Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Rok wydania 2012
Stron: 491
Włodzimierz
Smolarek to legenda polskiego futbolu. Bardzo charakterystyczna postać. Pomnik.
Wszyscy, absolutnie wszyscy z pokolenia moich czterdziestoletnich rodziców,
kobiety i mężczyźni, pamiętają jego sylwetkę i ruchy na boisku. Opowiadają o
tańcu z piłką, a szarżach na bramkę, o słynnych polskich „kontrach” w jego
mistrzowskim wykonaniu. Podkreślają, że dał się zapamiętać jako piłkarz
skromny, pozbawiony cech tak wszechobecnego w dzisiejszych czasach gwiazdorstwa
i epatowania zewnętrznymi oznakami zamożności, czy jak kto woli pieniędzmi.
Biografia
wydana siłami Instytutu Wydawniczego Erica autorstwa Jacka Perzyńskiego, zdaje sie
tę legendę potwierdzać. Napisana jest w pierwszej osobie. Przez bogato
ilustrowane fotografiami karty książki, Włodzimierz Smolarek zatem snuje
opowieść o swoim piłkarskim, bardzo atrakcyjnym życiu. Wspomina początki, pierwszych
trenerów. Opisuje „pot i łzy”, jakie trzeba było wycisnąć, aby dojść do
prawdziwej formy.
Poznajemy
łódzkie kluby piłkarskie z jego młodości, zasady na jakich funkcjonowały w
dobie PRL-u.
Czas
służby wojskowej Smolarka przeniesie nas z kolei do klubu warszawskiej Legii,
gdzie poznamy reguły uprawiania piłki nożnej w wojsku.
Oddzielne,
bardzo obszerne miejsce zajmuje opis zmagań o pierwszoligowe mistrzostwo klubu Widzew
Łódź w czasach jego największej świetności. Poznajemy życzliwie wspominanych
kolegów Smolarka. Wśród nich są nazwiska – legendy, na przykład Zbigniew
Boniek.
Jest
coś charakterystycznego w toku narracji sportowca. Do wszystkich odnosi się
przyjaźnie. Nawet z jeżeli z jakimś piłkarzem na swojej drodze popadł w
konflikt, i to opisuje, to na końcu zawsze odnajdzie w tej osobie coś
pozytywnego.
Dla
kompletnego laika, do których grona niewątpliwie się zaliczam, zadziwiająca
jest nasuwająca się refleksja, jak bardzo gra zespołowa, jaką jest piłka nożna,
wymaga przemyśleń, strategii i elastyczności koncepcji gry w zależności od
przebiegu meczu. Jak jeden gol, strzelony w pierwszych minutach, rzutuje na
rzeczywistość spotkania i jego dalszy przebieg. Niesamowite.
Wiele
uwagi Włodzimierz Smolarek poświęca polskiej reprezentacji. Przypominam –
piłkarz był w ścisłym jej składzie między innymi podczas Mistrzostw Świata w
1982 roku w Hiszpanii. Wtedy Polacy odnieśli ostatni znaczący triumf – zdobyli trzecie
miejsce, a cała Polska śpiewała:
„Entliczek pętliczek,
co zrobi Piechniczek,
tego nie wie nikt.
Czy nas zmartwi, czy rozerwie,
czy przed przerwą, czy po przerwie?
Tego jeszcze nie wie nikt.
Kłopotów, radości,
czy smutku, czy żalu, czego będzie więcej?
To tajemnica mundialu,
mundialu to tajemnica.
Ja jednak wierzę,
że nie będzie źle: E viva Espania Ole!”
W
tym miejscu przypomnę, że Antoni Piechniczek był wówczas selekcjonerem polskiej
drużyny.
W
książce odnajdziemy wiele wspomnień z tamtego okresu. Smolarek pokusi się o
analizę, dlaczego nie zdobyliśmy pucharu świata, co zainteresuje zapewne
znawców piłki nożnej. Z kolei lubiący badać obyczaje, zostaną wtajemniczeni w
wiele smaczków z tamtych lat.
