Fiński zespół The Rasmus powstał w 1994 roku. W jego skład wchodzą - wokalista Lauri Ylönen oraz Aki Hakala (perkusja), Eero Heinonen (gitara basowa) i Pauli Rantasalmi (gitara).
Przez ostatnie lata grupa wydała osiem albumów studyjnych i dwie składanki, w maju ukazał się w Polsce ich najnowszy album "The Rasmus".
Chyba każdy z Was słyszał kiedyś piosenki takie jak "In the shadows", czy "Living in a world without you". To chyba najsłynniejsze single w dorobku zespołu. Często lecą w radiu, a ostatnio dołączył do nich też kawałek "I am a mess", który promuje najnowszą płytę grupy.
Kiedy go pierwszy raz usłyszałam, od razu zapadł mi w pamięć i zapragnęłam zapoznać się z resztą piosenek z "The Rasmus". Dziś w końcu miałam taką możliwość.
Muszę przyznać, że wcześniej muzyka, tworzona przez ten zespół, kojarzyła mi się raczej z rockiem. Słuchając najnowszej płyty miałam wrażenie, że ich styl stał się jakby trochę ugrzeczniony czy spłaszczony. Miejscami ich piosenki bardziej przypominają pop. Rasmusi mocno się zmienili i moim zdaniem niestety wcale nie na plus. Wcześniej ich muzyka miała coś w sobie, a teraz stała się taka nijaka. Nie ma już brzmienia ciekawych instrumentów w tle i zmian melodii. Wszystko wydaje mi się jakby przepuszczone przez komputer, a nie klasycznie zagrane.
Chociaż trzeba też spojrzeć na tę zmianę z drugiej strony. Ja jestem fanką The Rasmus już od dłuższego czasu, cenię ich za oryginalny styl, który niekoniecznie może się podobać większości ludzi, a wręcz przeciwnie, bo raczej niewiele osób gustuje w tego typu muzyce. Teraz zespół poszedł do przodu, zapragnął szerszej publiki i zapewne w tym celu taka metamorfoza. No bo nie oszukujmy się, jeszcze parę lat temu nie zaproszono by ich na polski festiwal (niestety nie pamiętam jego nazwy, ale oglądałam transmisję w telewizji), jako gość honorowy, bo to zwyczajnie nie podobałoby się widowni.
Więc to, co mi się w tym albumie nie podoba, niekoniecznie nie przypadnie do gustu innym.
Jeśli chodzi o teksty utworów, to one wiele się nie zmieniły. Nadal opowiadają o miłości, przyjaźni, przeznaczeniu. Nie zmieniło się też to, co bardzo mi się podoba w śpiewie Lauriego - to, że bardzo wyraźnie wypowiada słowa po angielsku i przesłanie jego piosenek można dość łatwo zrozumieć.
Podsumowując, świat idzie do przodu, a grupa The Rasmus wyraźnie nie chcę zostać w tyle. "Starym" fanom ich muzyki pozostaje się tylko do tego przyzwyczaić. Wszystkich pozostałych zaś, którzy lubią taką... hmm... lekką muzykę, zgrabne połączenie popu i rocka, zapraszam do zapoznania się z albumem. Uważam, że wśród nawału piosenek, które teraz wychodzą, "The Rasmus" i tak jest perełką.
Na zakończenie jeszcze "I am a mess".
Moja ocena:4/6
Za możliwość korzystania z płyty dziękuję serdecznie Księgarni internetowej Merlin.
Nie wiedziałam nic o tej płycie nawet. Stare piosenki The Rasmus bardzo mi się podobały, więc chętnie przesłucham ten album ;)
OdpowiedzUsuńzespół znam i lubię :) ale znów aż taką fanką nie jestem, żeby śledzić ich dyskografię :) dlatego pierwsze słyszę o tym albumie :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie przeglądam nowe posty na blogach i co widzę ... Kawiarenka Kulturalna :-)
OdpowiedzUsuńCo do Rasmus to trochę szkoda,że zdecydowali się iść bardziej pod publikę ale kto wie ile w tym ich woli a ile decyzji odgórnych... Mimo wszystko chętnie przesuchałabym tą płytę, na pewno znalazłyby się jakieś perełki :-)
Nie przepadam za tym zespołem :/
OdpowiedzUsuńRasmus nawet gdy idą w stronę popu i tak są najlepsi :)
OdpowiedzUsuńLubię niektóre piosenki The Rasmus, jednak wolę te w bardziej rockowym stylu;) Szkoda, że tak złagodnieli, jeśli chodzi o muzykę...ale to już ich decyzja.
OdpowiedzUsuńJak byłam młodsza strasznie ich lubiłam :D Ale teraz w sumie podoba mi się tylko jedna piosenka z nowej płyty i to chyba solowej wokalisty.
OdpowiedzUsuńSolowa nieco bardziej mi się od tej podobała. Więcej tam było piosenek, które przykuły moją uwagę.
Usuń