sobota, 28 lipca 2012

Skrzydła nad Delft - Aubrey Flegg


Tytuł oryginału: Wings over Delft
Wydawnictwo: Esprit
Przekład: Krzysztof Mazurek
Cykl: The Louise Trilogy
Tom: 1
Rok wydania zagranicznego: 2004
Rok wydania polskiego: 2012
Ilość stron: 256

Z okładki:
Holenderskie miasteczko Delft, połowa XVII wieku. Louise Eeden, córka uznanego projektanta porcelany, doskonale wie, czego oczekuje się od niej ze względu na interesy rodzinne. Kiedy więc ojciec zleca słynnemu artyście, Jacobowi Haitinkowi, wykonanie jej portretu, przystaje na to, choć niechętnie. Godzi się też z myślą, że dla dobra prowadzonej przez ojca firmy ma wkrótce poślubić Reyniera de Vriesa, syna największego producenta ceramiki w Delft. 

Sytuacja komplikuje się jednak, gdy w pracowni malarskiej dziewczyna poznaje Pietera, młodego pomocnika mistrza. Dzieli ich religia, majątek, pochodzenie – czy połączy miłość?


Książka Aubrey’a Flegga wprowadza w niezwykły świat XVII-wiecznej Holandii. Portretuje złoty wiek malarstwa, epokę narodzin wielkich mistrzów i rozkwitu gospodarczego, a jednocześnie niepokojów religijnych – znane również z książki Dziewczyna z perłą.

Moja recenzja:
„Skrzydła nad Delft” to debiutancka powieść irlandzkiego pisarza, która wkrótce po wydaniu została okrzyknięta bestsellerem. Ja osobiście nie sięgnęłam po nią z tego powodu, lecz dlatego, że miała nawiązywać atmosferą do mojej ulubionej „Dziewczyny z perłą”. Czy nawiązywała? Cóż raczej tak, ale nie zostało to spowodowane magicznym klimatem, lecz licznymi podobieństwami fabuł obu dzieł.

Przede wszystkim akcja tychże utworów rozgrywa się w Delft, lecz to raczej jeszcze nie zbrodnia, że wydarzenia w obu książkach dzieją się w tym samym mieście, choć z drugiej strony, czy w Holandii nie ma już innych miejscowości?
Dla tych, którzy nie czytali, przedstawię w skrócie fabułę „Dziewczyny…”. Otóż chodziło o to, że znany malarz arystokrata postanowił namalować służącą w perłowych kolczykach. Przez to na mieście zaczęto podejrzewać, że dziewczyna jest jego kochanką, ludzie ją wyszydzali. Do tego dochodziły też chyba kwestie wiary, bo bohaterowie wyznawali (jeśli dobrze pamiętam) różną religię.  
W „Skrzydłach…” jest mniej więcej podobnie z tą różnicą, że malowana szlachcianka nie zakochuje się w artyście, tylko w czeladniku, czyli mamy tak mniej więcej na odwrót niż w przytoczonej wyżej powieści.
Trzecie podobieństwo wynika z profesji ojców obu pań – zajmują się ceramiką i ozdabianiem porcelany. Tyle tylko, ze rodzic służki nie mógł osiągnąć w tej materii zbyt wiele, a wytwórnia pana Eedena świetnie prosperuje.

Pomimo tych oczywistych i mnożących się stale nawiązań brnęłam coraz dalej w powieść, aż w końcu doczekałam się szokującego końca, który… zmienił całe moje pierwotne podejście do książki. To było coś tak niespodziewanego, że jeszcze przez jakiś czas po zakończeniu lektury nie mogłam dojść do siebie. Oczywiście, jak potem zaczęłam się zastanawiać, to można było to przewidzieć, jednak fabuła została tak skonstruowana, by taki sposób rozwiązania akcji nie nasuwał się od razu.

Teraz nurtuje mnie tylko, jak po czymś takim można będzie napisać jeszcze kolejne części. Co innego, gdyby cykl nazywał się trylogia Pietera, a nie Louise.  Autor będzie musiał stanąć na rzęsach, by to jakoś wiarygodnie rozbudować i posklejać.
Tym niemniej nie mogę się już doczekać kolejnego tomu, wprost muszę się dowiedzieć, co będzie dalej i jak pan Flegg pozbędzie się supła, który sam zaplątał.  

A Wam wszystkim polecam sięgniecie po tę książkę. Nie zniechęcajcie się, jak przebrniecie przez początek, to dalej będzie już tylko lepiej a emocji pod koniec nie zabraknie – obiecuję ;).


Moja ocena:
>>4,5/6<<

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Esprit. 

15 komentarzy:

  1. Już od dawna poluję na tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. książkę planuję przeczytać i liczę na to, że szybko mi się to uda :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książkę mam w swoim stosiku, ale jeszcze czeka na swoją kolejkę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Już kilka razy czytałam o tej książce. Jak będę miała okazję, to przeczytam. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie czytałam wprawdzie "Dziewczyny z perłą", ale "Skrzydła nad Delft" absolutnie mnie oczarowały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaintrygowałaś mnie :) Lubię powieści, które są wpisane w jakąś konkretną epokę i starają się odzwierciedlać jej charakter oraz miejsce akcji. Jest duuże prawdopodobieństwo, że mi również przypadłaby do gustu, chociaż strasznie szybko się zniechęcam... Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ta książka jakoś do mnie nie przemawia, dlatego tym razem pass.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiele o niej dobrego słyszałam, mam w planach

    OdpowiedzUsuń
  9. Książkę już mam za sobą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem świeżo po lekturze. Nie mogłam się oprzeć, aby nie porównać jej do "Dziewczyny z perłą". Jednak pomimo tego, przyjemnie mi się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mam na nią ogromną ochotę!

    OdpowiedzUsuń
  12. Też mnie nurtuje, co będzie się dziać w kolejnych częściach. I koniecznie muszę przeczytać "Dziewczynę z perłą", bo każdy te książki do siebie porównuje ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Po przeczytaniu "Portretu nieznanej damy" nabrałam ochoty na tą książkę. Na pewno poszukam i przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta książka zbiera tyle pochlebnych opinii, że po prostu muszę ją przeczytać ;)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.