Tytuł oryginału: Dark Life
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Przekład: Agnieszka Klonowska
Gatunek: powieść młodzieżowa
Cykl: Podwodny świat
Tom: 1
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 295
Czas czytania: jeden dzień
Tay od urodzenia mieszka pod wodą. Ale nie myślcie sobie, że jest jakimś syrenem, pół-rybą, czy mutantem ze skrzelami. Poza tym, że jego skóra świeci się od spożywania bioluminescencyjnych roślin, jest to człowiek z krwi i kości, taki, jak każdy z was... Oczywiście do momentu, gdy ujawniają się jego specjalne talenty, zapowiedziane przez tytuł powieści...
Pewnego dnia podczas jednej ze swoich wypraw znajduje opuszczony statek, a na jego pokładzie dziewczynę z powierzchni - Gemmę, która przybyła do jego świata, by odnaleźć brata.
Powinniście wiedzieć, że ludzie nie osiedlili się na dnie oceanu dla zabawy. Zostało to spowodowane katastrofą - przez efekt cieplarniany podniósł się poziom wody i większość lądów zatonęła. Na nielicznych skrawkach ziemi tłoczą się ocaleni ludzie, lecz ci, którzy bardziej cenią sobie przestrzeń postanowili zasiedlić nieznane podwodne czeluści.
Odkąd pierwszy raz ją ujrzałam, powieść wydała mi się niezwykle interesująca, ze względu na pomysł umieszczenia ludzi pod wodą. I rzeczywiście z ciekawością czytałam o pięknie flory i fauny oceanicznej głębi i sposobach budowania domostw, przemieszczania się, czy hodowli zwierząt.
Jeśli chodzi o fabułę to przyznam, że właśnie ze względu na wyimaginowane tło jest ona bardzo oryginalna, choć cała historia to raczej banał. Ma się wrażenie, że autorce zabrakło trochę pomysłu, bo można by to wszystko nieco lepiej rozegrać. To trochę tak, jakby chciała nam przede wszystkim pokazać wymyślony przez siebie świat, a opowieść o Tayu i Gemmie stanowiła tylko do tego znakomitą okazję. Świadczą o tym nieścisłości na przykład to, że Gemma na początku płynęła (a może chodziła po dnie?) z łodzi podwodnej do swojego batyskafu razem z Tayem, a po kilkudziesięciu stronach, gdy musiała znów zrobić coś podobnego, wyznała mu, że nie umie pływać i rzeczywiście w ogóle sobie nie radziła. Czyli pani Falls zapomniała, co wcześniej wymyśliła? Bo nie rozumiem...
Książkę czyta się szybciuteńko. Po jakimś czasie akcja zaczyna bardziej wciągać i przestaje się zwracać uwagę na powyższe błędy. Jednak zdecydowanie nie jest to jakieś wielkie arcydzieło. Sama idea była dobra, jednak gorzej z wykonaniem. Autorka mogła stworzyć na tej kanwie o wiele więcej, ale niestety ograniczyła się do minimum.
Uważam, że powieść nadaje się do czytania, gdy chcemy się zrelaksować, odpocząć po trudnym dniu pełnym ciężkiego wysiłku intelektualnego. Plusem, który może dodatkowo zachęcić są opisy podwodnego życia, bo tutaj akurat autorka się popisała. W sumie polecam tę powieść, bo każdy z nas potrzebuje czasami czegoś lekkiego i niewymagającego, by oderwać się na chwilę od codzienności. Myślę, że jak wpadnie mi w ręce kolejna część, to się z nią zapoznam, choć nie wiem, co tu jeszcze można wymyślić.
Moja ocena:4/6
Mi się w niej podobało to, że narratorem był chłopak. Rzadko spotykamy się z takim obrotem sytuacji ;) No i sama historia jest ciekawa ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam :) Teraz muszę zdobyć "Osadę" :)
OdpowiedzUsuńChyba nie dla mnie. Czułam tak przy braniu książek do recenzji. NIe chodzi może o fabułe, tyle o to, że nie lubię zaczynać serii książek bez pewności, że przeczytam kolejne części.
OdpowiedzUsuńW sumie czemu nie?
OdpowiedzUsuńHmmm ciekawe, może kiedyś przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń