wtorek, 4 lutego 2014

Wielki Północny Ocean. Los – Katarzyna Szelenbaum

Wydawnictwo: Burda (G+J)
Data wydania: 10/2013
Cykl: Wielki Północny Ocean
Tom: 4
Ilość stron: 416

Coraz szybciej nadchodzi moment rozstania Rina z jego przełożonym Dzikim Krukiem. Podczas jazdy przez królestwo Eskaflonu razem z oddziałem zostają napadnięci przez bandytów. Porucznik zgadza się na wszystko byle tylko ocalić podległych mu żołnierzy. Czy jednak nie daje z siebie zbyt wiele?
Myślałam, że już nic jeśli chodzi o tę serię mnie nie zaskoczy. A jednak się pomyliłam. Diametralnie. Najpierw poświęcenie Danaena, a na koniec jego przemiana. Dosłownie wgniotło mnie w fotel. Poza tymi dwoma rzeczami w tym tomie w zasadzie nic się nie dzieje. Czytanie każdej poprzedniej części cyklu zajmowało mi jak dotąd jeden dzień, a „Los” mordowałam ponad tydzień. Dosłownie mordowałam. Cały czas tylko opisy przeżyć Danaena, akcja wlokła się jak flaki z olejem, praktycznie nic o moim ulubionym Rinie... Ale ostatnie dwadzieścia stron to po prostu majstersztyk. Warto było się tyle męczyć by ich doczekać. Brak mi więcej słów... Mogę tylko polecić – osobom o mocnych nerwach i nie gorszącym się byle czym. No i na pewno nie będzie to lekka odprężająca lekturka. Mimo to naprawdę warto.


Moja ocena: 9/10

poniedziałek, 3 lutego 2014

Dom tajemnic - Ned Vizzini, Chris Columbus

Wydawnictwo: Znak emotikon
Data wydania: 11/2013
Tom: 1
Ilość stron: 512

Po stracie pracy przez ojca rodziny państwo Walker razem z trójką dzieci Kordelią, Brendanem i Eleanor są zmuszeni opuścić rodzinny dom i poszukać sobie miejsca gdzie indziej. Podczas przeglądania ofert mieszkaniowych, nieoczekiwanie wpada im w oko rezydencja pisarza Denvera Kristoffa. Stary dworek jest spory, w pełni umeblowany, posiada własną bibliotekę i zbiory antyków, a do tego można go nabyć w rewelacyjnej cenie. Rodzice rodzeństwa z marszu decydują się na transakcję. Jeszcze tego samego wieczoru odwiedza ich pewna staruszka, podająca się za córkę byłego właściciela, która na ich oczach przemienia się w straszliwą Wichrową Wiedźmę, niszczy wszystkie wnętrza, rani dorosłych a dzieci przenosi wraz z domem do tropikalnej puszczy, gdzie wkrótce spotykają brytyjskiego pilota oraz bandę przerażających zabijaków. Wiedźma chce by odnaleźli Księgę Życzeń i Zagłady, która ma magiczną moc spełniania pragnień, a w zamian za to przeniesie ich z powrotem do ich czasów i zwróci rodziców. Czy dzieciakom uda się spełnić jej żądania?

W pierwszej kolejności muszę pochwalić staranną okładkę książki oraz piękny beżowy papier, na którym jest wydrukowana i zawarte w niej ilustracje. Całkiem jakbym sama brała do ręki jakąś wspaniałą księgę, która może przenieść mnie w wielką przygodę. Taka oprawa od razu pobudza wyobraźnię i zachęca do czytania.

Nieźle się bawiłam przy lekturze. Jak to zwykle u mnie ostatnio czytałam ją jako przerywnik w nauce i bardzo ciężko było mi się od niej oderwać i wrócić do pracy. W pewnym momencie rzuciłam wszystko i po prostu musiałam ją doczytać, bo nie byłam w stanie skupić się na niczym innym. Przygody Kordelii, Brendana i Eleanor przypominały mi nieco perypetie sierot Baudelaire z „Serii Niefortunnych Zdarzeń” Lemony'ego Snicket'a. Ale choć podobne jeśli chodzi o klimat (na rodzeństwo cały czas czyhały niebezpieczeństwa, nie mogły nawet chwilę odetchnąć), to w znacznej mierze mniej smutne i melancholijne. Po lekturze każdego tomu „Serii...” zawsze byłam wstrząśnięta i rozbita, tutaj zaś mogłam rozkoszować się zakończeniem, choć pozostawiło ono także szczyptę niepewności.

Z całą pewnością sięgnę po kolejny tom, bo „Dom tajemnic” bardzo przypadł mi do gustu, polubiłam młodych bohaterów, jestem ciekawa, jak dalej potoczą się ich losy i czy dosięgnie ich zapowiedziana straszliwa zemsta. Polecam książkę młodzieży oraz starszym czytelnikom, którzy chcą się zrelaksować przy niezobowiązującej lekturze i jednocześnie poczuć dreszczyk emocji, którego podczas czytania nie brakuje.

Moja ocena:
7/10


Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Znak emotikon.

***
Przepraszam za tak długą nieobecność. Wszystko przez sesję, która dla mnie na szczęście już się skończyła (zdałam egzamin z biofizyki!) i teraz mam dwa tygodnie wolnego. Wracam do czytania i do świata blogowego. W najbliższych dniach będziecie mogli przeczytać u mnie wiele recenzji także serdecznie zapraszam! :)

piątek, 3 stycznia 2014

Na szczęście mleko... - Neil Gaiman

Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 11/2013
Ilość stron: 160

Po twórczość Neila Gaimana sięgałam już kilka razy. Zawsze intrygowały mnie wykreowane przez autora światy na przykład londyńskie podziemie w "Niegdziebądź", czy tajemniczy, nawiedzony dom w "Koralinie". Po raz pierwszy miałam jednak okazję czytać powieść dedykowaną przede wszystkim dzieciom.

"Na szczęście mleko..." opowiada o ojcu, który pewnego poranka wybrał się do sklepu po brakujący do śniadania karton mleka. Nie było go bardzo długo, a gdy w końcu wrócił miał swoim dzieciom do przekazania niesamowitą historię. Porwanie przez kosmitów, lot balonem, poznanie dinozaurów i wyznawców Sploda, a także wiele, wiele innych dziwnych rzeczy, które przytrafiły mu się podczas spaceru do osiedlowego.

Lekturę umilają liczne ilustracje autorstwa Chris'a Riddell'a. Na każdej stronie możemy podziwiać stosowne do dziejących się wydarzeń obrazki. Pomagają one wyobrazić sobie bohaterów, szczególnie takich jak dinozaury, czy Splod. Myślę, że oglądanie ich będzie dla młodych czytelników frajdą równie wielką, jak słuchanie historii czytanej przez rodziców. Ta powieść nadaje się wybitnie dla dzieci, mnie przyznam nieco nużyła, ale na pewno gdybym była młodsza przeżywałabym ją inaczej.

Polecam tę książkę dla Waszych pociech, na pewno będą się przy niej dobrze bawić. Muszę pochwalić także to, że dzięki dużej czcionce powieść jest idealna dla dzieci, które dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w czytaniu. Na poszczególnych stronach nie ma zbyt dużo tekstu, by nie zniechęcić początkującego czytelnika. Sądzę, że "Na szczęście mleko..." powinna się znaleźć w domowej biblioteczce każdego malucha. Ja swój egzemplarz odkładam na stosik "na przyszłość" i na pewno do niego wrócę za kilka lat, gdy będę miała komu go czytać. ;)

Moja ocena:
7/10

środa, 1 stycznia 2014

Podsumowanie roku

Witam serdecznie w Nowym Roku! Jak tam się macie po zabawie sylwestrowej? Imprezowaliście, czy raczej postawiliście na czytanie przy choince? Ja zabrałam się za to drugie i dzięki temu udało mi się skończyć wszystkie rozpoczęte w starym roku książki. W 2013 przeczytałam równo 63 powieści. To mniej niż w 2012, ale biorąc pod uwagę fakt, że dużo czasu zajmowała mi nauka i tak jest dobrze.

Tak prezentują się przeczytane pozycje:



W tym roku chciałabym przeczytać podobną ilość książek. Postanawiam sobie też, że wyjdę na prostą z recenzjami, nadrobię zaległości i będę pisać opinię zaraz po przeczytaniu powieści, zanim zabiorę się za nową. Mam nadzieję, że mi się uda ;)

Dziękuję, że byliście ze mną przez ten rok, liczę na to, że i w tym moje recenzje będą Wam się podobać i że dalej będziemy dzielić razem naszą książkową pasję. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku i niech w Wasze ręce wpadają tylko same bardzo dobre czytadełka!

piątek, 27 grudnia 2013

Kurier - Robert Muchamore

Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 11/2013
Seria: CHERUB
Tom: 2
Ilość stron: 280

W drugim tomie serii „Cherub” James wraz z przyjaciółmi usiłuje nawiązać przyjaźnie z dziećmi gangstera Keitha Moora, zajmującego się handlem narkotykami. Ich zadaniem jest wyciągnięcie od nowych znajomych jak najwięcej szczegółów o działalności ich ojca, a także zbliżenie się do niego samego i wzbudzenie zaufania na tyle, by uchylił przed nimi rąbka tajemnicy o swoich bandyckich interesach. Z początku wszystko idzie zgodnie z planem, aż do wtrącenia się w sprawę wrogiego gangu, który chce położyć łapy na pieniądzach, należących do Moora. Czy ta nagła nieprzewidziana trudność udaremni cherubinom doprowadzenie misji do końca?

Nieczęsto zdarzało mi się podczas czytania wielotomowych opowieści, by kolejna część była lepsza od pierwszej. Jednakże w tym przypadku tak właśnie jest. Agenci zostają wysłani na najeżoną niebezpieczeństwami i ryzykiem misję, która przez byle nieostrożność może zakończyć się fiaskiem. To sprawia, że czytelnik cały czas siedzi jak na szpilkach i wręcz chłonie całą tę historię.

Fabuła pełna jest nieprzewidywalnych wydarzeń i zwrotów akcji. Nie ma czasu na nudę i bierne oczekiwanie na rozwinięcie. Wszystko dzieje się tak szybko, że nie wiadomo kiedy umykają kolejne godziny i pomimo tego, że ma się wrażenie, że dopiero się książkę zaczęło, to już się jest na końcu. Nie brakuje też momentów, kiedy czuje się wrzące pod skórą emocje i strach o to, czy dzieciom na pewno nic się nie stanie.

To, co podoba mi się bardzo w stylu autora, to umiejętność „lekkiego” pisania. Wszystko jest idealnie wyważone, nie ma przydługich opisów, czy dialogów – wypełniaczy. Każde słowo ma w powieści swój sens i nawet denerwujące mnie szczegółowe i pełne (na oko) nieinteresujących informacji „wprowadzenie do zadania” głównego bohatera James’a okazało się potem potrzebne do zrozumienia całej podjętej przez agentów operacji.

Niestety na razie zauważyłam jeden minusik, mianowicie to, że dzieciom nigdy nic poważnego się nie dzieje. Nie chce sprawiać wrażenia kogoś, kto tylko czeka na jakieś okropności, ale główni bohaterowie powinni czasem odnieść jakieś rany, zostać zidentyfikowanymi przez wroga, złapanymi przez policję w towarzystwie bandziorów, czy coś w tym stylu. A im się zawsze, pomimo nawet najgorszych trudności, wszystko udaje… Trochę to mało realistyczne, aczkolwiek chyba każdy woli bardziej szczęśliwe zakończenia, a szczególnie, jeśli mamy do czynienia z książkami dla młodzieży.

Ten tom, jak i poprzedni z całą pewnością są godne polecenia zarówno nastolatkom, jak i nieco starszym czytelnikom. Mają niesamowitą moc oddziaływania na wyobraźnię i uczucia. Ogromnie się cieszę, że (głównie dzięki przypadkowi) udało mi się z nimi zetknąć. 

Moja ocena: 
7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Egmont.

wtorek, 24 grudnia 2013

Wesołych Świąt!


Wszystkim moim Czytelnikom składam najserdeczniejsze życzenia wesołych, zdrowych, pogodnych, spędzonych w gronie rodziny i przyjaciół Świąt oraz wszelkiej pomyślności w Nowym Roku!

wtorek, 10 grudnia 2013

Rekrut - Robert Muchamore

Wydawnictwo: Egmont
Data wydania: 11/2013
Seria: CHERUB
Tom: 1
Ilość stron: 320

Z okładki:
Terrorystka nie otwiera drzwi obcym w obawie przed tajnymi funkcjonariuszami policji i agentami służb bezpieczeństwa. Jednak jej dzieci przyprowadzają swoich kolegów i biegają z nimi po całym domu. Kobieta nie ma pojęcia, że jedno z dzieci założyło podsłuch w każdym pokoju, skopiowało zawartość dysku komputera i sfotografowało notes z adresami. To dziecko pracuje dla CHERUBA. Agenci CHERUBA mają od dziesięciu do siedemnastu lat. Ich zadaniem jest prześlizgiwanie się pod radarem uwagi dorosłych i zdobywanie informacji, dzięki którym przestępcy i terroryści posyłani są za kratki. Oficjalnie dziecięcy agenci nie istnieją.

Fabuła osnuta jest na historii przyrodniego rodzeństwa – starszego Jamesa i młodszej Laury. Dzieci wychowują się razem z matką – królową złodziei, skorą do wypitki. Zatem materialnie niczego im nie brakuje, ale James i tak cały czas wpada w kłopoty i zadziera z prawem. To się kończy, gdy pewnego dnia ich matka zapija się na śmierć. James zostaje zabrany do domu dziecka, a nad jego siostrą przejmuje opiekę ojciec. W sierocińcu chłopak poznaje paru miejscowych opryszków i znów popada w konflikt z policją. Po przesłuchaniu na komendzie traci świadomość i budzi się w całkiem nowym miejscu. Dowiaduje się, że trafił do szkoły dla dzieci-agentów, która rekrutuje swoich wychowanków z sierot i uciekinierów. Młodzieniec przystępuje do niebezpiecznego trzymiesięcznego szkolenia, po którym okaże się, czy będzie nadawał się do tej ryzykownej roboty.

Generalnie pomysł jest bardzo fajny. Z entuzjazmem podeszłam do tej książki, gdyż wychowałam się na słynnej filmowej serii „Mali agenci” i do tej pory z chęcią do niej wracam. Do przeczytania zachęciły mnie też dalsze tomy opowiadające o kolejnym młodym agencie - Ryanie Sharmie. Chciałam zobaczyć jakie przygody przeżywał pierwszy bohater James Adams. Niestety albo ja już jestem za stara, albo miałam zbyt wysokie wymagania, ale pomimo całkiem niezłej fabuły książka w ogóle nie trzymała w napięciu, a przecież zważywszy na tematykę powinna. Były może ze dwa miejsca, gdzie odczułam jakiś nikły dreszczyk emocji, ale poza tym to kicha. Do tego dochodzi fakt, że w wielu miejscach historia była przewidywalna, czy wręcz do bólu schematyczna. Dotyczy to szczególnie szkolenia Jamesa, potem było już troszkę lepiej, ale wątek z jego chorobą też się skończył marnie. Był zdecydowanie za mało realistyczny.

To nie znaczy, że książka jest z gruntu zła. Sama z chęcią sięgnę po kolejne części przygód Jamesa, bo pomysł podkreślam jest dobry, tylko wykonanie troszkę gorsze, ale mam jednak nadzieję, że dalej to wszystko się rozkręci i będzie lepiej. Powieść jest dobrze napisana czyta się ją szybciutko i sprawnie, nie ma chwil kiedy nudzi na maksa i chcę się ją rzucić w kąt. Myślę, że dla młodych (powiedzmy jakieś 10-15 lat) i niewprawionych jeszcze czytelników będzie miała szansę stać się niezapomnianą lekturą. Pewnie gdybym sięgnęła po nią wcześniej to moja recenzja wyglądałaby zupełnie inaczej, jednak widziałam i przeczytałam już zbyt wiele by bardzo się zachwycać.

Podsumowując – zabrakło realizmu. Ja właśnie oglądam sobie na dvd po kolei wszystkie odcinki „Pitbulla”, co utwierdza mnie w przekonaniu, że świat jest okrutny, a agentom, nawet jeśli są dziećmi, bandyci nie okażą litości.

Moja ocena: 7/10

Za możliwość przeczytania książki dziękuję serdecznie wydawnictwu Egmont.

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

Uwaga!

Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.