poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Królestwo piekieł. Powstanie Warszawskie - Sven Hassel


Tytuł oryginału: Reign of hell
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Przekład: Joanna Jankowska
Rok wydania polskiego: 2011
Ilość stron: 347 

Warszawa rzuca wyzwanie okupantowi, szukając odwetu za kilka lat upokorzeń i mordów. Hitlerowcy postanawiają utopić ją w morzu krwi i zetrzeć z powierzchni ziemi, aby kolejne pokolenia wspominały ze zgrozą to, co się stało. Otwierają więc drzwi do Królestwa piekieł...
Karny batalion Wehrmachtu zostaje przerzucony z frontu wschodniego do okupowanej stolicy Polski, w której szaleje demoniczny Oskar Dirlewanger, Oberführer SS, znany ze swego sadyzmu i bezwzględności. Naziści, zdając sobie sprawę, że wojna jest już przegrana, nie mają nic do stracenia i pogrążają się w szaleństwie zabijania.

Bohaterów poznajemy, kiedy przebywają w obozie w Sennelager, razem z nimi jesteśmy świadkami brutalności i okrucieństwa, z jakim traktowani są nowi rekruci. Do karnego batalionu numer 999 brani są ludzie wyjęci spod prawa, mordercy, pedofile, złodzieje, czy też przeciwnicy polityczni, którzy powinni zostać rozstrzelani albo odsiadywać wyroki w więzieniu, jednak w zamian za to zaoferowano im służbę wojskową, która pozwoli im odkupić dawne winy.

Wkrótce potem razem ze Svenem, Portą, Starym, Legionistą i Małym wyruszamy na front, by walczyć z Rosjanami. Dalej akcja toczy się już szybko. Każdego dnia towarzyszą nam huki eksplozji, odgłosy strzelanin, jęki rannych i wrzaski żywych. Zawierucha wojenna rzuci nas w końcu na tereny Polski, gdzie będziemy świadkami walk powstańców w Warszawie.

Postanowiłam napisać wstęp w formie „my”, gdyż może to pomoże mi uzmysłowić Wam, jak ogromną siłę oddziaływania ma na czytelnika ta powieść. Czytając ją, miałam wrażenie, jakbym sama brała udział we wszystkich zawartych w niej wydarzeniach.  Ta książka wręcz powala na kolana swoją autentycznością, świetną kreacja bohaterów, czy też dokładnymi opisami. Daje się odczuć fakt, że jej autor brał udział w wojnie i opisuje częściowo także swoje doświadczenia.

„Do rzeczywistości przywołał mnie dopiero wybuch pocisku. Teren wokół nas był wypełniony dymem i panicznie biegającymi ludźmi z miskami w rękach.
- No i, w pizdu, po kolacji – stwierdził wściekły Porta.
Jakiś przypadkowy pocisk wylądował na środku skwerku. Kucharz leżał rozerwany na kawałki. Ale co tam on, znikło bouillabaisse*. Patrzyliśmy z przerażeniem pod nogi. Gęsta lepka ciecz z rybną wkładką płynęła obok nas do studzienki ściekowej. „
*bouillabaisse – zupa rybna

W powieści bardzo szokował mnie fakt, jak nisko na wojnie ceniono ludzkie życie. Dowódcy bezmyślnie posyłali na śmierć w z góry przegranej bitwie kolejne kompanie. Jeńcy i ranni byli bezlitośnie zabijani, mordowano całe setki niewinnych cywilów, przeważnie kobiety, dzieci i starców. Dla prostego żołnierza najważniejsze było tylko przetrwanie i zaspokojenie własnych potrzeb, a dobroć i pomoc innym właściwie znikały ze sceny.
Podczas czytania powieść wydawała mi się miejscami dość chaotyczna np. w jednym rozdziale zagubiony Sven dostał kulkę w kark i nie pomógł mu żaden lekarz, a w następnym już jest razem z przyjaciółmi i nie ma mowy o żadnej ranie. W tym momencie czułam się tak, jakby ktoś wyciął z książki cały rozdział. Innym razem, bohaterowie poznają dwójkę Polaków, którzy przez jakiś czas towarzyszą im w drodze, a potem nagle znikają i nie wiadomo, co się z nimi stało. Takich sytuacji jest więcej – wprowadzeni zostają jacyś epizodyczni bohaterowie, po czym bez słowa wyparowują. Nigdy nie mogłam się też doliczyć, ile osób było w kompanii Svena, bo jak wychodzili na akcję, to wydawało się na przykład, że idą w piątkę, a potem niespodziewanie odzywał się ktoś, o kim myślałam, że go tam nie ma…

Myślę, że takie prowadzenie narracji wynika z tego, o czym już wcześniej wspomniałam, że dla opowiadającego całą historię Svena po prostu takie drobiazgi nie były wystarczająco ważne i możliwe, że będąc na wojnie wcale nie zwracał na nie uwagi. A to tylko pokazuje, jak bardzo wojna może uniewrażliwić człowieka na los będących obok ludzi…

„Królestwo piekieł. Powstanie Warszawskie” to zdecydowanie jedna z lepszych powieści wojennych, jakie zdarzyło mi się przeczytać, nie ma w niej koloryzowania, bezsensownej odwagi, czy bohaterstwa, jest tylko brutalna walka o przetrwanie i nadzieja na rychły koniec wojny i powrót do domu. Książka zdecydowanie jest godna polecenia, po prostu trzeba ją przeczytać.

Moja ocena:
>>5,5/6<<

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Instytutowi Wydawniczemu Erica. 

7 komentarzy:

  1. Lubię książki o tematyce wojennej, więc chętnie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno przeczytam :) II Wojna Światowa to mój konik i nie odpuszczę sobie tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka na pewno przypadłaby mi do gustu. Dobrze się czuję w tej tematyce.

    OdpowiedzUsuń
  4. nie przepadam za wojennymi powieściami
    zdecydowanie wolę inne gatunki

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mój typ literatury, ale mojego męża na pewno, wpisuje mu na listę, żeby się rozglądną.

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam takie książki z chęcią przeczytam! Świetna recenzja. :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Zachęciłaś mnie do jej przeczytania

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.