coraz bardziej ciekawić, jak to wszystko się zakończy. Mi się akurat rozwiązanie akcji zbytnio nie podobało, nie mówię, że nie pasowało do całości, ale jakoś tak wyszło trochę zbyt ckliwie i słodko. Ale mam wrażenie, że niewiele osób podzieli moją opinię, ja po prostu czytam zazwyczaj innego typu książki i spodziewałam się czegoś mocniejszego.

"Ty, ja i fejs" polecam wszystkim. Dzięki zgrabnemu połączeniu przeszłości, teraźniejszości i przyszłości czytelnik w każdym wielu będzie w stanie znaleźć tu coś dla siebie. Na pewno nie jest to powieść przeznaczona tylko dla młodzieży. Pobudza do refleksji nad tym, jak wiele wolnego czasu spędzamy w internecie, zajmując się przeglądaniem wpisów na fejsie i dodawaniem własnych. Ja bym się jeszcze pokusiła o stwierdzenie, że niektóre udzielające się tam osoby żyją bardziej "na pokaz" niż dla siebie. Co o tym sądzicie? No ale wracając do głównego tematu, zachęcam gorąco do przeczytania książki, bo na pewno nie będzie to czas stracony.

Moja ocena:
4,5/6


Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Księgarni Merlin. 





wtorek, 9 października 2012

PRZEDPREMIEROWO: Świat bez bohaterów - Brandon Mull

Tytuł oryginału: Beyonders. A World Without Hero
Wydawnictwo: MAG
Przekład: Małgorzata Strzelec
Gatunek: fantasy
Ilość stron: 530

Pewnego, niczym nieróżniącego się od innych dnia, nastoletni Jason ulega dziwnemu wypadkowi. Zwabiony piękną muzyką wpada do basenu z hipopotamem, który pożera go żywcem, po czym chłopak przenosi się do nieznanej krainy. Absurdalne, nie? Ale to tylko zawrotny wstęp do jego kolejnych przygód i misji, w jaką niechcący się wplącze. Los zrządzi, że weźmie na siebie zadanie obalenia czarnoksiężnika Maldora i stanie się jedyną nadzieją na wybawienie dla mieszkańców od lat ciemiężonego Lyrianu. Dołączy do niego Rachel, także pochodząca z naszego świata i razem będą starali się skompletować magiczne słowo, które wypowiedziane przy tyranie,  zniszczy go. Poszczególne sylaby rozsiane są po całej krainie, a naszych bohaterów będą nieustannie ścigać i śledzić ludzie wroga, gotowi pokrzyżować im plany. Czy parze uda się obalić najpotężniejszą personę w Lyrianie? Czy znajdą sprzymierzeńców? I najważniejsze - czy uda im się spełnić marzenie na powrót do domu? 

Książka naprawdę wspaniale się zaczyna. Najpierw w prologu mroczne klimaty wprowadzają nutkę grozy i jednocześnie zaciekawienia, kim jest więziony mężczyzna. Potem w pierwszym rozdziale Jason zostaje przeniesiony do Lyrianu w ogromnie zabawny sposób. To świetny zabieg stanowiący doskonały kontrast dla poważnego i dość przerażającego wstępu, przyznam szczerze, że zupełnie się czegoś takiego nie spodziewałam. Dalej też jest świetnie. Niby bohaterowie wykonują bardzo ważną misję, ale nie ma takiego nadęcia i powagi, wszystko jest opowiedziane jakby z przymrużeniem oka, pełno jest komicznych sytuacji, a także ironicznych dialogów. To sprawia, że powieść świetnie się czyta, historia nie nudzi się i nie ma wrażenia sztuczności. Kto czytał "Władcę Pierścieni" pewnie wie, co mam na myśli, bo tam odruchy i rozmowy bohaterów były wręcz momentami nienaturalne. W książce Mulla tego nie ma, główne postacie są przede wszystkim ludźmi  ze swoimi wątpliwościami i lękami, a ich nadrzędnym celem jest powrót do domu, a nie heroiczne ratowanie nieznanej krainy. Tylko przypadek sprawia, że właśnie to są zmuszeni robić. 

