Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy Erica
Rok wydania: 2012
Gatunek: powieść historyczna
Ilość stron: 280
W Teheranie ma odbyć sie tajne spotkanie największych przywódców państw alianckich - Roosvelta, Churchilla i Stalina. A skoro to tajemnica, to dosyć szybko dowiadują się o tym szpiedzy Adolfa Hitlera i zaplanowany zostaje zamach na Wielką Trójkę. Ma go wykonać grupa szturmowa Edelweiss. Zostają zrzuceni na tereny Rosji, skąd mają przez góry przedrzeć się do Doliny Asasynów i prosić miejscowych o pomoc. Dla takich profesjonalistów wydaje się to być dość prostym zadaniem, gdyby nie żołnierze radzieccy, którzy stale deptają im po piętach oraz potężna ochrona przywódców. Misja przeradza się w niezwykle trudną do wykonania, a prawdopodobieństwo, że strzelcom alpejskim uda się zachować życie bliskie jest zeru...
Z grupą szturmową Edelweiss spotkałam się już w książce "Operacja Leopard". Kolejny tom ich przygód jak dla mnie jest jeszcze bardziej ciekawszy i emocjonujący od poprzedniego. Strzelcy nie tylko muszą sprostać niezwykle trudnemu, czy też awykonalnemu zadaniu, ale także jakimś cudem uciec potem z pełnego żołnierzy wroga miasta.
Powieści nie czyta się szybko. Ją się wręcz pochłania. Akcja toczy się bardzo sprawnie i gdy już wydaje się, że wszystko pójdzie jak z płatka, autor uracza czytelnika zupełnie nieprzewidywalnymi zwrotami akcji.
Tak jak w poprzedniej części, największym atutem ksiązki są jej bohaterowie - opanowany w każdej sytuacji pułkownik Sturmer, fanatyczny nazista Greul, czy też Jo i Jap, którzy z pogodą ducha i lekkością podchodzą do każdego niebezpieczeństwa. Tym razem poznajemy też nowe postacie - pół-żydowskiego profesora Horsta, który służy oddziałowi za przewodnika i chce udowodnić, że jest przede wszystkim Niemcem, agenta Abwehry Sandersa, czy przerażającego wodza Asasynów - Czaszkę. Wszyscy oni są wyraziści, pełni charakteru i temperamentu, gotowi oddać życie za sprawę i swoją ojczyznę.
"Strzelcy alpejscy Edelweiss" to jeden z lepszych cykli o II Wojnie Światowej, jaki zdarzyło mi się do tej pory czytać. I choć napisany z punktu widzenia Niemców, nie razi uczuć patriotycznych, jest zaś wyśmienitą, trzymającą w napięciu i pokazującą nieznane przeciętnym osobom fakty historyczne serią. Jej plusem jest to, że poszczególne tomy można czytać wbrew kolejności, a i tak nic się nie straci.
W stu procentach mogę "Dolinę zabójców. Zamach w Teheranie" polecić każdemu miłośnikowi historii i powieści wojennej, a także osobom, które mają ochotę na emocjonującą powieść.
Moja ocena:
5/6
***
Wybaczcie, że ostatnio mnie tyle nie było, Święta nie sprzyjały mi jakoś w blogowaniu. Teraz wracam, będę dodawać posty i komentować nowe notki na Waszych blogach. Zaglądam na nie cały czas, ale ze względu na to, że teraz jestem na wyjeździe i mam bardzo słaby internet, nie jestem w stanie zostawiać komentarzy, bo to po prostu za długo trwa... Poprawię się od środy, bo wtedy będę już w domu :)
Nie zgodzę się, że książka prezentuje nieznane fakty historyczne ;)
OdpowiedzUsuńPrzecież to fikcja od A do Z. Powieść typu pif paf, krew i strach ;)
@Dariusz - wiadomo, że większość powieści to fikcja, ale ja na przykład dowiedziałam się z książki, że rzeczywiście miała miejsce konferencja w Teheranie z udziałem Stalina, Roosvelta i Churchilla, na której ustalali oni, jak ma wyglądać powojenna Europa. Jeśli chodzi o zamach, to już raczej wymysł autora...
OdpowiedzUsuńCzytałam - ciekawa, również pierwszą część polecam :)
OdpowiedzUsuńTo książka zdecydowanie dla mojego męża.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego w Nowym Roku :) Pozdrawiam.