Tytuł oryginału: Reign of hell
Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Przekład: Joanna Jankowska
Rok wydania polskiego: 2011
Ilość stron: 347
Warszawa rzuca wyzwanie
okupantowi, szukając odwetu za kilka lat upokorzeń i mordów. Hitlerowcy
postanawiają utopić ją w morzu krwi i zetrzeć z powierzchni ziemi, aby kolejne
pokolenia wspominały ze zgrozą to, co się stało. Otwierają więc drzwi do Królestwa
piekieł...
Karny
batalion Wehrmachtu zostaje przerzucony z frontu wschodniego do okupowanej
stolicy Polski, w której szaleje demoniczny Oskar Dirlewanger, Oberführer SS,
znany ze swego sadyzmu i bezwzględności. Naziści, zdając sobie sprawę, że wojna
jest już przegrana, nie mają nic do stracenia i pogrążają się w szaleństwie
zabijania.
Bohaterów
poznajemy, kiedy przebywają w obozie w Sennelager, razem z nimi jesteśmy
świadkami brutalności i okrucieństwa, z jakim traktowani są nowi rekruci. Do
karnego batalionu numer 999 brani są ludzie wyjęci spod prawa, mordercy,
pedofile, złodzieje, czy też przeciwnicy polityczni, którzy powinni zostać
rozstrzelani albo odsiadywać wyroki w więzieniu, jednak w zamian za to
zaoferowano im służbę wojskową, która pozwoli im odkupić dawne winy.
Wkrótce
potem razem ze Svenem, Portą, Starym, Legionistą i Małym wyruszamy na front, by
walczyć z Rosjanami. Dalej akcja toczy się już szybko. Każdego dnia towarzyszą
nam huki eksplozji, odgłosy strzelanin, jęki rannych i wrzaski żywych.
Zawierucha wojenna rzuci nas w końcu na tereny Polski, gdzie będziemy świadkami
walk powstańców w Warszawie.
Postanowiłam
napisać wstęp w formie „my”, gdyż może to pomoże mi uzmysłowić Wam, jak ogromną
siłę oddziaływania ma na czytelnika ta powieść. Czytając ją, miałam wrażenie,
jakbym sama brała udział we wszystkich zawartych w niej wydarzeniach. Ta książka wręcz powala na kolana swoją autentycznością,
świetną kreacja bohaterów, czy też dokładnymi opisami. Daje się odczuć fakt, że
jej autor brał udział w wojnie i opisuje częściowo także swoje doświadczenia.
„Do rzeczywistości przywołał mnie dopiero wybuch pocisku. Teren wokół nas był wypełniony dymem i panicznie biegającymi ludźmi z miskami w rękach.
- No i, w pizdu, po kolacji – stwierdził wściekły Porta.
Jakiś przypadkowy pocisk wylądował na środku skwerku. Kucharz leżał rozerwany na kawałki. Ale co tam on, znikło bouillabaisse*. Patrzyliśmy z przerażeniem pod nogi. Gęsta lepka ciecz z rybną wkładką płynęła obok nas do studzienki ściekowej. „
*bouillabaisse – zupa rybna
W
powieści bardzo szokował mnie fakt, jak nisko na wojnie ceniono ludzkie życie. Dowódcy
bezmyślnie posyłali na śmierć w z góry przegranej bitwie kolejne kompanie. Jeńcy
i ranni byli bezlitośnie zabijani, mordowano całe setki niewinnych cywilów,
przeważnie kobiety, dzieci i starców. Dla prostego żołnierza najważniejsze było
tylko przetrwanie i zaspokojenie własnych potrzeb, a dobroć i pomoc innym
właściwie znikały ze sceny.
Podczas
czytania powieść wydawała mi się miejscami dość chaotyczna np. w jednym
rozdziale zagubiony Sven dostał kulkę w kark i nie pomógł mu żaden lekarz, a w
następnym już jest razem z przyjaciółmi i nie ma mowy o żadnej ranie. W tym
momencie czułam się tak, jakby ktoś wyciął z książki cały rozdział. Innym
razem, bohaterowie poznają dwójkę Polaków, którzy przez jakiś czas towarzyszą
im w drodze, a potem nagle znikają i nie wiadomo, co się z nimi stało. Takich sytuacji
jest więcej – wprowadzeni zostają jacyś epizodyczni bohaterowie, po czym bez
słowa wyparowują. Nigdy nie mogłam się też doliczyć, ile osób było w kompanii
Svena, bo jak wychodzili na akcję, to wydawało się na przykład, że idą w
piątkę, a potem niespodziewanie odzywał się ktoś, o kim myślałam, że go tam nie
ma…
Myślę,
że takie prowadzenie narracji wynika z tego, o czym już wcześniej wspomniałam,
że dla opowiadającego całą historię Svena po prostu takie drobiazgi nie były
wystarczająco ważne i możliwe, że będąc na wojnie wcale nie zwracał na nie
uwagi. A to tylko pokazuje, jak bardzo wojna może uniewrażliwić człowieka na
los będących obok ludzi…
„Królestwo
piekieł. Powstanie Warszawskie” to zdecydowanie jedna z lepszych powieści
wojennych, jakie zdarzyło mi się przeczytać, nie ma w niej koloryzowania,
bezsensownej odwagi, czy bohaterstwa, jest tylko brutalna walka o przetrwanie i
nadzieja na rychły koniec wojny i powrót do domu. Książka zdecydowanie jest
godna polecenia, po prostu trzeba ją przeczytać.
Moja ocena:>>5,5/6<<
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie Instytutowi Wydawniczemu
Erica.
Lubię książki o tematyce wojennej, więc chętnie sięgnę.
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :) II Wojna Światowa to mój konik i nie odpuszczę sobie tej książki :)
OdpowiedzUsuńKsiążka na pewno przypadłaby mi do gustu. Dobrze się czuję w tej tematyce.
OdpowiedzUsuńnie przepadam za wojennymi powieściami
OdpowiedzUsuńzdecydowanie wolę inne gatunki
Nie mój typ literatury, ale mojego męża na pewno, wpisuje mu na listę, żeby się rozglądną.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki z chęcią przeczytam! Świetna recenzja. :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZachęciłaś mnie do jej przeczytania
OdpowiedzUsuń