Powieść czytało mi się bardzo szybko, wciągnęła mnie od pierwszej strony, niejednokrotnie doprowadziła do śmiechu, a także obaw o dalsze losy bohaterów. Miała parę zgrabnych zwrotów akcji, których nie przewidziałam. Aczkolwiek umiejscowienie poszczególnych fragmentów słowa i sposoby w jaki Jason i Rachel je zdobywali, nakazało mi w pewnym momencie pomyśleć, że "hej, coś tu jest nie tak!", jednak końca się nie domyśliłam i był dla mnie dość sporym zaskoczeniem. 

Podobało mi się, że autor usiłował przedstawić w książce uniwersalne wartości. Pokazał, że postępowanie zgodnie z właściwymi zasadami moralnymi zależy od każdego indywidualnego człowieka, oraz, że nawet jeśli coś zostało nam narzucone, musimy starać się działać zgodnie z własnym sumieniem. To nie heroiczne i odważne czyny świadczą o bohaterstwie, ale postępowanie wobec innych ludzi. Powieść uczy, że nie można żyć tylko przyjemnościami, ponieważ to człowieka wyniszcza i sprawia, że nie jest w stanie się niczym zainteresować. 


"Pobłażanie sobie to pustka. Nie ma prawdziwego spełnienia w nic nieznaczącej pogoni za przyjemnościami. Próbujesz ukryć pustkę za większą ekstrawagancją tylko po to, żeby odkryć, że doznania stają się coraz mniej ekscytujące i coraz bardziej ulotne. Większość przyjemności najlepiej się sprawdza jako przyprawy, a nie danie główne."

Podsumowując, powieść bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nastawiałam się tylko na zwykłą relaksującą przygodówkę, a dostałam również zabawną historię, przekazującą ważne życiowe prawdy. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić, to częste powtórzenia tych samych słów i określeń w położonych blisko siebie zdaniach, ale to zdecydowanie można wybaczyć, bo inne zalety przeważają. Polecam wszystkim tę książkę, dzięki której na kilka godzin oderwiecie się od rzeczywistości i ruszycie wraz z bohaterami w niezwykłą podróż do nieznanej krainy.  Uważam, że to perełka dla miłośników gatunku, a także doskonały prezent dla nastolatka. Mi pozostaje tylko z utęsknieniem czekać na kolejną część i mieć nadzieję, że pojawi się ona na polskim rynku wydawniczym jak najszybciej. A w międzyczasie zapoznam się z inną serią tego autora - "Baśnioborem". 


Moja ocena:
5,5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu MAG. 

poniedziałek, 8 października 2012

Pocałunek anioła - Elizabeth Chandler

Wydawnictwo: Dolnośląskie
Tytuł oryginału: Kissed by an Angel
Przekład: Dorota Strukowska
Cykl: Pocałunek anioła
Tom: 1
Ilość stron: 224



Wierzycie w anioły? Nastoletnia Ivy wierzy. Ostatnio w jej życiu zaszło wiele zmian. Jej matka wzięła ślub, przez co Ivy i jej młodszy brat musieli przeprowadzić się do domu ojczyma, zaaklimatyzować się w nieznanym miejscu, a także zaakceptować przyrodniego brata.
Dziewczyna dość szybko odnajduje się w nowej sytuacji, mimo że musi także oddać swojego ukochanego kota. Dodatkowo pomaga jej jej chłopak – Tristan. Historię, jak się poznali, a także jak rozkwitło między nimi uczucie poznajemy równolegle z innymi wydarzeniami.

Ivy jest szczęśliwa – zmiany w rodzinie już jej nie przeszkadzają, nie musi się martwić o swojego młodszego brata, u boku ma osobę, którą kocha. Niestety, spokój ten przerywa nieszczęśliwy wypadek i na zawsze rozrywa więzi między Ivy, a Tristanem.
Tristan, który dotychczas nie rozumiał wiary swojej dziewczyny w boskie istoty, sam gwałtownie zostaje utwierdzony w przekonaniu, że istnieją.
Ivy utraciła całą radość z życia, ma koszmary, wizje wypadku ją prześladują. Dziewczyna przestaje wierzyć w anioły, stara się oderwać od ostatnich traumatycznych wydarzeń poprzez normalne życie – spotyka się z przyjaciółmi, chodzi do szkoły.
Tristan stara się za wszelką cenę pokazać Ivy, że jest przy niej i nad nią czuwa. Sam z kolei nie rozumie, jaką ma misję.
Czy Tristan dowie się co kryje się za splotem ostatnich wydarzeń? Czy Ivy uwierzy, że nie została sama?

Dawno już nie spotkałam się z tak zaskakującą i nieprzewidywalną powieścią.  Przede wszystkim zaczyna się wybuchowo, co sprawia, że czytelnik od razu chce czytać dalej, by poznać przyczyny zaistniałych faktów.  Dodatkowo mała objętość sprawia, że lektura trwa jeden wieczór.

Czas spędzony z książką obfituje w wiele gwałtownych emocji. Następujące po sobie wydarzenia sprawiają, że człowiek wprost nie może usiedzieć w miejscu z nadmiernej ekscytacji i podniecenia. Przyczyną takiego stanu jest świetny styl autorki, która barwnie i obrazowo opisuje poszczególne sceny, a także sprawia, że jej bohaterowie prowadzą interesujące dialogi. 

Wiele momentów w pierwszej części cyklu przyprawiło mnie o dreszcze i wypieki na twarzy. A kiedy po kilku niespokojnych i niezapomnianych godzinach zamknęłam książkę, me serce ogarnął żal, że nie mam od razu pod ręką kolejnych tomów. Bo po początkowym zdecydowanie stwierdzam, że seria zapowiada się na taką, z którą można spędzić całą noc i nie zmrużyć oka ani na chwilę. Czy mam rację? Będę to mogła potwierdzić tylko przez zapoznanie się z dalszym ciągiem tej niesamowitej historii. 

Polecam wszystkim gorąco sięgnięcie po cykl "Pocałunek anioła". Jest wręcz idealny dla tych, którzy uwielbiają emocjonować się lekturą, jak i tych, którzy chcą choć na małą chwilę oddalić się od codzienności i zagłębić w niesamowitą opowieść o miłości. 

Moja ocena:
5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu Dolnośląskiemu.


czwartek, 4 października 2012

Prowincja pełna marzeń - Katarzyna Enerlich

Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2009
Gatunek: powieść kobieca
Ilość stron: 368

Tak jak obiecałam sięgnęłam wreszcie po następne książki Katarzyny Enerlich - tryptyk o prowincji. Aktualnie jestem świeżo po lekturze pierwszej części, zatytułowanej romantycznie przez autorkę - "Prowincja pełna marzeń". Wchodzimy tym razem w klimat współczesnego Mrągowa. Odkrywamy zatarte upływem czasu i działaniem ludzkim ślady przebogatej i trudnej historii Mazur. 

Bohaterką powieści jest ponad trzydziestoletnia, długowłosa i atrakcyjna Ludmiła. Mimo znakomitej powierzchowności i niebanalnego wnętrza jest kobietą samotną. Samotną po przejściach. Związek z Jackiem zakończył się. Ludmiła wiedzie życie, mieszkając w dużym mieszkaniu w centrum Mrągowa. Jej aktywność zawodowa koncentruje się wokół pracy w charakterze dziennikarki lokalnej gazety. 

I oto pewnego pięknego dnia spotyka na swojej drodze, a konkretnie na ulicy przed swoją kamienicą, przystojnego, błyskotliwego, młodego Niemca imieniem Martin. Mężczyzna zagaduje kobietę zupełnie przypadkiem, czy nie mogłaby sfotografować go na tle kamienicy. Tak się zaczyna historia ognistej, temperamentnej miłości tych dwojga. 

Wydarzenia będą toczyły się błyskawicznie. Ludmiła straci pracę w gazecie, zajmie się rękodziełem. W międzyczasie w jej życie będzie usiłował się wkręcić niejaki Piotr. Zbombarduje ją mailami nieznana Hanka. A w jakiej sprawie to przeczytajcie. :)

W tle tego splotu wątków zostanie naszkicowana bogato ilustrowana historia Mrągowa i okolic.
Książkę pochłonęłam właściwie w dwa wieczory, zaczytując się nią do późna (prawdę mówiąc wczoraj spóźniłam się przez nią na zajęcia). Te przygody zawdzięczam bardzo lekkiemu stylowi pisania autorki. "Prowincja pełna marzeń" to zdaje się jej pierwsza poważna pozycja wydawnicza. Może nie tak błyskotliwa, jeżeli chodzi o sposób zazębiania wątków, jak toruńska opowieść "Studnia bez dnia", ale bardzo bardzo obiecująca. Polecam!

Moja ocena:
5/6

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Wydawnictwu MG. 


środa, 3 października 2012

Podsumowanie września

Moje wakacje się skończyły :( Od trzech dni studiuję język angielski i szczerze mówiąc jest dosyć nudnawo... Z niecierpliwością czekam na koniec wykładów i szybki powrót do domu i lektury. 
W ostatnim wolnym miesiącu udało mi się przeczytać 13 powieści i jest to na razie tegoroczny rekord!

Były to:
"Bez przebaczenia" - Agnieszka Lingas- Łoniewska <337 str.> [5,0] - moje pierwsze bardzo pozytywne spotkanie z twórczością tej autorki. W stu procentach zachęciło mnie do sięgnięcia po inne jej powieści. 
"Dwukrotna śmierć Daniela Hayesa" - Marcus Sakey <408> [3,0]
"Requiem dla młodego żołnierza. Monte Cassino" - Renee Bonneau <120> [5,0]
"Inkwizytor" - Mark Allen Smith <374> [5,0]
"Zamieniona" - Amanda Hocking <301> [5,5] - jedna z najlepszych serii dla młodzieży, jaką zdarzyło mi się czytać. Po prostu świetna, wszystkie wydarzenia potoczyły się dokładnie tak, jak chciałam.
"Rozdarta" - Amanda Hocking <320> [5,5] - j.w.
"Przywrócona" - Amanda Hocking <304> [5,5] - j.w.
"Sekta" - Robert Muchamore <352> [5,0] - wróciłam do Cheruba. Ta i kolejne części trzymają w napięciu, dotykają ważnych współczesnych problemów. (Dzieci biorą udział w misjach dotyczących prostytucji nieletnich, wojny gangów, czy handlu narkotykami.) Jedyne, co jak zwykle razi to to, że wszystko tak dobrze się kończy. No ale to książka dla nastolatków (idealnie w wieku 10-15 lat), a nie potworny, krwawy thriller...
"Bojownicy" - Robert Muchamore <294> [5,0] - j.w.
"Wpadka" - Robert Muchamore <316> [5,0] - j.w.
"Gangster" - Robert Muchamore <384> [5,0] - j.w. Zostało mi chyba jeszcze jakieś trzy, czy cztery tomy i skończę całą serię. No ale to na pewno jeszcze nie w tym miesiącu, bo mam nawał innych rzeczy do czytania. 
"Ślad krwi" - Kitty Sewell <431> [3,5] - to raczej rozczarowanie. Spodziewałam się czegoś lepszego. Opis sugerował, że będzie to thriller o dręczącej rodzinę klątwie, czarach i zbrodniach. Poniekąd tak było, choć zdecydowanie nie było strasznie, a morderstwo pojawiło się na ostatnich 50 stronach. Poza tym od pewnego momentu zrobiło się przewidywalnie, a koniec to już był taki sielski i anielski, że wręcz żenujący. Jednakże plus za dobrą psychologię. 
"Dzień miodu" - Annia Ciezadlo <442> [5,0]

Ten miesiąc obfitował w wiele świetnych pozycji, a najlepsze z nich były te, składające się na trylogię Trylle. Za najgorszą książkę uznaję "Dwukrotną śmierć Daniela Hayesa", a największym rozczarowaniem były "Dwukrotna..." i "Ślad krwi".