Smolarek
w bardzo przystępny sposób podejmuje się próby odpowiedzi na pytanie, dlaczego
trzecia drużyna świata w ciągu kilku następnych lat spadła rangą w przepaść.
Wszystkie jego uwagi są zaskakująco aktualne.
Po
książkę miałam okazję sięgnąć już po zakończeniu występów „naszych” na EURO
2012. Nie jestem kibicem sportowym, ale przyznam – porwała mnie euforia
związana z występami Polaków. Obejrzałam wszystkie polskie mecze, wierzyłam i
trzymałam kciuki. Gdybym sięgnęła po „Smolara” przed mistrzostwami,
wiedziałabym, że mogę sobie darować kibicowanie. Rzecz w tym, iż z wywodów
piłkarza jasno wynika, jak nie powinna być budowana kadra narodowa. Że
piłkarzom nie służy udział w wyczerpującej lidze zagranicznej, albo tylko
uczestnictwo w postaci „grzania” ławki rezerwowych, bo wtedy nie ma formy. Że
piłkarze w kadrze nie mogą być tylko młodzi i niedoświadczeni, że najważniejszy
jest trening wytrzymałościowy, który w Polsce słabo się przyjmuje.
Smolarek
nie mógł przewidzieć, jak będzie wyglądać i grać drużyna polska na EURO 2012. A
jednak… Wszystko się sprawdziło, czyli wyszło jak zwykle ostatnio.
Jaka
szkoda, że na melodię przeboju z 1982 roku nie można zaśpiewać pieśni
pochwalnej na rzecz Lewandowskiego tak, jak to wówczas śpiewano:
„Uliczkę znam w Barcelonie,
W uliczkę wyskoczy Boniek,
Będzie słychać na stadionie,
Brawo Polonia, brawo ten pan…”
Kończąc, mimo wszystko polecam lekturę książki miłośnikom futbolu… I nie tylko. Szczególne uznanie składam autorowi za użycie zastosowanie narracji pierwszoosobowej. Książka bardzo zyskała na autentyczności przekazu.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje Instytutowi Wydawniczemu Erica.
XXX
W związku z tym, że dzisiaj muszę niespodziewanie wyjechać to wyniki konkursu będą ogłoszone w poniedziałek. Przedłużam czas zgłaszania do północy w niedzielę. Przepraszam Was, ale o tym zadecydowały czynniki wyższe...
to akurat zupełnie nie moja bajka
OdpowiedzUsuńnie interesuje mnie tematyka, więc nie sięgnę
pozdrawiam serdecznie
Nie jestem miłośniczką futbolu, ale po tę książkę sięgnęłabym. A później, z pewnością, dałabym ją mojemu chłopakowi, który byłby zachwycony. :)
OdpowiedzUsuńPiłkę nożną uwielbiam, ale ten pan nie za bardzo mnie interesuje...
OdpowiedzUsuńDla mnie może nie, ale mojemu tacie bardzo by się spodobała
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi książkami, na razie podziękuję ;)
OdpowiedzUsuńTematyka nie dla mnie, więc książki nie przeczytam, ale recenzja bardzo fajna :)
OdpowiedzUsuńJestem jedną z tych nietypowych dziewczyn, które z zapartym tchem oglądają mecze, nie tylko po to aby popatrzeć sobie na zawodnikow. Choć nie ukrywam jest to rownież przyjemna cześć. Obecnie skłaniam się bardziej ku kupieniu książki Ja,Ibra aby dowiedzieć się czegoś więcej o popularny konflikcie ale książka o Smolarku tez na pewno trafi w moje ręce.
OdpowiedzUsuńJakoś mnie to nie ciekawi. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKsiążka nie dla mnie, nie lubię piłki nożnej ... ale zapraszam do zabawy w 11 pytań. Szczegóły na moim blogu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po biografii Deyny i z przyjemnością zabrałabym się za biografię Smolarka. Twoja recenzja jeszcze bardziej mnie do tego przekonuje. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja czytałam tak mnie wciągnęła, że polecam wszystkim. Na pewno się spodoba. Lekkim językiem pisana. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń