Wydawnictwo:
Instytut Wydawniczy Erica
Rok
wydania: 2012
Ilość
stron: 392
Z
okładki:
Koniec
XIX wieku, Warszawa. Miasto niespokojne, dopiero co spacyfikowane po kolejnym
spisku antycarskim. Miasto wielkich interesów i ekskluzywnych hoteli, ale też
dzielnic biedy i zawszonych burdeli.
Miasto,
w którym ktoś w okrutny sposób morduje kobiety...
Estar
Pawłowicz Van Houten, tajny urzędnik do zadań specjalnych, przyjeżdża ze
stolicy Imperium, by wyjaśnić sprawę zabójstw młodych kobiet. Musiał radzić
sobie już z podobnymi wyzwaniami, nie tylko w Rosji. W pracy śledczego
wykorzystuje najnowsze zdobycze nauki i techniki. Czasem wywołuje to podziw, a
czasem niesmak kolegów z policji.
Dopiero w
Warszawie Van Houten orientuje się, że sprawa ma drugie, a nawet trzecie dno.
Zaczyna się rozgrywka sięgająca szczytów władzy i europejskich dworów
monarszych. Szpiedzy, mordercy, zboczeńcy, piękne kobiety, spiski, zabójstwa –
oto świat tajnego radcy Estara Pawłowicza.
Moja
recenzja:
Od
pierwszego wejrzenia książka mnie intrygowała. Najpierw ciekawość wzbudziła
bardzo ładnie wykonana grafika na okładce, a potem króciutki opis zawarty nad
tytułem – „Opowieść prawie sensacyjna,
momentami romansowa, częściej zagadkowa, niekiedy erotyczna.” Kiedy zaczęłam przewracać pierwsze strony ilość
wydarzeń wręcz we mnie uderzyła. Ale niestety tak było tylko przez moment, bo
dalej wszystko się jakoś rozlazło. Fabuła
z ciekawej zmieniła się na przeciętną, nie była ani porywająca ani nudna, ot
taka sobie. Autor miał naprawdę fajny pomysł, który chyba jednak trochę go przerósł.
Na
jakość czytania bardzo źle wpłynęła przede wszystkim dość chaotyczna narracja.
W powieści liczne były przeskoki na innych bohaterów, wtrącane spore retrospekcje.
Jednak te przejścia zostały słabo zaakcentowane. Do tego w środku jakiejś
ciekawszej akcji pojawiały się ni z gruszki ni z pietruszki fragmenty jakichś
listów i dzienników, które bez wątpienia miały wzbudzić w odbiorcy emocje,
jednak w moim przypadku niestety tak nie było.
Inną
sprawą była duża liczba bohaterów, którzy mieli wymyślone długie i dziwaczne imiona,
nazwiska i tytuły, co sprawiło, że najzwyczajniej w świecie mi się mylili. Często
też zapominałam, ze dana postać została już wcześniej przedstawiona i dziwiłam
się, skąd nagle się wzięła.
Do
tego wszystkiego doszły też wątki wypełniacze, jak na przykład spotkanie po
latach dwóch dawnych kochanek, które zakończyło się szczegółowo opisaną sceną miłosna,
czy też występy hinduskiej tancerki. Autor
z całą pewnością usiłował nadać swojemu dziełu nieco pikanterii, ale przede
wszystkim dzięki temu nabrała ona większej objętości.
No
dobra, dotąd wyłuszczałam same wady, teraz zaś czas na jakąś zaletę. A tą jest
na pewno język powieści. Opisy obfitują w detale, epitety, zagraniczne
powiedzenia i idiomy. Można chyba powiedzieć, że jest to taki „kwiecisty” styl
pisania, przyznam, że nigdy się jeszcze z czymś takim nie zetknęłam. Kiedy
czytałam książkę miałam wrażenie, że pan Medard musi być zapalonym gadułą, czy
też krasomówcą. I to właśnie ta cecha jego prozy przekonuje mnie do zapoznania się
z przyszłymi utworami, które (mam nadzieję) wyjdą jeszcze spod jego ręki.
Kiedyś
czytałam książki tylko dla ciekawej fabuły i akcji, ale teraz nauczyłam się zauważać
także inne cechy. Musze przyznać, że w znacznej mierze wpłynęło na to
rozpoczęcie blogowania.
Tak
więc, dzięki wspaniałemu warsztatowi pisarskiemu powieść wybroniła się. Nie
żałuję czasu, który spędziłam, czytając ją. Polecam Wam ją z tego względu, ale na
wstępie ostrzegam, że wymaga ona skupienia i uwagi przy lekturze.
Moja ocena:
>>4-/6<<
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Instytutowi Wydawniczemu Erica.
Powiem o ile okładka bardzo mnie przyciągnęła, a i opis wydawcy był ciekawy, to Twoja ocena trochę mnie zniechęciła nie lubię chaosu.
OdpowiedzUsuńCzuję, że przypadnie mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Będę o niej pamiętać!
OdpowiedzUsuńmoże w przyszłości dam jej szansę :)
OdpowiedzUsuńprzemyślę :)
Sama historia wydaje mi się ciekawa. Ale wyliczone przez Ciebie wady książki raczej mnie zniechęciły;)
OdpowiedzUsuńCzytałam...Widzę, że mi książka bardziej przypadła do gustu :D
OdpowiedzUsuń