Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 11/2013
Ilość stron: 160
Po twórczość Neila Gaimana sięgałam już kilka razy. Zawsze intrygowały mnie wykreowane przez autora światy na przykład londyńskie podziemie w "Niegdziebądź", czy tajemniczy, nawiedzony dom w "Koralinie". Po raz pierwszy miałam jednak okazję czytać powieść dedykowaną przede wszystkim dzieciom.
"Na szczęście mleko..." opowiada o ojcu, który pewnego poranka wybrał się do sklepu po brakujący do śniadania karton mleka. Nie było go bardzo długo, a gdy w końcu wrócił miał swoim dzieciom do przekazania niesamowitą historię. Porwanie przez kosmitów, lot balonem, poznanie dinozaurów i wyznawców Sploda, a także wiele, wiele innych dziwnych rzeczy, które przytrafiły mu się podczas spaceru do osiedlowego.
Lekturę umilają liczne ilustracje autorstwa Chris'a Riddell'a. Na każdej stronie możemy podziwiać stosowne do dziejących się wydarzeń obrazki. Pomagają one wyobrazić sobie bohaterów, szczególnie takich jak dinozaury, czy Splod. Myślę, że oglądanie ich będzie dla młodych czytelników frajdą równie wielką, jak słuchanie historii czytanej przez rodziców. Ta powieść nadaje się wybitnie dla dzieci, mnie przyznam nieco nużyła, ale na pewno gdybym była młodsza przeżywałabym ją inaczej.
Polecam tę książkę dla Waszych pociech, na pewno będą się przy niej dobrze bawić. Muszę pochwalić także to, że dzięki dużej czcionce powieść jest idealna dla dzieci, które dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w czytaniu. Na poszczególnych stronach nie ma zbyt dużo tekstu, by nie zniechęcić początkującego czytelnika. Sądzę, że "Na szczęście mleko..." powinna się znaleźć w domowej biblioteczce każdego malucha. Ja swój egzemplarz odkładam na stosik "na przyszłość" i na pewno do niego wrócę za kilka lat, gdy będę miała komu go czytać. ;)
Moja ocena:
7/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwaga!
Wszystkie teksty zawarte na niniejszym blogu chronione są prawem autorskim [na mocy: Dz.U.1994 nr24 poz.83, Ustawa z dnia 4 lutego 1994r o prawie autorskim i prawach pokrewnych]. Kopiowanie treści, choćby fragmentów oraz wykorzystywanie ich w innych serwisach internetowych, na blogach itp itd wymaga pisemnej zgody autorki bloga.
Być może podrzuciłaś mi pomysł na dobry prezent dla małej kuzyneczki... :) Wydaje mi się, że coś takiego by się jej spodobało. ;)
OdpowiedzUsuńMam :) moja córka teraz czyta, jak skończy zabieram się ja :)
OdpowiedzUsuńCiągle nie mogę zabrać się za tego autora. Na szczęście mleko wydaje się być ciekawą pozycją, ale chyba wolę wpierw sięgnąć po coś innego np. po Ocean na końcu drogi. :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam tej książki Gaimana, ale na pewno kiedyś ją przeczytam!
OdpowiedzUsuńW związku z tym, że styczeń chyli się ku końcowi, chciałam się przypomnieć z Kryminalnym Wyzwaniem i spytać, czy masz do zgłoszenia jakieś recenzje? :) Chcę uzupełnić podsumowanie, żeby na początku lutego dodać je na bloga, tak, by potem nie musieć już dopisywać :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuń