Wydawnictwo: MG Ilość stron: 256 |
W tych trudnych dniach historycznej pamięci o Żydach polskich proponuję Państwu prawdziwą perełkę literatury – „ Sklepy cynamonowe" Brunona Schulza. Tej książki nie wolno traktować jako elementu kanonu nudnych lektur szkolnych. Tę książkę trzeba obowiązkowo wyjąc przed nawias i smakować, smakować, smakować… aż do poczucia korzennej atmosfery realiów lat minionych.
„Przed piersią konia zbierał się wał białej piany śnieżnej, coraz wyższy i wyższy. Z trudem przekopywał się koń przez czystą i świeżą jego masę. Wreszcie ustał. Wyszedłem z dorożki. Dyszał ciężko ze zwieszoną głową. Przytuliłem jego łeb do piersi, w jego wielkich czarnych oczach lśniły łzy. Wtedy ujrzałem na jego brzuchu okrągłą czarną ranę. - Dlaczego mi nie powiedziałeś? - szepnąłem ze łzami. -Drogi mój - to dla ciebie - rzekł i stał się bardzo mały, jak konik z drzewa.”
Książka stanowi zbiór opowiadań toczących się w małym sennym miasteczku. Takim „sztetł”, którego klimat przypominają dziś już tylko nieco uliczki Tykocina czy rodzimego autorowi Drohobycza. Opowiadania łączy osoba narratora, ojca który jest niczym Demiurg. Jego uduchowiona natura sprawia, że rzeczywistość prowincji, na której przyszło mu żyć odbierana jest nader ponuro. Wszystko, co jest realne, jest takie do bólu prozaiczne, praktycznie szare.
Zwraca uwagę niesamowity język narracji. Przebogato budowane zdania. Pełne metafor, trudnych słów, którym autor przypisuje coraz to inne znaczenia, istny gąszcz, który pieści odbiorcę wyrafinowaniem i specyficznym smakiem. Ja odnalazłam w tych opisach i sytuacjach echa historii.
„Materii dana jest nieskończona płodność, niewyczerpana moc życiowa i zarazem uwodna siła pokusy, która nas nęci do formowania. W głębi materii kształtują się niewyraźne uśmiechy, zawiązują się napięcia, zgęszczają się próby kształtów. Cała materia faluje od nieskończonych możliwości, które przez nią przechodzą mdłymi dreszczami. Czekając na ożywcze tchnienie ducha, przelewa się ona w sobie bez końca, kusi tysiącem słodkich okrąglizn i miękkości, które z siebie w ślepych rojeniach wymajacza.”
Świat, którego już nie ma. Ten zapach można jeszcze poczuć chyba tylko gdzieś w antykwariacie na głębokiej prowincji, w zakurzonym kącie nieużywanej szafy. Jest w tej prozie bardzo poetycka, jakaś z trudem dostrzegalna tajemnica przeszłości . Niestety nie mamy już do tego czasu klucza i nie wejdziemy w tę przestrzeń, jaka szkoda. Tymczasem możemy rozkoszować się pięknem słowa. Dzięki bogatemu, nadzwyczajnemu językowi opowiadań czujemy minioną epokę wszystkimi zmysłami, dlatego napisałam na wstępie, że literatura ta sprowadza na mnie korzenną aurę. Cynamonu, jak sądzę.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu MG.
Sklepy cynamonowe to jedna z niewielu dziwnych lektur, która podobała mi się już w liceum. Jest w tej książce coś magicznego, coś co przyciąga i zachwyca:)
OdpowiedzUsuńA ja zupełnie wyparłam ze świadomości tę książkę. Nawet nie pamiętam, że była ona lekturą. Zresztą w czasach szkolnych omijałam lektury szerokim łukiem czytając jedynie streszczenia. Nie wiem, czy teraz skusiłabym się na "Sklepy cynamonowe". Na chwilę obecną raczej nie.
OdpowiedzUsuńTo książka zupełnie nie dla mnie. Po prostu nie mój klimat, nie to, czego szukam w książkach. Zdecydowanie w późniejszym okresie mego życia będę (mam taką nadzieję) czytał owe gatunki ;)
OdpowiedzUsuńMam te opowiadania i czytam już od jakiegoś czasu bardzo powoli bo w nie się trzeba dobrze wczytać aby zrozumieć co autor chciał przekazać.
OdpowiedzUsuńRaczej nie dla mnie, ale polecę koleżance, ona zawsze chętna na takie książki :)
OdpowiedzUsuń