Wydawnictwo: MG
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 248
Bardzo
lubię Toruń i jego zabytki, ale nie przypuszczałam, że może być aż tak
tajemniczy. Za sprawą nowej książki Katarzyny Enerlich udało mi się tymczasem
spenetrować zakątki Torunia w zupełnie nowej płaszczyźnie. Już sam początek
powieści zapowiada nietuzinkową fabułę.
Trzydziestoletnia Marcelina zostaje wdową w wyniku nieprawdopodobnego splotu
okoliczności, którego nie zdradzę, bo odbiorę całą przyjemność lektury tego
błyskotliwego, acz tragicznego wstępu do jej przygód. W konsekwencji powyższego
jest zmuszona rozpocząć nowe życie. Nowe mieszkanie. Nowa praca. Nowi znajomi.
A w tle historia – legenda o toruńskim kupcu Martinusie Teschnerze, który
obdarowywał swoje kochanki wspaniałymi pierścieniami. Wokół jednego z nich, z
oczkiem z cennego rubinu toczy się fabuła powieści. Owiany legendą opowiadaną
przez przyjaciółkę Marceliny, przewodniczkę turystów zwiedzających zabytki
Torunia, zostanie pewnego dnia odnaleziony przez główną bohaterkę w
trzynastowiecznej studni. A że studnia odkryta zostanie nagle w rzeźbiarskiej
pracowni to tylko dodatkowy smaczek (oparty n a faktach). Nawet z kryminalnym
wątkiem w tle……
A
jak to wszystko się stało i jak to stać się mogło - doczytajcie sobie sami.
Autorka
ma rzeczywiście niebywale lekkie pióro i tak zwana fantazję historyczną. Książka
pełna jest błyskotliwych dialogów, ciętych ripost, nagłych zwrotów akcji,
realistycznych opisów klimatycznych miejsc w Toruniu. a wspomniane opisy bardzo
działają na wyobraźnię, szczególnie osób wrażliwych na piękno starych
przedmiotów, bibelotów, czyli inaczej- ludzi
pochylających się ze wzruszeniem nad każdym zakurzonym rupieciem . Autorka umie budować nastrój chwili, co pozwala
jej wyczarowywać historie w oparciu o spojrzenie na przedmiot typu obraz, książka,
pod warunkiem oczywiście, że są odpowiednio stare. Powyższe połączone ze sporą dawką wiedzy
czysto historycznej jest wykorzystane przy swobodnym kreowaniu zdarzeń
przeszłych i teraźniejszych. Oczywiście, fikcja miesza się z prawdą, mit z
faktem. Fabuła okraszona jest elementarną
znajomością psychologii kobiet.
W
ten oto sposób powstała historyjka o
dzielnej młodej wdowie, która niczego się nie lęka i daje sobie radę w
okolicznościach, w jakich przyszło jej żyć.
Przy czym wcale nie marzy o tym, żeby zawiesić się na jakimś kolejnym mężczyźnie, a poza tym jest bardzo wspaniałomyślna
(sprawdźcie, dlaczego tak sądzę).
Błyskotliwość
narracji i naprawdę dobre dialogi powodują, iż należy tę powieść polecić
szczególnie na wakacyjny lekki i beztroski czas.
Historyczne
wycieczki, jakie czyni autorka ,w konsekwencji przyjęcia za kanwę opowieści
faktów i mitów z przeszłości Torunia, nakazują wręcz sięgnąć po inne powieści
Katarzyny Enerlich, których jak dotąd nie czytałam. Szczególnie wiele obiecuję
sobie po trylogii „Prowincja” dotykającej, jak sadzę, problematyki historii
Mazur.
Moja ocena:>>5/6<<
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu MG.
Już miałam ją czytać, ale moje oko padło na "Wino z Malwiną" i Kasia Enerlich poszła w niepamięć. Ale w tym tygodniu już chcę przeczytać "Studnię bez dnia" na pewno!
OdpowiedzUsuńJa się zakochałam w tej pozycji :) Naprawdę świetna książka. Styl Pani Enerlich bardzo przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńMuszę dać szansę książce.
OdpowiedzUsuńMam straszną chrapkę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńNie miałam dotąd przyjemność z książkami Pani Enerlich, ale ta pozycja będzie pierwszą, po którą sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńksiążki tej pani cały czas są przede mną
OdpowiedzUsuńpewnie w swoim czasie to nadrobię :)
Mnie jakoś nie ciągnie do tej pozycji, może kiedyś. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńIntryguje mnie ta książka...
OdpowiedzUsuńNie czytałam żadnej książki tej autorki, ale kiedyś to się zmieni
OdpowiedzUsuńja mam w planach inną książkę tej autorki, jak mi się spodoba z pewnością sięgnę po kolejne :)
OdpowiedzUsuńOd dłuższego czasu przybieram się do przeczytania "Kiedyś przy Błękitnym Księżycu" tej autorki. Muszę w końcu sięgnąć po nią, ponieważ ciągle widzę same dobre opinie na temat twórczości Katarzyny Enerlich. Widocznie, coś w tym musi być.. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka przeczytana czeka w kolejce do recenzji. Zdradzę jedynie, że lektura bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńA ja pieknie dziekuję za dobre słowa, które tu mogłam przeczytać. Katarzyna Enerlich, www.prowincjaplenamarzen.blog.pl
OdpowiedzUsuń