poniedziałek, 28 maja 2012

"Po zmierzchu" - Haruki Murakami

Tytuł oryginalny: Afutadaku
Przekład: Anna Zielińska-Elliott
Wydawnictwo: MUZA
Rok wydania zagranicznego: 2004
Rok wydania polskiego: 2007
Stron: 199
Ocena: 4/6




„Noc a nocą gdy nie śpię
Wychodzę choć nie chcę
Spojrzeć na chemiczny świat
Pachnący szarością z papieru miłością
Gdzie Ty i ja”

                Unieśmy się na chwilę w górę i spójrzmy na miasto, skąpane w świetle dnia. Ulicami krążą spieszący się dokądś ludzie, przypominają nam mrówki krzątające się wokół mrowiska. Na drogach roi się od różnokolorowych samochodów. Wszędzie dookoła pośpiech, zgiełk, hałas i nawoływania. Wszyscy są skoncentrowani tylko na sobie i swoich potrzebach, nie zauważają się nawzajem. Śpieszą się by choć odrobinę wyprzedzić życie.
A w nocy? Noc dla wielu z nich jest porą odpoczynku, kiedy wreszcie mogą na chwilę przystanąć i nabrać sił na kolejne zmagania. Jednak niektórzy właśnie w nocy zaczynają swoja aktywność. Z naszego miejsca wysoko w górze widzimy, jak miasto rozbłyska feerią barw i świateł. Zapalają się uliczne latarnie, neony nad barami i restauracjami, błyszczą się sklepowe witryny, przyciągając wzrok zabłąkanych istot. Jednak pomimo tego, że wydaje nam się, iż jest jaśniej niż za dnia, to nie słychać już tak dużego harmidru, wszystko zdaje się być skąpane w ciszy i spokoju.
                 Pewnej zwyczajnej, niczym nie różniącej się od innych nocy w czynnej całą dobę restauracji siedzi nastoletnia dziewczyna imieniem Mari. Wzrok ma skupiony na książce. Co skłoniło ją do zapuszczenia się samotnie w ulice wielkiego miasta o tak późnej porze? W pewnej chwili do baru wchodzi młody chłopak Takahashi. Dosiada się do Mari. Okazuje się, że bohaterowie spotkali się już kilka lat wcześniej na podwójnej randce. Nie zamienili jednak wtedy ze sobą prawie ani jednego słowa. Teraz też rozmowa nie wychodzi im najlepiej, pomimo starań Takahashiego. Mari wydaje się być nieufna, nie ma ochoty na konwersacje z mężczyzną. Wkrótce rozstają się, a pozostałą przy swoim stoliku dziewczynę kilka minut później odnajduje Kaoru – właścicielka love hotelu. Potrzebuje jej pomocy. Pewna chińska prostytutka została pobita, jednak nikt nie może się z nią dogadać, gdyż nie zna japońskiego. Mari, której chiński jest nieobcy, udaje się z Kaoru do hotelu . Potem dzieje się jeszcze wiele interesujących wydarzeń, poznajemy kolejnych nowych bohaterów, dowiadujemy się dlaczego wędrują samotnie przez noc. Okazuje się, że wszystko jest skupione wokół Eri – starszej siostry Mari, która zdecydowała się, że „teraz będzie spała” i od ponad dwóch miesięcy spędza cały czas w łóżku, głęboko śpiąc. Nie ma to bynajmniej nic wspólnego z jakąś choroba, dziewczyna co jakiś czas budzi się i załatwia najbardziej podstawowe fizjologiczne potrzeby, potem jednak znowu zasypia. Nikt nie może dociec przyczyny tego stanu. Czytelnika przez cały czas trwania powieści nurtuje pytanie- czy ona się obudzi? Jednak tak, jak to często jest u Murakamiego, to co wydaje się być główną istotą powieści, tak naprawdę wcale nią nie jest. Najważniejszy jest tu problem akceptacji siebie, swoich wad i zalet. Autor pokazuje, ze każdy ma na ziemi swoje własne miejsce, do którego przynależy i od którego choćby nie wiem ja się starał, nie może uciec. Bo Eri, Mari a także inni bohaterowie właśnie to przez całą powieść robią – uciekają. Jednak nie da się zostawić za sobą przeszłości. Ona zawsze będzie z nami dzięki wspomnieniom. Doskonale rozumie to Świerszczyk – pracownica love hotelu, która musiała porzucić swe dawne życie, po tym jak zadarła z mafią, teraz zmuszona jest przenosić się cały czas z miejsca na miejsca, gdyż prześladowcy ciągle ją ścigają - „I tak sobie myślę, że może ludzie używają wspomnień jako paliwa do życia. (…) Gdybym nie miała w sobie takiego paliwa, gdybym nie miała takiej szufladki wspomnień, już dawno pękłabym na dwoje.”.
Jeszcze jedna rzecz jest tutaj bardzo ważna – choć każdy z nas jest indywidualnością, to tak naprawdę wszyscy jesteśmy częścią składową większej całości. Nie możemy odciąć się od świata, a świat nie może się oddzielić się od nas.
                Powieść tę z całą pewnością można zakwalifikować do trudnych w odbiorze, wymaga ona skupienia, a nawet kilkakrotnego czytania niektórych fragmentów. Bardzo ciekawie autor poradził sobie z narracją. Jest podobna do tej na wstępie mojej recenzji. Czytający ma wrażenie, że sam obserwuje dziejące się wydarzenia, że należy do tego „punktu”, którym jest narrator. Ten zabieg bardzo pozytywnie wpływa na charakter całego utworu. Sam jego tytuł można odczytywać na wiele sposobów, na początek dosłownie – wszak akcja dzieje się po zapadnięciu zmroku. W treść wplecionych jest wiele tytułów piosenek, miedzy innymi „Five spot after dark” (tłum. Piąte miejsce po zmierzchu), od której także mógł zostać zaczerpnięty tytuł. Ja bym pokusiła się także o inną interpretację – mianowicie, że chodzi tu o zmierzch ludzkiej duszy, czas, w którym wychodzą na wierzch same najsmutniejsze i najmroczniejsze myśli.
                Pomimo interesującej fabuły w powieści w zasadzie nie ma dramaturgii. Podczas czytania kojarzyła mi się ona trochę z ”Miastem ślepców” autorstwa Jose Saramago. W obu utworach pomimo natłoku interesujących wydarzeń akcja toczyła się dosyć wolno, nie wywoływała dreszczyku emocji, a mimo to była przejmująca i trafiała do serca.
                Na koniec mogę stwierdzić jedno – powieść na pewno zasługuje na to, by ją przeczytać. Niesie z sobą bardzo ważne wartości, owinięte z lekka nutką fantastyki.
Nie jest to lektura łatwa, jednak z pewnością zapada głęboko w pamięć.


Książkę przeczytałam w ramach wyzwania Trójka e-pik.

piątek, 25 maja 2012

FISZKI - Poznaj Wielką Brytanię


Seria: FISZKI – język i fakty
Wydawnictwo: Cztery Głowy
Poziom: wyższy podstawowy (A2), średnio zaawansowany (B1)
Zawartość: 1oo kartoników ze słówkami + 2 przekładki (nauka – umiem)
Dodatek: specjalny kod na pobranie mp3 ze strony internetowej
Ocena: 6/6

FISZKI – Poznaj Wielką Brytanię to produkt, który nie tylko pozwoli Wam zapoznać się z około setką nowych słówek. Dzięki niemu dowiecie się także w jakim kontekście można ich używać, a to dzięki zawartym na karteczkach przykładowym zdaniom. Zdania te są także cennym źródłem informacji na przeróżne tematy między innymi pozwalają poznać zwyczaje, tradycję i kulturę Wielkiej Brytanii, a także dowiedzieć się coś niecoś o jej najsłynniejszych miastach, zabytkach czy potrawach, których warto spróbować, gdy udajecie się tam na wycieczkę. A to wszystko tylko w małym pudełeczku, które spokojnie zmieści się do każdej kieszeni czy torebki i które może udać się z Wami, gdziekolwiek się wybieracie.  Pozwala to na korzystanie z fiszek wszędzie – w autobusie, tramwaju, w poczekalni u lekarza, a nawet podczas kierowania samochodem! – Wtedy wystarczy tylko pobrać darmowy plik z Internetu, do którego kod znajduje się w pudełeczku z fiszkami, wgrać go do odtwarzacza mp3 i słuchać oraz powtarzać słówka za lektorem.
            Zapewne każdy z Was wie na czym polega zasada nauki z fiszek, jednak dla tych, którzy jeszcze nie bardzo kumają o co chodzi krótka prezentacja: fiszki to dwustronne kartoniki, wykonane z dosyć sztywnego papieru o wielkości mniej więcej 5 na 7 centymetrów. Na jednej stronie znajduje się słówko napisane po polsku oraz przykładowe zdanie, w którym może ono zostać wykorzystane, na drugiej zaś ich tłumaczenie na język obcy. Nauka z tych kartoników polega na czytaniu polskiej i obcej wersji i próbie zapamiętania, później zaś uczący się czyta słówko po polsku i bez zaglądania na tył kartki usiłuje powiedzieć je po angielsku. Jeśli mu się to uda wkłada karteczkę po pudełka za zielona przekładkę z napisem umiem.
Aby ułatwić naukę fiszki są podzielone na kategorie oraz są ponumerowane. Każda z nich ma przypisany obrazek, który znajduje się w prawym górnym rogu fiszki i który oznacza jaki zakres tematyczny obejmuje fiszka – w tym przypadku nie ma podziału, gdyż fiszki dotyczą tylko jednego tematu – Wielkiej Brytanii. Do zestawów dołączane są karteczki z objaśnieniem, co oznaczają obrazki oraz karteczka z transkrypcją fonetyczną.  Numeracja jest pomocna w sytuacji, gdy karteczki nam się pomieszają. Polecam uczyć się słówek zgodnie z numerami fiszek, gdyż są one ustawione w sposób nieprzypadkowy a słówka na poszczególnych karteczkach się ze sobą łączą.
Fiszki to produkt wysokiej klasy, który zrewolucjonizował technikę zapamiętywania słówek. Dzięki nim nauka nie jest już tylko przymusem, może stać się także przyjemnością.
FISZKI – poznaj Wielką Brytanię zawierają podstawowy zestaw słówek dotyczący Anglii, który każdy, kto chce móc pochwalić się bardzo dobra znajomością języka angielskiego powinien znać.
            Naprawdę gorąco polecam ten produkt!


Za możliwość korzystania z fiszek bardzo dziękuje Wydawnictwu Cztery Głowy



środa, 23 maja 2012

Czarny piątek - Alex Kava


Tytuł oryginału: Black Friday
Wydawnictwo: MIRA
Przekład: Katarzyna Ciążyńska
Rok wydania zagranicznego: 2009
Rok wydania polskiego: 2010
Ilość stron: 415
Ocena: 3/6

Dzień po Świecie Dziękczynienia to czas, gdy bardzo wielu ludzi udaje się wraz z rodzinami i przyjaciółmi największego w kraju centrum handlowego Mall of America. Tym razem wspaniała świąteczna atmosfera zostaje przerwana wybuchami bomb. Miejsce nastrojowych, bożonarodzeniowych piosenek zajmują krzyki, płacze, huk ognia i nawoływania o pomoc. W sam środek tego chaosu wkracza agentka specjalna Maggie O’Dell, której zadaniem jest dowiedzieć się, kto stoi za tą tragedią. Wszystko zaczyna się komplikować, gdy okazuje się, że w sprawę zamieszany jest jej młodszy brat i jego przyjaciele. Bohaterka będzie musiała stanąć przed trudnym wyborem – rodzina czy ojczyzna?
            Skuszona wieloma pozytywnymi recenzjami książek tej autorki, postanowiłam w końcu sama zapoznać się z jej twórczością. Może miałam zbyt duże wymagania? Ciężko stwierdzić, natomiast jedno jest pewne – rozczarowałam się.
            Powieść, jak mi się wydaje, ma uchodzić za sensacyjną, jednak nie obfitowała w wiele interesujących wątków, czy spiskowych teorii. Wydarzenia zupełnie mnie nie wciągnęły, nie wywołały charakterystycznego dla tego gatunku dreszczyku emocji. Bohaterowie byli mało barwni, nie mieli przypisanych indywidualnych cech. Niektóre postacie opisane zostały tylko jednym zdaniem, albo wcale. Również opisy miejsc pozostawiały wiele do życzenia, jak dla mnie były stanowczo zbyt lapidarne i mało rozbudowane. Jeśli chodzi o zakończenie to też było takie, powiedzmy sobie, nijakie. Autorka chciała chyba pozostawić w czytelniku cień niepokoju, ale czy jej się to udało? Nie sądzę.
            Rzeczą, którą można chyba uznać za plus jest to, że powieść można czytać oddzielnie, pomimo tego, że jest częścią cyklu. Znajduje się tam kilka fragmentów, z których mniej więcej da się wywnioskować, co działo się wcześniej.
            Książka nadaje się do czytania, jako taki zapychacz, gdy bardzo chce nam się zatopić w jakiejś lekturze, a nie mamy już nic innego. Stanowczo trzeba stwierdzić, że nie wywołuje ona  żadnych emocji, nie zajmuje myśli podczas wolnych chwil, nie zmusza do siedzenia przy niej do rana i śledzenia wydarzeń z wypiekami na twarzy. Można powiedzieć, że jej treść spływa po nas jak po kaczce. Jestem absolutnie pewna, że za jakiś tydzień nie będę w ogóle pamiętała, o czym była.
            Nie wiem, czy w najbliższym czasie sięgnę po coś jeszcze autorstwa tej Pani. Może, jak jakaś książka wpadnie mi w ręce, to ją przeczytam, ale sama nie będę już szukać niczego w księgarniach.
            A Wam powiem tylko tyle – jak nie macie nic innego (ciekawszego) do roboty, to czytajcie, ale jak nie to bez wyrzutów sumienia sobie odpuśćcie.  

poniedziałek, 21 maja 2012

Lokatorka Wildfell Hall - Anne Brontë

Tytuł oryginału: The Tenatant of Wildfell Hall
Wydawnictwo: MG
Przekład: Magdalena Hume
Rok wydania polskiego: 2012
Ilość stron: 525
Ocena: 5/6

            Pewnego dnia wśród mieszkańców malowniczej angielskiej wsi roznosi się wiadomość o tym, że w starej, opuszczonej rezydencji, położonej na pustkowiu zamieszkała wraz z synem i służącą tajemnicza młoda dama, nosząca wdowie szaty.
Przez swoją niedostępność podburza ona okoliczną ludność do domysłów i tworzenia nieprawdopodobnych historii i plotek na swój temat. Nie daje im jednak wiary Gilbert – główny bohater powieści. Między nim a Helen (bo tak ma na imię nowoprzybyła) zaczyna rodzić się uczucie, pod wpływem którego kobieta decyduje się zdradzić mu swoje najgłębsze sekrety oraz przyczyny, które sprawiły, że zdecydowała się wieść życie niemalże pustelniczki, z dala od znajomych i dawnych uciech… Co skłoniło ją do podjęcia tak odważnego i niespotykanego w tamtych czasach kroku?
            Powieść autorstwa Anny, jednej z sióstr Bronte, już od pierwszego dnia, w którym została wydana wzbudzała kontrowersje i okrzyknięta została jedną z najbardziej rewolucyjnych książek. Niestety po wczesnej śmierci pisarki, wycofano ją ze sprzedaży i nie była publikowana przez wiele lat. W tym roku jednak otrzymaliśmy szanse na poznanie jej treści, dzięki temu, że ukazała się nakładem wydawnictwa MG, które jako pierwsze w naszym kraju przetłumaczyło ją na język polski.
            Fabuła dla współczesnego czytelnika może wydać się dosyć prosta – oto poznajemy kobietę z dzieckiem, która ucieka na wieś przed prześladującą ją przeszłością. Tam zakochuje się w miejscowym ziemianinie, lecz dawne wydarzenia z jej życia stoją na drodze do ich wspólnego szczęścia. Rzeczywiście, w całej powieści nie ma niczego zaskakującego, jest ona prosta i schematyczna. Jednakże nie oznacza to wcale, że nudna! Historia Gilberta i Helen, którą poznajemy z jego listów do przyjaciela i z fragmentów jej pamiętnika, wciąga czytelnika, ma w sobie jakiś czar, który sprawia, że nawet podczas przerw lekturze nie można o niej zapomnieć i chce się jak najszybciej wrócić do przerwanego czytania.
Pomimo długich, rozwlekłych opisów czytelnik nie czuje znużenia, przeciwnie pomagają mu one wejść w klimat i nastrój całego utworu. Powieść nie tylko przedstawia perypetie głównych bohaterów, ale jest przede wszystkim kroniką, z której możemy poznać jak dawniej wyglądało życie ludzi na wsi, czym się zajmowali w wolnych chwilach, jak umilali sobie czas. Daje też szeroki obraz panujących wtedy zasad w kontaktach damsko-męskich. Dowiadujemy się jak ważna była wierność panującym konwenansom. Brak podporządkowania się im groził wyalienowaniem ze społeczeństwa i staniem się głównym tematem plotek i pogłosek.
Mnie osobiście po przeczytaniu powieści ogarnęła ulga, że minęły już czasy, gdy kobieta była tylko własnością swojego męża, nie miała nic do powiedzenia, a jej głównym zajęciem było rodzenie i wychowywanie dzieci oraz zarządzanie domem. Chociaż z drugiej strony głowy zaraz kłębiły się myśli, że może miało to też swoje zalety i uroki, a wszystko zależało od punktu widzenia. (Przede wszystkim od tego na jakiego męża się trafiło, wszak teraz też się zdarza, że mężczyzna po ślubie staje się kimś zupełnie innym. Mimo wszystko teraz łatwiej jest zakończyć taki związek, bo należy pamiętać, że wtedy jedynie mąż mógł zdecydować o rozwodzie, kobieta nie miała do tego prawa.)
Powieść ukazuje bogaty kunszt literacki, oraz warsztat pisarski autorki. Pełna jest szczegółowych, rozbudowanych opisów oraz ciekawych dialogów. Postacie, jak dla mnie, są trochę jak cała fabuła – zbyt szablonowe. Sama Helen wydaje mi się zaś zbyt wyidealizowana i niemalże pozbawiona wad. Należy jednak pamiętać, że w czasach współczesnych autorce jej powieść miała nieść przesłanie, pokazać, że kobiety także mają coś do powiedzenia i zasługują na lepszy los. Uważam, że udało jej się osiągnąć zamierzony efekt i pewnie, gdyby nie przeciwności losu, które sprawiły, że powieść przestała być wydawana, osiągnęłaby ona znacznie większą sławę, a dzisiaj byłaby pewnie cenionym klasykiem, po który każdy, chcący cieszyć się mianem oczytanej osoby, powinien sięgnąć.


 Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.


Powieść przeczytana także w ramach wyzwania Trójka e-pik.

czwartek, 17 maja 2012

WAKACJE! + stosiki :)

Ogłaszam wszem i wobec, że od dzisiaj mam już wakacje! :)
Wczoraj miałam ostatni egzamin - ustny z języka angielskiego, z którego dostałam 100%. Jeśli chodzi o inne matury obowiązkowe to także poszły mi całkiem nieźle. Rozszerzona biologia była w sumie prosta, aczkolwiek zrobiłam parę naprawdę głupich błędów, zaś rozszerzona chemia to totalna porażka. Razem z moimi znajomymi zgodnie stwierdziliśmy, że to nie była matura tylko jakaś olimpiada chemiczna. Jestem dosyć mocno zawiedziona i rozczarowana, bo zdecydowanie nie tego się spodziewałam. Mam wrażenie straconego całego roku ciężkiej pracy, bo  zrobiłam naprawdę setki zadań, a na nic mi się to nie przydało. Obawiam się, że szanse na realizację moich marzeń o medycynie bardzo się teraz oddaliły. Pozostaje tylko cień nadziei, że skoro matura była taka trudna, to progi na studia będą nieco obniżone... Czy ktoś z Was pisał maturę z chemii? Jakie macie odczucia? 
Jedno jest pewne - muszę się już przestać zamartwiać, bo i tak nic już nie mogę zmienić, teraz pozostaje jedynie czekać na wyniki i rozkoszować się wolnym czasem. 
Nareszcie będę mogła nadrobić zaległości w czytaniu, których ostatnio zrobiło się naprawdę sporo. 


Dzisiaj od rana kurierzy i Pani Listonoszka walą drzwiami i oknami. Przyszło aż 8 paczek! (Z czego 5 dla mnie, dwie dla mojej siostry i jedna dla Taty.) Jestem naprawdę zadowolona. :)
A oto, co dostałam:



Od dołu:
1. "Niespokojne kości" - recenzyjna od Wyd. Promic
2. "Córka kata" - recenzyjna od Wyd. Esprit
3. "Listy do dzieci" - recenzyjna od Wyd. Promic
4. "Królewskie sny" - zakup własny, po obejrzeniu kilku odcinków świetnego serialu.
5. "Jesień w Pekinie" - zakup własny, poleciła mi ją kuzynka, zobaczymy, czy mi też się spodoba.
6. Moja perełka - wszystkie trzy sezony "Pitbulla" - obejrzałam ostatnio kilka odcinków w telewizji, naprawdę bardzo mi się spodobały, ale niestety serial leci dosyć późno, a ja na dodatek włączyłam się do sporadycznego oglądania w trakcie drugiego, czy trzeciego sezonu. Postanowiłam zatem kupić sobie własny egzemplarz i teraz będę już mogła poznać całą historię od początku. :)

Mam jeszcze jeden stosik - są to powieści recenzyjne, które dostałam już wcześniej.


1. "Lokatorka Wildfell Hall" - od Wyd. MG, jestem właśnie w trakcie czytania, jednakże nie umiem sprecyzować, kiedy ukaże się recenzja, gdyż powieść pomimo tego, że jest bardzo ciekawa, toczy się wolno, co ma wpływ na szybkość czytania. 
2. "Nigdziebądź" - od Wyd. Nowa Proza - recenzja
3. "Juniper Berry i tajemnicze drzewo" - od Wyd. Esprit - recenzja

Niedługo wstawię pewnie też zdjęcia moich nowych nabytków, których jest naprawdę sporo, bo ostatnio zaszalałam. Muszę jeszcze tylko w sobotę odebrać parę książek z Empika i poczekać, aż znajoma odda mi jedną, którą pożyczyła - wtedy będę mogła już wszystkie zaprezentować. 

Życzę Wam wszystkim miłego popołudnia i przyjemnego czytania! Pozdrawiam Was ciepło! :) 


poniedziałek, 14 maja 2012

Nigdziebądź - Neil Gaiman


Tytuł oryginału: Neverwhere
Wydawnictwo: Nowa Proza
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Rok wydania zagranicznego: 1996
Rok wydania polskiego: 2012
Ilość stron: 318
Ocena: 5/6

„Istnieją dwa Londyny. Londyn Nad, w którym żyłeś i Londyn Pod, podziemie zamieszkane przez ludzi, którzy zniknęli w szczelinach świata. Teraz jesteś jednym z nich. „

            Pewnego dnia, który zdawał się niczym nie różnić od innych, Richard Mayhew udał się wraz ze swoją narzeczoną Jessicą do restauracji. Nigdy jednak tam nie dotarł. Na jego drodze znikąd pojawiła się ranna dziewczyna. Powodowany nieznanym sobie impulsem bohater zapomniał o wszystkich zobowiązaniach, jakie miał wobec swej ukochanej, wziął na ręce tajemniczą nieznajomą i zaniósł do mieszkania. To właśnie wydarzenie zapoczątkowało w jego życiu serię dziwnych wypadków, wykraczających poza granicę wyobraźni i logiki. Po odejściu Drzwi – takie właśnie imię nosi dziewczyna, Richard z przerażeniem odkrywa, że przestał istnieć dla świata. Aby to naprawić postanawia udać się do podziemnej krainy zwanej Londynem Pod. Czy odnajdzie tam swoją nową znajomą? Czy uda mu się powrócić do normalności? Tego dowiedzie się tylko sięgając po tę książkę.
            Na tyle okładki (bardzo zresztą intrygującej i przyciągającej wzrok) możemy przeczytać takie oto trzy zdania – „Bardzo straszna. Bardzo śmieszna. Bardzo osobliwa.”. Cóż, muszę stwierdzić, że jest to opis niezwykle trafny, a do czytania zachęca znacznie bardziej niż  wybrany fragment, czy mini streszczenie. Zatem bardzo pozytywnie nastawiona zabrałam się za lekturę powieści. Już sam wstęp, autorstwa Andrzeja Sapkowskiego, który jest moim ulubionym polskim pisarzem, bardzo przypadł mi do gustu. Dalej było tylko lepiej! Neil Gaiman wykreował wspaniałe, barwne postacie, nadał każdej z nich cechy indywidualne, charakterystyczne tylko dla niej samej. Za przykład może posłużyć fenomenalny duet  Pana Croupa i Pana Vandemara, którzy są dla siebie całkowitymi przeciwieństwami. Ich wizytówka to: „Croup i Vandemar. Stara firma. Przeszkód usuwanie, kłopotów niwelowanie, zbędnych członków odcinanie i usługi dentystyczne.”  
W toku powieści możemy zaobserwować przemianę wewnętrzną głównego bohatera. Z roztrzepanego i trzeba przyznać trochę ciapowatego mężczyzny staje się on odważnym i dzielnym wojownikiem, który jest gotów zrobić wszystko by ocalić przyjaciół. Doświadczenia, przez które przechodzi są dla niego ciężka próbą charakteru, z której wychodzi odmieniony. Przez całą powieść chce wrócić do domu, jednakże czasem dom znajduje się w bardzo dziwnym i z pozoru całkiem nie nadającym się do tego miejscu. Przesłanie tej powieści zamyka się w słowach: „Czy dostałaś kiedyś wszystko, czego pragnęłaś? I wtedy zrozumiałaś, że nie o to ci chodziło?” Choć na początku na to nie wygląda, jest to głęboka powieść z drugim dnem, obok której nie można przejść obojętnie.
            W utworze znajdziecie wiele bardzo ciekawych i wyczerpujących opisów dotyczących Londynu Pod oraz praw, jakie nim rządzą. Dialogi są zakropione ironią, pełne celnych, błyskotliwych ripost. Nie brakuje także komicznych sytuacji, przy których można zwijać się ze śmiechu.
            „Nigdziebądź” to książka, którą powinno się przeczytać bez względu na to, czy jest się miłośnikiem fantastyki, czy też nie. Nie ma wątpliwości, że należy ona do powieści, które na długo pozostają w pamięci czytelnika. Polecam!