Przeczytałam 4383 stron, co daje 146 stron dziennie. 
W wyzwaniu Book z nami osiągnęłam 28,6 cm
Nawiązałam współpracę z Bukowym lasem

To by chyba było wszystko. Na dzień dzisiejszy na zapoznanie się z nimi i recenzję czeka 18 książek i 1 film. Idę się za nie zabrać :)

wtorek, 2 października 2012

Dzień miodu - Annia Ciezadlo

Tytuł oryginału: Day of honey. A memoir of food, love and war
Przekład: Dominika Cieśla-Szymańska
Rok wydania: 2012
Gatunek: wspomnienia
Ilość stron: 496

W tej dość obszernej powieści, zapraszającej czytelnika do lektury przepiękną okładką, Annia dzieli się z nami wspomnieniami ze swojego życia -  jak wyglądała jej młodość, jak poznała swego przyszłego męża  libańczyka Mohamada i będąc już jego żoną, odbyła podróże do Bagdadu i Bejrutu. Na kanwie tej historii opowiada o codziennym życiu w Iraku i Libanie - krajach ogarniętych wojną.

Na pierwszy plan nie wysuwa się życie autorki. To tylko tło, które pozwala wspaniale ukazać najważniejsze fakty historyczne, kulturę, zwyczaje oraz tradycję kulinarną obu krajów. Te liczne dygresje są bardzo sprytnie wplecione w fabułę, pasują do kontekstu, co sprawia, że czytelnikowi nie obeznanemu z tematem łatwo jest się odnaleźć w nawale informacji.

Wartość tej książki jest ogromna, przede wszystkim pod względem dydaktycznym. Nigdy nie byłabym w stanie przyswoić tylu ciekawych informacji, czytając na przykład pozycje naukowe, czy artykuły z wikipedi. Annia ma do wszystkiego, o czym pisze, stosunek emocjonalny, nie podaje tylko suchych faktów. To sprawia, że tekst staje się także bliższy odbiorcy. Mieszkając przez wiele lat w tych zupełnie odmiennych kulturowo krajach, dziennikarka (z zawodu) prowadziła dokładne obserwacje, z których potem mogła zdać rzetelną relację.

"Dzień miodu" to także opowieść o poszukiwaniu własnej tożsamości. Annia przez prawie całe życie nigdzie nie mogła zagrzać miejsca, nie było takiego kraju, czy miasta, z którym mogłaby się identyfikować i nazywać je domem. Kiedy w końcu przywiązuje się do Bejrutu i jego mieszkańców, upiorna wojenna rzeczywistość zmusza ją do podjęcia kolejnej tułaczki. 


"Dom to jest coś, co się tworzy, a nie miejsce, w którym się mieszka"

Muszę przyznać, że lektura tej powieści była prawdziwą literacką ucztą, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Na pewno będę jeszcze do książki wracać, bo przeczytanie jej tylko jeden raz to stanowczo za mało, by odkryć wszystkie sekrety i tajemnice. To właśnie powieść z gatunku tych, które zyskują przy każdym kolejnym czytaniu. Polecam ją gorąco wszystkim tym, którzy lubią poznawać kulturę i historię innych państw i mają ochotę odbyć razem z bohaterką niezwykłą i niezapomnianą podróż do krajów arabskich. 



Moja ocena:
5/6

Za możliwość przeczytania niezapomnianej powieści dziękuję serdecznie Księgarni Merlin.






LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.