niedziela, 19 lutego 2012

Krucha jak lód - Jodi Picoult

Tytuł oryginału: Handle with care
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania zagranicznego: 2009
Rok wydania polskiego: 2010
Ilość stron: 613
Ocena: 3/6


Z okładki:
Rodzice oczekujący narodzin dziecka mają tylko jedno życzenie: żeby było zdrowe. Nie musi być idealne. Charlotte i Sean O’Keefe – małżeństwo z kilkuletnim stażem – także wybraliby zdrowie dla swojego dziecka. Niestety, kiedy na świat przychodzi ich młodsza córka Willow, okazuje się, że cierpi na rzadką chorobę genetyczną objawiającą się niezwykłą łamliwością kości. Ich życie staje się pasmem bezsennych nocy, rosnących długów, współczujących spojrzeń innych rodziców i, co może najgorsze, nieustannego rozpamiętywania: co by było gdyby? Gdyby o chorobie Willow było wiadomo odpowiednio wcześnie? Gdyby urodziła się zdrowa?
Ciążę Charlotte prowadziła jej najlepsza przyjaciółka – Piper. Po jednym z niewinnych upadków Willow, który kończy się złamaniem obu kości udowych, Charlotte i Sean szukają pomocy u prawnika. Ten doradza im wytoczenie Piper procesu o błąd w sztuce lekarskiej… Wygranie sprawy gwarantowałoby rodzinie odszkodowanie, a co za tym idzie, lepszą opiekę nad córką. Jest tylko jedno ale – matka musi przyznać, że usunęłaby ciążę, gdyby wiedziała o chorobie córki. Czy zdecyduje się na taki krok? Jak wiele poświęci z miłości do dziecka?



Czytelnik poznaje historię z punktu widzenia kilku głównych bohaterów. Łatwo dowiedzieć się, kto w danej chwili opowiada, gdyż kolejne rozdziały tytułowane są ich imionami. Jednakże po jakimś czasie zastanawia fakt, że nigdy o wydarzeniach i swoich przeżyciach nie opowiada Willow. Relację zdają jej bliscy, a przypomina to trochę jakby zwracali się do niej w liście. Dodatkowo w fabułę wplecione są przepisy kulinarne, które uatrakcyjniają ten nietypowy styl pisania. 


Akcja toczy się szybko, wszystko jest dokładnie dopasowane, brak jakichkolwiek zbędnych zdań. Przypadek Willow zaciekawia zarówno pod względem  medycznym jak i prawnym. Dodatkowo czytelnik zostaje świadkiem problemów jej starszej siostry, która ucieka się do wymiotów, samookaleczeń i kradzieży, aby zapanować nad bólem wewnętrznym, spowodowanym brakiem zainteresowania ze strony rodziców, chorobą siostry oraz świadomością, że nie może nic zrobić by jej pomóc. 


To, co do tej pory napisałam powinno dać powieści szansę na wysokie noty, więc dlaczego oceniłam ją tylko na 3?


Otóż, całkowicie nie podobało mi się zakończenie. Wyglądało to z jednej strony trochę tak jakby autorka nie wiedziała już, co ma napisać by książka nie skończyła się za dobrze. Z drugiej strony była to także próba potwierdzenia za wszelką cenę pewnej myśli:
"Żyjemy w dużych domkach dla lalek kompletnie nieświadomi tego, ze w każdej chwili może pojawić się wielka dłoń i zmienić wszystko, co nas otacza, wszystko, do czego jesteśmy tak przywiązani."  
Moim zdaniem lepiej by było, gdyby Willow zginęła po incydencie w łazience. Wtedy można by to uznać jako karę za zachłanność jej matki, a tak to mamy mniej więcej taki morał: pieniądze nie dają szczęścia, nie zapewniają bezpieczeństwa i nie chronią od przeznaczenia. Jednakże czytając dokładnie doszłam do wniosku, że znając fascynację swojej córki, Charlotte nie powinna puszczać jej samej na dwór, zwłaszcza, że już kiedyś o mały włos nie skończyło się to tragicznie... Zatem zastosowane rozwiązanie akcji w ogóle mi nie pasuje, choćby nie wiem jakie idee przekazywało, pozostaję zbulwersowana i zniesmaczona. 


Kolejną rzeczą której zamierzam się czepiać jest rzekoma wielka miłość Amelii i Adama. Można było przewidzieć, że związek na odległość prędzej czy później skończy się zerwaniem, jednak Amelia, która tak potrzebowała swojego chłopaka i w którym miała jedyne oparcie, po krótkim wybuchu żalu i rozpaczy jakoś szybko o nim zapomniała. Nie mówię, że powinna jechać do niego i próbować ratować to, co ich łączyło, w końcu miała dopiero 11 lat, jednak na moje oko dość łatwo się otrząsnęła i zapomniała o całej sprawie. Może szukam dziury w całym, bo tak na dobrą sprawę w tym wieku nie można mówić o poważnych związkach, a dla bohaterów mogła to być tylko zabawa i  odskocznia od trudnej codzienności, nie zaś prawdziwe uczucie, jednak jak dla mnie ten wątek był trochę za płaski i zbagatelizowany. 


Wiem z wielu źródeł że Krucha jak lód zbiera zazwyczaj same pozytywne oceny i opinie. Zastanawiam się czy tylko ja mam po niej takie przykre wrażenia... Chętnie zapoznam się z Waszym zdaniem na jej temat.  Pomimo wad, które dostrzegłam, zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie własnych poglądów, gdyż powieść jest bardzo dyskusyjna i porusza bieżące tematy natury moralnej. 


Przypominam o konkursie!

5 komentarzy:

  1. Ja jeszcze tej nie czytała, ale jak będę miała okazję to chętnie sięgnę. Często jest właśnie tak, że te zakończenia są dość dziwne/zaskakujące. Jestem w trakcie czytania Karuzeli uczuć :) zapraszam do mnie na candy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Picoult, a 'Krucha jak lód' jest dla mnie priorytetem :). Mam nadzieję, że spodoba mi się bardziej niż Tobie ;).

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja juz ja czytam, wprawdzie ebooka-ale od samego początku porywa i chociaz nie chce, ale musze sie odrywac od niej...:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Picoult pisze bez owijania w bawełnę, że się tak wyrażę i chyba to najbardziej w niej lubię...

    OdpowiedzUsuń
  5. ja chciałabym przyczytać coś tej autorki, a najbardziej chciałabym zacząć od tej książki:D

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.