Za możliwość przeczytania świetnej powieści dziękuję Wydawnictwu Nowa Proza.


wtorek, 8 maja 2012

oTAGowana!

Silencie była tak dobra i zaprosiła do zabawy wszystkich, którzy do tej pory nie wzięli w niej udziału. Z wielką chęcią odpowiem na kilka Jej pytań. :)


Zasady :
1. Każda oTAGowana osoba ma za zadanie odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez "Taggera" na swoim blogu.
2. Po udzieleniu odpowiedzi na zadane pytania, wybierasz kolejnych 11 osób do oTAGowania i piszesz je w swoim poście.
3. Tworzysz 11 nowych pytań dla osób oznaczonych w TAGu zapisując je w swoim poście.
4. Wymieniasz w danym poście osoby oTAGowane przec Ciebie.
5. Nie oznaczaj oTAGowanych już osób.
6. Poinformuj oTAGowane przez Ciebie osoby o tym, że zostały zaproszone do zabawy. 



A oto moje odpowiedzi:

1. Od jak dawna pasjonujesz się czytaniem? 
W zasadzie od zawsze, jednak zapaliłam się do tego ogromnie około czterech lat temu. Postanowiłam wtedy, że zacznę czytać jak najwięcej powieści różnych gatunków. Z roku na roku biję swoje rekordy ilościowe i cały czas mam ochotę na więcej dobrej literatury. 
2. Masz ulubioną powieść/serię/autorkę?
Mam kilka ulubionych powieści m.in. "Angielski pacjent", "Białe zęby", czy "Ostatnia noc w Twisted River". Moją ulubioną autorką jest Anchee Min, a autorem John Irving. Jak dotąd moje serce podbiła seria "Kroniki wampirze".
3. Jaki jest Twój ulubiony gatunek, a jaki lubisz najmniej?
Nie znoszę romansów i science-fiction, oprócz nich wszystkie pozostałe gatunki są super. Nie ma żadnego, którego preferowałabym ponad inne.
4. Czytasz książki w języku innym niż polski? 
Tak, czytam powieści także w języku angielskim.
5. O jakiej książce będziesz pamiętała do końca życia? 
Przeczytałam wiele wartościowych powieści, które wniosły coś do mojego życia i zamieszkały w moim sercu. Jeśli tylko uznam, że książka jest warta pamięci, nigdy o niej nie zapomnę.
6. Wolisz kupować, czy wypożyczać?
Chyba bardziej wypożyczać. Wtedy czuję, że absolutnie nic (nawet limit na karcie bibliotecznej, bo mam aż trzy - moją, Siostry i Taty) mnie nie ogranicza. Jednakże kupowanie też jest bardzo miłe, jeśli tylko mam do tego odpowiednie środki.
7. Piszesz coś oprócz recenzji? Wiersze/opowiadania? Jeśli tak, czy pokazywałaś je komuś?
Pisałam kiedyś dużo opowiadań, jednak obecnie nie mam na to czasu. Mam jednak nadzieję, że kiedyś do tego wrócę. Ostatnio zaczęłam tworzyć poezję - na razie jednak zdecydowanie do szuflady, gdyż nie jest to nic wielkiego. A co do opowiadań to moja pierwszą (i jedyną) czytelniczką jest młodsza siostra Julia. 
8. Najgorsza książka. 
"Blond gejsza" - nie warto nawet o niej wspominać...
9. Jakie miejsce chciałabyś odwiedzić w przyszłości? 
Indie, Japonię, Tokio, Hawaje, Nowy Jork, Wenecję, Rzym, Paryż, Londyn, Port Said, Karaiby, Meksyk, Arizonę, Grecję, Finlandię, Helsinki... Mogłabym tak wyliczać w nieskończoność...
10. Jakie miejsce jest najbliższe Twemu sercu? 
Najbliższy mojemu sercu jest mój domek, oraz miejsce zwane Zakątek Kubusia Puchatka, Prosiaczka i Totoro :)
11. Co skłoniło Cię do blogowania? 
Przeglądałam internet w poszukiwaniu stron, dzięki którym mogłabym rozwijać moją czytelniczą pasję. Natykając się na wiele blogów stwierdziłam, że w sumie też mogę spróbować.

Moje pytania:
1. Wolisz czytać w domu, czy na świeżym powietrzu?
2. Czy podczas czytania słuchasz muzyki?
3. Jaki jest Twój ulubiony film?
4. Ile książek czytasz średnio miesięcznie?
5. Jaki jest Twój ulubiony piosenkarz, zespół muzyczny?
6. Lubisz czytać ebooki lub słuchać audiobooki?
7. Masz zwierzątko domowe? 
8. Skąd wziął się Twój nick? Czy jest z nim związana jakaś historia?
9. Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia i dlaczego?
10. Jaka jest Twoja ulubiona bajka z dzieciństwa?
11. Co sprawiło, że tak bardzo polubiłaś czytanie?

TAGuję:


A także wszystkich, którzy chcą dołączyć się jeszcze do zabawy. :)

poniedziałek, 7 maja 2012

Juniper Berry i tajemnicze drzewo - M.P. Kozlowsky


Tytuł oryginału: Juniper Berry. A Tale of Terror and Temptation
Tłumaczenie: Anna Papiernik
Wydawnictwo: Esprit
Rok wydania polskiego: 2011
Rok wydania zagranicznego: 2011
Ilość stron: 267
Ocena: 5+/6

Z okładki:
Juniper Berry, córka sławnej i uwielbianej pary aktorów, tęskni do dni, kiedy rodzice mieli jeszcze dla niej czas. Niespodziewanie odkrywa, że za zmianą w ich zachowaniu kryje się mroczna tajemnica, do której kluczem jest niezwykłe drzewo rosnące w ogrodzie. Między jego korzeniami skrywa się przejście do groźnego podziemnego świata, którym rządzą okrutne reguły. Czy Juniper uda się uratować rodziców od losu gorszego niż śmierć?



Otworzyłam książkę podczas krótkiej chwili relaksu zdecydowana przeczytać tylko rozdzialik, no maksimum dwa, bo jeszcze dużo innych ważniejszych rzeczy było przede mną do zrobienia. Zatopiłam się w świat Juniper, utalentowanej jedenastolatki, która całe dnie jest zmuszona spędzać samotnie i zajmować się sobą, bo jej rodzice koncentrują się tylko na karierze i popularności. Pragnienie bycia na topie coraz bardziej ich wyniszcza i zaczyna doprowadzać do paranoi. Mała Juniper jest świadkiem ich wybuchów gniewu, mówienia do siebie czy autoagresji. Przerażona dziewczynka nie może uwierzyć, co stało się z jej wspaniałą, kochającą rodziną, usiłuje dotrzeć do rodziców i pomóc, lecz wszystkie jej starania spełzają na niczym. Pewnego dnia poznaje Gillesa, chłopca, którego nękają podobne do niej problemy. Razem postanawiają odkryć, dlaczego ich rodzice z każdym dniem stają się coraz bardziej inni, obcy.

Brnęłam przez dalsze strony powieści coraz szybciej i szybciej, pragnąc tylko dowiedzieć się, jak to wszystko się dalej potoczy i czy dzieci sobie poradzą. Każde kolejne zdanie wzbudzało we mnie coraz większe emocje, nie mogłam nawet na chwile się oderwać od czytania.  I kiedy po kilku godzinach zamknęłam książkę, magiczny świat głównej bohaterki pozostał ze mną, nie mogąc nawet na moment opuścić moich myśli.
            Minęło już sporo czasu, odkąd w takim tempie pochłonęłam powieść, jestem zachwycona, ze udało mi się trafić na książkę, która tak bardzo poruszyła moje serce. Razem z Juniper odbyłam podróż do tajemniczej krainy, wiernie trwałam u jej boku w chwilach zwątpienia, czy niebezpieczeństwa. Ta wyprawa na długo pozostanie w mojej pamięci.
Powieść Pana M.P. Kozlowsky’ego można traktować nie tylko jako cudowną porywającą historię, niesie ona w sobie też pewne przesłanie, jest opowieścią o współczesnych czasach, gdzie rodzice często nie mają czasu dla swoich dzieci, zajmują się tylko pogonią za pieniędzmi i karierą. Uczy ona, że „pokusy będą towarzyszyć nam zawsze, gdziekolwiek się w życiu udamy i cokolwiek będziemy robić. Zawsze będzie jakieś łatwiejsze wyjście z sytuacji. Ale co z tego? Musimy przezwyciężać takie impulsy; musimy być od nich silniejsi.”.
Cała historia jest tak wspaniała i ujmująca, że przestaje być ważne, że miejscami przypomina słynną „Koralinę” autorstwa Neil’a Gaiman’a, czy też że główny czarny charakter wygląda całkiem jak dementor z opowieści o Harrym Potterze. Można tylko pogratulować autorowi, ze inspirując się tak znamienitymi utworami, był jednocześnie w stanie stworzyć powieść ciekawą i oryginalną.

Na charakter tej książki wpływają także zamieszczone w niej przepiękne ilustracje autorstwa Erwin’a Madrid’a  (stwórcy grafik do filmów Shrek 2 i Madagaskar), nadające całości niezwykłości i pobudzające wyobraźnię. 
            Na zakończenie mogę Wam tylko szczerze polecić tę powieść. Mam nadzieję, że oczaruje Was tak jak mnie.

Za możliwość przeczytania magicznej powieści bardzo dziękuję Wydawnictwu Esprit.


                                                                                                                                                                                                                                           

piątek, 4 maja 2012

Jak szybko opanować język obcy? - Anna Szyszkowska-Butryn

Wydawnictwo: Edgard Samo Sedno
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 270
Ocena: 6/6


Podczas wizyt w księgarniach nigdy nie zwracałam specjalnej uwagi na regały z poradnikami. Nie sądziłam, ze mogą one człowiekowi w czymkolwiek pomóc. Jednak książka "Jak szybko opanować język obcy?" całkowicie zmieniła mój pogląd. 
Treść tego perfekcyjnie napisanego poradnika dzieli się na cztery części:
I. Sekrety procesu uczenia się - ukazuje czytelnikowi, co jest najczęstszym problemem, w czasie, gdy się uczymy oraz co odciąga nas od pracy. Z tego działu możemy się także dowiedzieć, jak odpowiednio motywować się do nauki, a także jaka jej metoda będzie dla nas najlepsza. 
II. Skuteczne strategie nauki - zawiera miedzy innymi aż 51 nowatorskich sposobów na naukę słówek, dzięki którym sam proces uczenia się stanie się łatwy i przyjemny. Oprócz tego możemy tam znaleźć praktyczne porady na usprawnienie rozumienia ze słuchu, rozwinięcie umiejętności pisania czy interpretacji tekstu czytanego.
III. Czerpanie z dorobku ludzkości - w tej części przytoczone są sztuczki znanych poliglotów takich jak między innymi Anthony Burgess, Ludwik Zamenhof czy Zygmunt Broniarek, mające pomóc usprawnić nam naukę. Oprócz tego znajdziecie tam jeszcze interesujące tradycyjne i eksperymentalne metody nauki, a także odkryjecie tajemniczy wielki sekret nauki, o którym jednak nic Wam nie powiem, musicie poznać go sami sięgając po poradnik. 
IV. Szablony - jest to kilkanaście stronic zawierających przeróżne wzory przydatne do nauki słówek, które odnoszą się do konkretnych sposobów opisanych wcześniej w książce.


Poradnik napisany jest bardzo miłym, przyjaznym językiem, nie brakuje tutaj też także odpowiedniej dozy humoru i dowcipu. Plusem jest miejsce na własne notatki,  a także liczne opinie zwykłych ludzi, którzy pogłębiają umiejętności językowe. Jedyne, czego mi czasem brakowało to tłumaczenie fragmentów tekstów podanych w zagranicznych językach na przykład włoskim, chociaż to w sumie jest poradnik a nie podręcznik do nauki konkretnego język, więc nie można tego uznać za jakąś straszna wadę. :) 
Dzięki tej książce dowiedziałam się wielu rzeczy na przykład jak organizować miejsce i czas pracy, jak przezwyciężyć "słomiany zapał", czy pokonać lenia. Kiedy zrobiłam test na rodzaj inteligencji, byłam wielce zaskoczona, gdyż okazało się, że dominuje u mnie inteligencja muzyczno-rytmiczna. No kto by pomyślał? 
Miałam szanse poznać liczne metody nauki, które mogą także sprawić, że będę się także dobrze bawiła. Bardzo przypadła mi do gustu propozycja prowadzenia pamiętnika-albumu w języku obcym, gdzie będę mogła opisywać przeżyte chwile, notować ulubione piosenki, czy też wklejać zdjęcia, czy wycinki z gazet, które coś dla mnie znaczą. Oczywiście taki zapiśnik będzie prowadzony tylko (w moim przypadku) w języku angielskim. Może będzie to w stanie utrudnić mojej siostrze czytanie go, co tak namiętnie robi teraz, gdy prowadzę pamiętnik w ojczystym języku. :P


Podsumowując, poradnik "Jak szybko opanować język obcy?" to książka, która otworzy przed Wami nowe horyzonty na naukę nie tylko języków obcych. Zapewniam, że pomysły w niej zawarte będzie można z powodzeniem wykorzystać także przy uczeniu się innych przedmiotów. Gorąco polecam, nie zawiedziecie się!


Za możliwość przeczytania świetnego poradnia dziękuję serdecznie Wydawnictwu Edgard Samo Sedno. 






***
Matura z polskiego za mną, nie było wcale tak najgorzej. Wybrałam temat o porównaniu Izabeli Łęckiej i Joanny Podborskiej. A Wy? We wtorek matma, a w weekend czeka mnie randka z uroczym działem prawdopodobieństwo, oraz z biologią i chemią. Bynajmniej nie będzie przyjemnie, bo nastroju nie mam za grosz. :P Ech... Jeszcze 6 egzaminów i koniec tej mordęgi. Muszę wytrzymać...



czwartek, 3 maja 2012

Podsumowanie kwietnia

Ostatnio miałam mały zastój w notkach na blogu, ale to dlatego, że wyjechałam na weekend majowy i nie miałam neta. Ten miesiąc był lepszy od poprzedniego, ale i tak nie ma się czym chwalić. Przeczytałam książki:
1. "Dogonić rozwiane marzenia" - Elizabeth Flock - 5/6 - recenzja
2. "Dwie wieże" - J.R.R. Tolkien - 4/6 - wreszcie mi się udało ją skończyć, jestem właśnie w trakcie "Powrotu króla", nie wiem, czy będzie recenzja, bo jakoś tak mam już kompletnie dosyć całej tej historii.
3. "Jak szybko opanować język obcy?" - Anna Szyszkowska- Butryn - 6/6 - świetny poradnik, recenzja w najbliższych dniach.


Ilość przeczytanych stron: 966
Ilość stron dziennie: 32.2


Ilość zrecenzowanych: 
Nawiązane współprace: 4 - z Wydawnictwem Nowa Proza, MG, Edgard, Promic. Dziękuję za zaufanie!


Najlepsza książka miesiąca: "Jak szybko opanować język obcy?"
Najgorsza książka miesiąca: brak
Największe rozczarowanie: brak


Wyzwania:
# Haruki Murakami - 0
# Z półki - 2
# Book z nami - 5,7 cm
# Trójka e-pik - niestety nie udało mi się przeczytać żadnej powieści z zaplanowanych, może w maju będzie lepiej.


Jutro matura z polskiego. Trzymajcie za mnie kciuki. :)




LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.